Zdrowie
Dlaczego niepalący chorują na raka płuc?
- Szczegóły
- Utworzono: poniedziałek, 21, sierpień 2006 01:50
Dlaczego niepalący chorują na raka płuc?
David Karnofsky był znakomitym onkologiem. W 1969 roku ten niepalący lekarz, mając 55 lat, zmarł na raka płuc, spowodowanego prawdopodobnie przez kontakt z iperytem azotowym podczas II Wojny Światowej. Niedawno na tę samą chorobę zmarła niepaląca, 44- letnia żona Christophera Reeve’a.
W powszechnym mniemaniu rak płuc jest nierozerwalnie związany z paleniem. Tak myślą także lekarze. Jednak co roku chorują na niego dziesiątki tysięcy ludzi, którzy nigdy nie palili. Dlaczego?
Na przykład pani Reeve. Czy przyczyną mógł być stres związany z wypadkiem i paraliżem jej męża? A może to wina zadymionych klubów nocnych, w których kiedyś występowała, tudzież zmutowany gen? (...)
- Nie powinniśmy być zaskoczeni. Co roku zdarza się w USA 180 000 przypadków raka płuc i 150 000 zgonów z tego powodu. Jeśli około 80 procent ma związek z paleniem, pozostaje około 36 000 przypadków z nim niezwiązanych. Podobna jest liczba chorych na raka jelita grubego, prostaty i piersi - nawet gdyby udało się wyeliminować palenie, rak płuc nadal byłby trzecim w kolejności najbardziej zabójczym nowotworem - mówi dr Peter B. Bach pulmonolog i epidemiolog z centrum Sloan-Kettering w Nowym Jorku.
Nie tylko palenie zwiększa ryzyko raka płuc.
Bierne palenie – czyli przewlekłe narażenie na dym tytoniowy w domu czy miejscu pracy może podnieść ryzyko o 20 do 30 procent. Wprowadzone niedawno zakazy palenia w pracy, budynkach użyteczności publicznej i domach powinny zmniejszyć to zagrożenie.
Azbest - robotnicy mający z nim kontakt są siedmiokrotnie bardziej narażeni na śmierć z powodu raka płuc, zaś u tych, którzy w dodatku palą, ryzyko jest aż 50 do 90 razy większe w porównaniu z resztą populacji. Azbest jest szkodliwy, gdy znajdzie się we wdychanym powietrzu, zwykle w związku z niszczeniem, rozbiórką czy remontami budynków.
Radon - w domach zbudowanych na terenach, gdzie występują naturalne złoża uranu, mogą gromadzić się duże ilości radonu, co dwu-, trzykrotnie zwiększa ryzyko raka płuc u osób, które mieszkają tam przez dłuższy czas.
Czynniki kancerogenne - należą do nich radioaktywne rudy (na przykład uranu), lotne chemikalia w rodzaju chlorku winylu, beryl, iperyt azotowy, chromiany niklu, arsen, etery chlorometylowe, paliwa takie jak benzyna oraz spaliny z silników Diesla.
Choroby i iceh leczeni – bardziej narażone na raka płuc są osoby, u których często powtarzają się zapalenia oskrzeli i płuc oraz ci, których poddano napromieniowaniu klatki piersiowej z powodu choroby Hodgkina czy przerzutów raka piersi.
Zanieczyszczone powietrze - ryzyko jest nieco większe wśród podatnych osób, które mieszkają w silnie zanieczyszczonych miastach.
Niewłaściwa dieta – choć brak ostatecznych ustaleń, dieta uboga w warzywa i owoce może zwiększać ryzyko raka płuc.
Przyczyny genetyczne – ich rola może wzrosnąć, gdy naukowcom uda się je dokładniej poznać. W przypadku raka płuc u niepalących częściej spotykana jest nieprawidłowa forma białka zwanego nabłonkowym czynnikiem wzrostu (EGFR). Osoby, w których rodzinie często występował rak płuc, mogą zachorować, nawet jeśli paliły mało albo wcale. Onet.pl
- Choć wśród niepalących a chorujących na raka więcej jest kobiet, może to wynikać po prostu z faktu, że dawniej kobiety zwykle nie paliły, a nie z tego, że są szczególnie narażone – wyjaśnia Bach.
Jednak według dr. Jeffreya Porta, chirurga klatki piersiowej w szpitalu New York-Presbyterian Weill Cornell, płeć może mieć znaczenie - znalezione na powierzchni komórek raka płuca receptory dla estrogenów mogą sprawiać, że kobiety są bardziej wrażliwe na wpływ środowiska.
Los pani Reeve był przypieczętowany niemal w momencie rozpoznania. Gdy rak płuc zacznie dawać objawy, jest już zwykle zbyt zaawansowany i nieuleczalny. Mimo postępów w leczeniu, główną nadzieją na długotrwałe przeżycie pozostaje wykrycie nowotworu, gdy jest jeszcze mały i ograniczony do płuca, w którym się pojawił.
Wydaje się, że rak płuc to ostatnia rzecz, o jakiej myślą niepalący z objawami takimi jak przewlekły kaszel czy trudności z oddychaniem. Nawet lekarze nie podejrzewają u nich tej choroby. (...)
Są dwa główne typy raka płuc - drobnokomórkowy, który jest niemal wyłącznie związany z paleniem oraz niedrobnokomórkowy, który dotyka zarówno palących, jak i niepalących. Z kolei rak niedrobnokomórkowy może być gruczolakorakiem - głównie u byłych palaczy – lub rakiem płaskokomórkowym. Wszystkie te nowotwory są zabójcze.
Kolejna odmiana - rak oskrzelikowy - staje się coraz częstszy wśród kobiet, które nigdy nie paliły. Ten rak zwykle występuje w kilku miejscach lub w postaci rozsianej, nie tworząc zwartej masy.
Nie ma pewnych metod, które pozwalałyby wcześnie wykrywać raka płuc, gdy jest jeszcze ograniczony do miejsca, gdzie się pojawił i nie zaczął dawać objawów. Badania śliny i zdjęcia rentgenowskie klatki piersiowej nie spełniły pokładanych nadziei. Trwają prace nad wykorzystaniem spiralnej tomografii komputerowej.
Jednak, nawet jeśli tomografia polepszy szanse na przeżycie, prawdopodobnie nie da się jej zastosować do przesiewowych badań całej populacji – zbyt wiele fałszywie dodatnich rozpoznań wymaga dalszych badań. - Lepszym rozwiązaniem mogą być badania śliny, które wykrywają zmiany genetyczne, markery białkowe czy lotne związki organiczne typowe dla komórek raka płuca - informuje dr Bach. Najlepszą formą zapobiegania rakowi płuc pozostaje walka z paleniem tytoniu.
pytanie do lekarza
Czesc.Mam 20 lat i pewien problem.od dwoch i pol miesiaca mam duszacy kaszel.zaczelo sie od przeziebienia.poszlam do lekarza okazalo sie ze mam zawalone drogi oddechowe.ogolnie zapalenie oskrzeli czy cos w tym stylu.przyjelam jeden antybiotyk,po ktorym nie widzialam zadnej poprawy,po kilku dniach zmienilam antybiotyk,jakies lekarstwa na noc przeciwkaszlowe.Antybiotyk sie skonczyl a kaszel nie ustal.Fakt nie byl tak meczacy,jak wczesniej,ale...Po miesiacu kaszel nadal "ukazywal sie".byl suchy i meczacy,duszacy,az czlowiekowi zbieralo sie na wymioty.bolaly mnie pluca.dzis juz minelo od mojej choroby jakies dobra 2,5 miesiaca.kaszel nadal jest.zdecydowalam sie z kolezanka ze pojdziemy na przeswietlenie pluc i wymaz z gardla,bo stwierdzam,ze nie jest to normalnie.chcialabym dowiedziec sie czy jest to poprostu zwiazek z nie doleczana choroba,czy moze cos bardziej powaznego.przyznaje ze palilam,rzucilam i znow pale,czy to tez ma jakis wplyw na to?jesli jest tu jakis konkretny lekarz, ktory moglby dac jakas rade w jaki sposob sie leczyc i gdzie siegnac po rade lub jakie badania zrobic?to bede bardzo wdzieczna!czy wogole jest sie czym przejmowac?wiem,ze duzo ludzi choruje na astme,czy moga to byc jakies poczatki?czy tez inna choroba.prosze o wszelka wypowiedz i rade.dziekuje!
do tych co zetkneli sie z choroba - pomozcie !
Hej,podobnie jak twój tata mój też zachorował na raka płuc swego czasu.Lekarze nie dawali większych szans, mój tata palił od 13 roku życia-po 40 roku życia wypalał już po 2 paczki papierosów dziennie. Lekarze skierowali go tylko na chemie bo w przypadku tego nowotworu operacji raczej sie nie wykonuje,niestety.
I co sie wydarzyło? Otóż po pierwsze rzucił całkowicie palenie, po drugie miał i ma cudowne nastawienie do wszystkiego,choroba go nie załamała, najgorsze to zdołowanie sie i poddanie!!!
No i pokonał chorobe,to cud ale żyje już 6 lat i wszystko jest ok. Moja rada - nie wolno nigdy sie poddawac bo wiara czyni cuda!!!!!
U mojego taty lekarze wykryli raka pluc kilka miesiecy temu, przez zupelny przypadek- nie mial w zasadzie zadnych objawow. Rak okazal sie nieoperacyjny. Dostal chemie, ktora go o malo nie zabila. Teraz lekarze nie chca juz nic robic i to jest chyba najbardziej zalamujace bo tata nie wyglada na chorego i czuje sie tez wcale nie tak zle ale psychika mu siada. Szukamy pomocy wszedzie gdzie sie da: modlitwa,ziola, bioenergoterapia...to daje chociaz jakas nadzieje. Jedyne co moge Ci poradzic to wlasnie to, ze nie mozna tracic nadziei, trzeba wierzyc nawet w cud bo to daje sily. Wiem tez jak wazne jest bycie z tata w kazdym momencie. Wazne dla niego ale tez dla mnie...Zycze Ci duzo sily i wiary. Zycze Ci tez, zebys nie zmarnowala ani sekundy czasu jaki Wam jeszcze pozostal, czy to bedzie rok czy dziesiec a moze wiecej...
Moja mamusia(45 lat) umarla 4 miesiace po diagnozie nowotworu watroby Ten wyszedl z pluc -drobnokomorkowy....Mama palila papierosy i to zle ale to jej w ostatnum stadium choroby przynosilo ulge Mama byla pielegniarka i wiedziala ze umiera -zwlaszcza ze jej ojciec tez palil i umarl z powodu nowotworu 10 lat wczesniej)Mamy nie ma a ja i moja rodzina zastanawiamy sie i winimy sie za chemie- Ta Trucizna skrocila zycie MAMUSI Ona byla przeciwna. Jestem pewna ze gdyby nie chemioterapia mama byla by dluzej choc miesiac ale to bardzo duzo. Mamy nie ma ponad rok i wiem pamietam ze najwazniejsze jest to ze miala nas Tego sie trzymaj w walce o zycie taty
Pozdrawiam i zycze sily ADZIAO
Moja mama ma raka pluc. Jesteśmy w trakcie chemioterapii. Ja wspomagajaco podaje mamie , ECOMER w aptece, sok NONI i sprowadzam z USA Transfer Factor PLUS Advanced FORMULA zapisalałam sie nawet do obu firm jako dystrybutor by kupowac taniej. TFPAF podje sie w wyzszych dawkach, ktore zabijaja komorki nowotworowe o odzywiaja zdrowe i wzmacniaja uklad immunologiczny (odpornosciowy). Podobnie wzmacniajaco dziala Noni. Kupuje tez plastry KINOTAKARA, ktore dzialaja oczyszczajaco i odtruwajaco(przyklejam je na stopy w miejscy odpowiedzialnym za pluca. Na stopach znajduja sie receptory odpowiedzialne za rozne organy. Znalazlam tez kontakt do Novicky Pharm w Austrii, tu po chemioterapii zamierzam kupic dla mamy lek UKRAIN jest bardzo drogi ale znam osoby, ktore zaryzykowaly i wyleczyly sie. Mojej kolezanki mama po terapi UKRAIN'em robila badania w instytucie w Bydgoszczy, ktore wykazaly calkowity brak komorek nowotworowych w jej organizmie. Ja rozmawialam z kilkoma profesorami i oni znaja lek UKRAIN ale nie moga potwierdzic ani zaprzeczyc temu czy i jak dziala bo nie maja doswiadczenia i badan z tym lekiem. Bardzo wazne jest nastawienie sie pozytywnie do terapii wiara i chec wyzdrowienia. Od poczatku chemioterapii trzeba pic pokrzywe i jesc dyzo szpinaku i burakow. Chodzi o to ze spada liczba czerwonych plytek (sa zle wyniki krwii) trzeba temu przeciw dzdzialac bo zle wyniki krwi wykluczaja podawanie chemioterapii. Moja mama ma raka drobnokomorkowego nieoperacyjny. W USA ludzie lecza sie Transfer Factor Plus Advanced Formula tam udaje sie wyleczyc 60% chorych w Europie zachodniej tez jest to bardzo popularne tam wyleczalnosc wynosi 50% w Polsce 20-30%
Strasznie mi przykro. Ja straciłem tatę ponad rok temu po około roku od zdiagnozowania. Rak płuc jest rzeczywiście bardzo wredny, ale dużo zależy od rodzaju nowotworu (mało- czy wielkokomórkowy, mój tata miał jasnokomórkowego gruczołowego - paskudny) oraz od stanu zaawansowania choroby. Niedobrym symptomem jest brak chęci operowania Twego taty, chociaż może to być spowodowane także umiejscowieniem głównego ogniska - trudne do operowania nacieki na np. głównej tętnicy. Ja nie jestem lekarzem, ale po przeczytaniu wyników wstępnych badań histopatologicznych mojego taty i zorientowaniu sie w temacie w internecie na wielu stronach poświęconych temu zagadnieniu, wiedziałem, że jego szanse są niemal równe zeru. Zastanawiałem się nawet nad sensownością kontynuowania leczenia, które jest wyjątkowo wyniszczające i tak naprawdę tylko wydłuża powolne umieranie. Myślę, że gdybym sam znalazł się w takiej sytuacji, wolałbym, aby ten etap trwał jak najkrócej. A naprawdę niektóre diagnozy co do rodzaju nowotworu płuc to po prostu wyroki śmierci. Smutne to wszystko, ale niestety prawdziwe. Jeśli będzie źle, to starajcie się dać tacie jak najwięcej od siebie w czasie, jaki mu pozostał. A życzę jemu i wszystkim zdrowia!!!
U mnie niestety sytuacja wyglądała tak samo jak u Ciebie. tata rzucił palenie 10 lat przed diagnozą. Niestey cała sprawa go załamała, nie miał siły, słabł,chudł. Chorował tylko 4 miesiące, ale miał przerzuty w momencie diagnozy.
Jestem psychologiem i wiem, że batrdzo ważne jest nastawienie.
Nie można mu się poddawać a trzeba walczyć.
a mimo zawodu nie pomogłam mojemu Tacie.
Jeśli chcesz rzeczywiście wiedzieć jak to dalej będzie wyglądało mogę dać Ci numer telefonu to pogadamy. A może przypadkiem jestes z Łodzi?
rzymaj się, wiem,że można z tego wyjść i wiem, że Ci ciężko.
Justa
Mój Tata umarł na raka płuc w czerwcu zeszłego roku. Jego heroizmu w walce z tą chorobą nie w sposób opisać. Ale do końca walczył.Wierzył , bardzo chciał żyć.W szpitalu w W-wie na Płockiej powiedziano mu i rodzinie ,że to koniec i odmówili pomocy bo ponoć "chemia" by Go zabiła. Ale na szczęście lekarze w szpitalu Onkologicznym byli innego zdania. Miał podawaną "chemię" i miał nawet sukcesy. Każdy sukces w walce z rakiem dodawał Ojcu sił. Niestety serce nie wytrzymało, trzeba było wstrzymać kurację i dopiero wtedy drań pokazał na co go stać. Zaatakował ze zdwojoną siła. Ojciec do końca wierzył, wierzył ,że mu się uda. Miał pomoc najbliższych. Otoczony był miłością i był w domu z nami.Patrząc wstecz jesem przekonana ,że wiara i chęć walki są tu bardzo potrzebne, trzeba choremu dodawać otuchy. Nie wolno się nad chorym użalać, trzeba Mu pomóc ale traktować jak istotę zdrową i pomagać w tej ciężkiej walce.
Brak mi Taty ale każdemu choremu życzę przede wszystkim wielkiej wygranej a tym którzy przegrywają życzę z całego seca aby do ostatniej minuty byli z bliskimi.
Witaj.mam juz 18 lat..2 lata temu moj tata zachorowal..mial 44 lata, wazyl prawie 120 kg/180cm wzrostu.byl silny..prawie nie chorował.. palił jednak papierosy.. mam mamę ona tez miala raka+nawroty.. tata mial raka ploc..jak pewnie czytalas sa rozne jego rodzaje.. moj tata mial ten drobnokomorkowy.. jesli to cos pomoze.. jest to nowotwor w postaci ''cieczy''-plynu.. boje sie twojej reakcji..ale skoro tego potrzebujesz.. plul zolcia, starsznie sie męczyl..nie moglam na to patrzec.. ze poteznego mezszczyzny przeistoczyl sie w czlowieka przypominającego zaglodzonego afrykanina z nabrzmialym brzuchem..nikl w oczach DOSLOWNIE I SZYBKO.meczyl sie pol roku.pamietam jak kiedys chcial sie napic..po lyku wody, zwymiotowal. wymiotowal dosc czesto, krztusil sie, dusil.. przerazliwie cierpial.. widac bylo tylko bol..wykanczal się..nie mogl potem juz chodzic..udzwignac swego ciala..oddychal przez maskę..inchalował się..mial 9 roznych chemii, serię naswietlan . zapamietalam go jak siedzial .. ... .. taki biedny..umeczony.. niemowleta..noworodki..przy nim to byly goryle..mocne i silne..;(... siedzial tak..rekami zakladalnoge jedna na drugą, siedzial po turecku..skulony.. nieszczesliwy..wykonczony.. uchodzilo z niego zycie..mial sile walki.. ale jednak.. jego skora byla w plamy..biala jak nigdy.. zrosly mu się brwi.. na glowie wylysial..choc niezupelnie.. momentalnie osiwial..strasznie za nim tęsknię ;( cholera..przepraszam..a wiec jeszcze jedno..kazdy gen jest inny..a ra to przedewszystkim zmotowane komorki.. dlatego tez nie zalamuj sie.. sa ludzie ktorzy z tego wychodzą.. KAZDY pamietaj KAZDY PRZYPADEK JEST INNY i kazdy ma szanse wyjsc z tego obronną ręką.. ale nie marnuj chwili..bądz ze swym tatą duzo z nim rozmawiaj o codzienosci..pamietaj sprawiaj kazdego dnia by sie usmiechal..powiedz mu wszytstko to czego nie powiedzialas.nie kaze ci sie nim zegnac.. ale to taki moment..poprostu trzeba to zrobic.. kochaj calym sercem i kochaj bliskich on musi widziec ze trzymacie sie razem ze zyjecie w milosci.. jesli masz za co przepros od razu nie zwlekaj.. ja nie zdązylam ;( zabraklo odwagi.. a czas mi go zabral ;( przynies mu kwiaty..ciesz sie z nim kazdą chwilą i naucz go tego. jest wiosna wszystko rozkwita ptaki spiewają..zwroc jego uwagę na te najdrobniejsze rzeczy.. na najdrobniejsze chwile.. nie zegnaj sie.ZAGRZEWAJ GO DO WALKI..ALE MUSI BYC PELEN OPTYMIZMU..DLATEGO MUSI CIESZYC SIE ZYCIEM! WTEDY UWIERZY..wtedy bedzie walczyl naprawdę i uda mu się..uda.. i tobie tez tego życzę. powodzenia..macie moje błogosławieństwo..doskonale was rozumiem..doskonale;(
Justa niestety jedynym skutecznym sposobem leczenia raka pluc jest obciazająca operacja- usunięcie fragmentu płuca lub nawet całego płuca. Jednak tylko niewielki procent chorych kwalifikuje się do operacji, we wczesnym stadium choroby. W moim szpitalu procedura jest taka- jeśli wykrywa się guz w zdjęciu rtg wykonuje sie dwa badania- tomografię klatki piersiowej (pozwala dokładniej zlokalizowac guz, okreslić jego wielkośc i czy sa zmienione wezły chłonne) i bronchoskopie, czyli ogladanie oskrzeli specjalnym aparatem- wtedy można pobrac wydzieline do badania i okreslic jaki jest to typ raka. Najgorszy jest rak drobnokomórkowy (po łacinie ca.microcellulare) jego leczy sie tylko chemią ale chorzy nie zyją długo. Przypuszczam ze twój tato miał juz badania i z jakiegoś powodu nie można go operować. Pozostaje wam być w stałym leczeniu pod kontrolą lekarza onkologa, wspierac ojca w tej strasznej chorobie a gdyby miał silną duszność lub nagle pogorszyło sie jego samopoczucie wezwać lekarza rodzinnego lub pogotowie albo zawieźc go na ostry dyżur do szpitala. Pozdrawiam i współczuje
a także pracuję w służbie zdrowia na oddziale chorób płuc ,gdzie spotykam chorych w różnych stadiach choroby nowotworowej od diagnostyki przez leczenie po niejednokrotnie śmierć. Nowotwory płuc są bardzo podstepną chorobą gdyż w wiekszości przypadków późno dają jakiekolwiek wyraźne objawy . Duża część leczonych w naszym oddziale przypadków była rozpoznana > , tak jak u twojego taty . Leczenie tak jak napisała Lekarka zależy od zaawansowania , rodzaju i umiejscowienia nowotworu. Leczenia operacyjnego nie podejmuje sie w przypadku np. zaawansowanej choroby oraz nowotworów o rozpoznanej dużej złośliwości ( leczenie jest nieefektywne z powodu możliwości powstania tzw. przerzutów).Chemioterapia jest jedną z podstawowych metod leczenia obok radioterapii i zabiegów poeracyjnych. Metody te mogą być stosowane łącznie o tym decyduje lekarz na podstawie badań. chemioterapię najczęściej stosuje się cyklicznie w tzw kursach (podawanie leku - okres przerwy itd...).Chemioterapia jest dość uciążliwą dla chorego metodą leczenia ,poza komórkami nowotworu niszczy i osłabia inne. Większośc chorych źle znosi ją psychicznie i fizycznie mogą wystąpić ;wymioty ,nudności ,brak apetytu (wstrę do niektórych pokarmów) ,obrzęki ,zmiany nastroju drażliwość, wypadanie włosów . Objawy uboczne chemioterapii uwidaczniają się najczęściej już po powrocie chorego do domu . Ważne jest wparcie ze strony rodziny i wręcz anielska cierpliwość . Pomimo trudnych do zaakceptowania zachowań chorego powinniście jako bliskie osoby zawsze być przy nim i dawać mu do zrozumienia że może na Was liczyć.
Taka postawa rodziny może pomóc więcej niż bezsensowne lekarstwa typu.....tatarak (beznadziejny wpis). Życzę Ci dużo wytrwałości i zrozumienia ,a dlą twojego Taty pomyślnych rezultatów leczenia ( znam pacjentów którzy żyją wbrew postawionym diagnozom). Będzie trudno ,ale musicie walczyć ,każdy dzień życia nie jest dniem straconym .
Justo, mój Tata zmarł 5 miesięcy temu, po 2.5-letniej walce z chorobą. Podobnie jak u Twojego taty powiedziano mu, że rak jest nieoperacyjny a stan Taty serca wyklucza podawanie chemii. Nie poddaliśmy się, szukaliśmy różnych innych opinii (Lublin, Centrum Onkologii na Ursynowie, Wawelska), doprowadziliśmy do podania chemii (a potem do radioterapii). Tata znosił chemię ciężko, ale efekty były wspaniałe - 1.5 roku spokoju, kiedy odzyskiwał siły i optymizm. Niestety, potem rak zaczął znów rosnąć a druga chemia nie dała już takich rezultatów jak pierwsza. Przegraliśmy wojnę, ale wygraliśmy 2 lata życia. Ale chyba najważniejsze było nastawienie Taty do życia - po pierwszym załamaniu - walczył. Każdego dnia, o każdy dzień. Wiem, że teraz są leki, które łagodzą objawy choroby i spowalniają jej przebieg. Zapytaj lekarzy, może wam się uda. Te leki to IRESSA i TARCEVA. Nie leczą, ale dają trochę czasu...
U Taty za późno wykryto raka, czy raczej za późno skierowano go do onkologa - zmiany widać było 2 lata przed diagnozą. Do końca nie miał przerzutów (bardzo rzadki przypadek), ale podobno nie wytrzymałby wycięcia jednego płuca. Nie wiem, czy to prawda, ale wiem, że wg lekarzy miał nie przetrzymać pierwszej chemii... Rada dla was - nie wierzcie jednej opinii lekarskiej, wypożyczcie dokumentację i starajcie się uzyskać jeszcze inną opinię! Próbujcie! Dla nas te 2.5 roku było cudem... Wiem, że u niektórych ludzi można uzyskać jeszcze lepsze wyniki, zwłaszcza po leczeniu operacyjnym. Więc trzymam kciuki i życzę wam szczęścia i nadziei!
Mój wujek miał raka płuc i poprostu je wypluł:( ale to była jeden z najgorszych odmian raka płuc i w dodatku późno wykryty pamietam ze zawsze kolo jego lozka stalo wiaderko, ale chyba nie cierpial bo ciocia bardzo go kochala i dbala o niego z calych sil. pamietam jak bardzo bylam zaskoczona kiedy w otwartej trumnie na pogrzebie zobaczylam mojego usmiechnietego wojka odrazu przestalam plakac. musisz przy nim byc. dla pocieszenia powiem ze moja przyjaciolka miala raka pluc zachorowala w wieku 10 lat przerzut z kosci na pluco wszystko o najwyrzszym stopniu zlosliwosci i w tej chwili ma prawie 30 lat zyje sobie co prawda z jednym polcem ale po nowotworze nie ma sladu:). z twoim tata tez napewno tak bedzie pozdrawiam
Z rakiem pluc jest tak wlaśnie jak opisujesz. Mój ojciec też wyglądał zdrowo,szok że jest chory. Też nie był operowany-guz był tak niefortunnie umiejscowiony, że operacja była wykluczona. Walczyłem, postarałem się o leki podano w "kroplówce". Ból po podaniu był tak okropny, że jak mi powiedział nastepnej dawki nie przeżyje. Niestety przepowiedział, dzien przed podaniem leku nastapił wewnętrzny krwotok i koniec. W szpitalu był tylko miesiąc i tam umarł.Zeby Ci dodać otuchy znam przypadek, że guz był zoperowany i człowiek ten żyje juz siódmy rok, chociaz bez lewego płuca. Myślę, że powinnaś się udać do onkologów, specjalistó chorób płucnych i starać się walczyć ojca na rózne sposoby. Dopóki zyje wszystko jest mozliwe. Cuda też się zdarzają, mówie poważnie.
Wiem o czym mówisz bo sam jestem chorym.Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba.Dowiedziałem się po zrobieniu rutynowego badania (rentgena) klatki piersiowej i jej opisie,że są zmiany.Pobrane wycinki( fiberobronchoskopia ) potwierdziły że mam raka płuc.Obecnie jestem po operacji usunięcia całego płuca i po częściowej chemioterapi ( przerwano leczenie - niska tolerancja organizmu ).
Powiem tak - lekarze leczą , Pan Bóg uzdrawia.
Jestem pełen wiary ,że uda mi się pokonać chorobę.
Wierzę że i z twoim tatą będzie wszystko dobrze.Twój tata tak na prawdę musi uwierzyć,że pokona chorobę. Miłość,wiara i pokora czyni cuda.
Wiara i nadzieja czyni cuda...
Czesc, czytajac wiekszosc wypowiedzi stwierdzam, ze rak pluc jest niewyleczalna choroba... tak, statystycznie wiekszosc pacjentow umiera krotko po rozeznaniu choroby, ale nie wszyscy odchodza. Moja mama zachorowala na raka pluc w 2000 roku, bylo z nia naprawde zle, lekarze tez nie rokowali jej wiecej niz pare miesiecy zycia, wszyscy w rodzinie probowalismy przyzwyczajac sie do mysli "zycie bez niej" co bylo bardzo bolesne i nie do zniesienia. Mame zaczeto leczyc chemioterapia , na poczatku nie dawala efektu, chociaz mama ja dobrze znosila (miala apetyt, nie chudla) lekarze oficjalnie skazali ja na smierc, nie zapomne nigdy tej wizyty, kiedy dowiedzialam sie ze nie ma dla niej ratunku. A jednak... mamy 2006 rok, moja mama nie poddala sie, byla dobrej mysli i chciala zyc, zyje do teraz i patrzac na nia nikt nie pomyslalby nawet co przeszla (a przeszla naprawde wiele) wiec pisanie o negatywnych skutkach chemioterapii jest dla mnie niezrozumiale, to wlasnie chemia uratowala jej zycie, jest wiele skutkow ubocznych, ale silny organizm je zwalcza. Mysle tez, ze najskuteczniejszym lekarstwem jest sama wiara i chec do zycia, Twoj tata nie moze sie poddac a pomoc mu w tym mozesz tylko Ty i Twoja rodzina, wiec przestancie myslec juz o smierci i myslcie wszyscy pozytywnie. Wiem, ze to jest ciezkie, sama przez to przeszlam, ale uwierz mi, zycie jest wielka zagadka i czesto nawet lekarze nie potrafia wytlumaczyc niektorych "cudow". Mam nadzieje ze z Twoim tata bedzie dobrze i wroci do zdrowia,uwierz mi, ze psychika jest glownym bodzcem w chorobie, psychika czlowieka moze wiele zdzialac, wiec mysl pozytywnie i tak nastawiaj Twojego tate a wszystko bedzie dobrze. Pozdrawiam Cie i zycze wytrwalosci w tej wielkiej tragedii, nie zalamuj sie bo nie warto tylko walcz!
Witaj Justa! Czy ktos umrze na raka czy wyzdrowieje- na to nie ma reguly. Wszystko zalezy od organizmu i rodzaju raka. Bardzo waznym elementem w czasie choroby jest psychiczne podejscie chorego, jego zdeterminowana chec pokonania raka, pozytywne nastawienie do zycia i wiara w wyzdrowienie. Zalamanie to najgorsze co moze sie przytrafic. Organizm ulega wtedy chorym komorkom, ktore mnoza sie z powodu oslabienia w systemie immunologicznym, ktore spowodowane jest depresja psychiczna.
A wiec nalezy zadbac o dobra kondycje mentalna, chory nie moze myslec tylko o chorobie, o tym co w zyciu negatywne, ale musi znalezc pozytywne strony zycia. To trudne, ale moze pomoc.
Wszystkim dotknietym ta wstretna choroba bezposrednio lub posrednio zycze samego optymizmu i wszystkiego dobrego.
Justo bardzo mi przykro! Pamiętaj musisz być siłą napędową dla taty. moja mama odeszła 8 miesięcy temu też na raka płuc. był niepoeracyjny. Zastosowano chemię, ale po pierwszej dostała udaru mózgu, a organizm po chemii był tak osłabiony, że nie wyszła z tego. Trzy miesiące leżała sparaliżowana. Miała 58 lat. Bardzo mi jej brakuje...
Masz wierzyc, ze sie uda!!!!! Nawet jesli innym sie nie udalo - to bez znaczenia. Tez slyszalam o klaczach tataraku ale ich jeszcze nie kupilam bo nie wiem gdzie. Tata potrzebuje z cala pewnoscia pomocy w kwestii odtruwania organizmu duza uwage trzeba zwracac na watrobe bo chemia na raka pomaga ale dla organizmu jest trujaca, toksyczna. Jaki rodzaj nowotworu ma Twoj tatus? Glowa do gory i dowalki z tym parszywym wrogiem sancie cala rodzina a na pewno sie uda. Tata ma walczyc i ma chciec wy go wspierajcie niech czyje sie wazny i potrzebny. Moja mama okropnie sie dusila ale po chemii zaczela normalnie oddychac bo on sie zmniejsza. Ten rodzaj nowotworu, ktory ma moja mama jest bardzo wrazliwy na chemie. Wiem o nim wszystko ale wierze w to w co trzeba wierzyc wiem, ze wygramy i nie slucham zlych rokowan. Pozytywne myslenie sie udziela a mama nie wie wszystkiego o swoim raku. Chore osoby mowia ze chca wiedziec wszystko ale tak nie jest i jesli ojciec bedzie wiedzial wszystko to go zabijecie. Mam nadzieje ze postapicie rozsadnie nie mowcie rodzinie i znajomym prawdy mowcie ze jest dobrze. Trzeba wiedziec ze moze sie znajdzie jakas nawiedzona ciocia ktora przyjdzie do ojca i powie" bo ja sie tak martwie a ty jestes smiertelnie chory i lekaze nie daja nadzieii" Jak taka durna sie pojawi to trzeba z niej zrobic glaba ze predzej sama umrze i ze nie wiecie o czym mowi bo trzeba pamietac ze nie kazdy rak to smierc!!!!!!!!!!!! Badz twarda i nie martw sie
przecierz kazdy ma prawo wiedziec!!!Wam jest tak latwiej zyc odsuwacie to od siebie zamiast sie z tym pogodzic i zaczac walczyc.Polecam ksiazke pod tytulem "nic mi nie jest poprostu mam raka". Znajomi i rodzina powinna pomagac a zrobią to nalezycie gdy beda znali powage sytuacji.Ty ich ejszcze oszukujesz i odsuwasz od matki kiedy ich najbardziej potrzebuje szkoda gadac poprostu rece opadaja...
Mój tata zmarł na rak płuc 4 dni temu. Walczył z chorobą od półtora roku, kiedy lekarze w styczniu 2005 roku postawili diagnozę rak płaskonabłonkowy płuca prawego okazało się,że jest on nieoperacyjny, dostał 4 cyle chemi i 10 naświetleń i guz zmalał do 2,5 cm z 8 cm. Niestety po roku nastąpiły przeżuty i już kolejne chemie nie zadziałały. Ale liczy się wiara, mój tata wierzył do ostatniej chwili, wierzył nawet w momencie kiedy umirał a ja razem z nim, że zdaży się cud, przecież lekarz nie jest wyrocznią, zawze trzeba mieć nadzieję. Postaraj się ten czas wykorzystać jak najlepiej okarz mu dużo miości i nigdy nie okazuj przy min,że się boisz. Ja się bałam przez całe te półtora roku ale starałam się tego nie okazywać i dawać mu siłę, która w takich momentach jest bardzo potrzebna. Niech twój tata widzi na twojej twarzy uśniech a nie smutek. Niech wie,że jesteś z nim na dobre i złe. Życzę dużo zdrowia twojemu tacie i niech zawsze ma tą nadzieję, że jutro bedzie lepiej.
Mozna z tego wyjsc, tez mialem raka ale teraz jestem zdrowy. Moja rada 1.nie ufac zadnym cudownym lekarstwom typu wilkakora energoterapia i inne czary ,strata czasu a nie wiedomo ile sie go ma! 2.Optymizm to polowa sukcesu , trzeba trzezwo ocenic sytuacje :moge miec malo czasu wiec niech przezyje go jaknajlepiej (na poczatku choroby trudno o to bo trudno sie pogodzic z tymi torturami ale jednak trzeba)3.Normalne zycie w miare mozliwosci, nie rezygnowac z tego co sie lubi chyba ze juz centralnie nie ma innego wyjscia:-)4.Bliscy muszą sie nauczyc tolerowac napady zlego nastroju podczas chemi co jest normą , przy takich meczarniach (jakby ktos nie wiedzial to wymiotujesz przez tydzien i w kazej minucie tego tygodnia jest ci nie dobrze , bole glowy, oslabienie , a po jakims czasie lysiejsz, do tego dochodza spadki wartosci krwi ale to mnie na szczescie ominelo, da sie przezyc ale wolal bym miec wszytkie zeby borowane niz jeden dzien chemi...)
Jezeli kogos interesuje leczenie alternatywne a glownie ziolami z Peru to prosze o kontakt i postarac sie odpowiedziec na ponizsze pytania:?
Dla szybszej diagnozy potrzebujemy następujące dane.
1. Nazwisko I Imie
2. Data urodzenia lub wiek chorego
3. Waga przed chorobą i obecnie
4. Na co choruje ,jakie jest konkretne rozpoznanie (proszę podać polska i łacińską nazwę, jeżeli jest znana.Jeżeli chodzi o nowotwory to gdzie znajduje się guz pierwotny czy są przerzuty i na jakie organy jakie jest stadium 1 do 4.
5. Czy chory miał naświetlania lub był poddany chemioterapii i jakie zażywa lekarstwa.
6. Czy obecnie jest w domu czy szpitalu i czy przechodzi jakieś leczenie, i jaki według lekarza jest stan obecny chorego tak fizyczny jak i psychiczny.
7. Czy ma bóle czy może chodzić jeść i tp.
8. Potrzebne także są wyniki badania krwi morfologia i badania moczu,
9. Czy chory ma chęć przyjmować leki ziołowe i czy jest przekonany do ich skuteczności,
10. Czy była robiona tomografjia,USG,Monografia,Rezonans Magnetyczny lub były wykonywane Markery nowotworowe i jaki jest ich poziom obecnie –jeżeli były wykonywane wyżej wymienione badania to ich opis można zeskanować i przesłać e-mailem. Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. Po więcej informacji proszę dzwonić na Tel: 51194 5338333 lub Skype Mietven
EFEKTYWNOŚĆ DZIAŁANIA ZIÓŁ ZALEŻY OD WIELU CZYNNIKÓW ALE PRZEDE WSZYSTKIM :
Od niezachwianej wiary w ich skuteczność,
Od przestrzeganie specjalnej diety podanej na stronie oraz jedzenia zgodnie z grupą krwi.
No i najważniejsze pilnowania czasu i ilości ich gotowania oraz zażywania co wymaga sporego samozaparcia i dyscypliny.
Życzę wszystkim szybkiego powrotu do zdrowia i pozdrawiam Dziki Mietek wraz z zespołem Nijandari –La Merced 22 /09/2010r.- « poprz.
- nast. »
Komentarze
http://www.youtube.com/watch?v=tY-HsoJ0gr0
Andyjsko amazonskie i tp pozdrawiam wszystkich Mitch
Mutacja just motorem evolucji. Jest zatem nierozlacznie z zyciem zwiazana. Dotyczy ona roznych typow komorkowych. Jesli dotyczy ona Komorek rozrodczych, moze powstac nowy organizm Jesli dotyczy ona. Innego typu komorek , tez sie dzielacych , moze powstac nowy typ organu to co nazywamy nowotworem..Nat ura nie szuka nowych drog ,jesli te dotychczasowe prowadza do skutku. . Slady ktorymi kroczy sa podobne. Dlatego komorki nowotworowe w bardzo wczesnym stane przypominaja komorki embryonalne.
Nie kazda mutacja just uwienczona “sukcesem” Musi odbyc sie w warunkach sprzyjajacych rozwojowi. Jakoby w “macicy”. Role macicy w przypadku mutacji komorki nierozrodchej musi. spelniac jej bezposrednie otoczenie.. w pierwszym rzedzie komorki tkanki wspomagajacej Np. makrophagi. Byc motze dlatego palenie papierosow,wdyc hanie Azbestu ,czy inne stany zapalne ,a wiec stany w ktorych makrofagi jako pierwsze zostaja zmienione , sprzyjaja rozwojowi stanow nowotworowych?A moze sa rozne typy makrofagow.? Jedne co bronia ,drugie co ulatwiaja przyjecie mutacji. Czy nie jest w nieomal kazdym systemie biologicznym tak - ze antagonisty egzystuja wraz z agonistami? Mamy uklad sympatyczny ,ale tez parasympatyczny .
I jak to jest z ta obrona immunologiczna? Jesli ma ona bronic przed zmienionymi przez mutacje komorkami ,to czy nie jprowadzi to rownoczesnie do antyevolucyjnej akcji.?To nie moze byc w interesie naturalnego rozwoju
Czesc
Rysiek
Moja mama ma raka pluc, siedzi on w plucach i w wezlach chlonnych sa przezuty na watrobe. mieszkam z nia jest slaba boli ja klatka kaszle i ma zmienne stany temperatury. Jakby ktos podrzucil dobra rade w tym temacie bylbym wdzieczny. W tej chwili jest w trakcie chemii malo je bo mowi ze chemie w ustach czuje i nie wygodne to w jedzeniu.
i o białaczce :silly: .Na pocieszenie napiszę że wielu twierdzi ze pomagają metody gersona pantelliniego oraz budwig.Poza ty nieco mniej bezpieczne-z nadtlenkiem wodoru i kwasem dwuchlorooctowy m B) .Zastosowane w odpowiedni sposób powinny pomóc :woohoo: .
witam ciekawy link do poczytania .
adresy trzeba szukac na stronie .jeden jest w ciechocinku drugi ośrodek jest w jastrzębiej górze
Zainteresowanych proszę o kontakt: dave_m
czytam te wsystkie opisy i strasznie to smutne.Moja mam rowniez zmarla ale gdy bylam dzieckiem.Moj tesć wybronil sie przed rakiem stosujac diete Kwaśniewskiego inaczej zwana dieta optymalną.tzw tłusta dieta.Podobno rak żywi się węglowodanami więc im ich mniej tym lepiej.Poszukaj cie na internecie może komuś pomoże.Podobno wielu ludzi wyzdrowiało stosując tą dietę.Nadmienię jeszcze że teść jest chory na serce był 1 zawał i tłusta dieta wpływa na niego super nawet wyniki badań ma bardzo dobre i nie bierze żadnych leków na serce
pozdrawiam
Czy należy się tym martwić? Pozdr
Zainteresowanych prosze o kontakt:
e-mail :krystyna.sow
W czasie podawania mojemu ojcu chemii chcialbym wzmocnic go sokiem NONI, ale nie wiem, jak to działa i czy jest to pomocne. Czy nie ma przeciwskazan do stosowania go podczas chemii? Moze ktos moglby mi cos doradzic na ten temat? Drugie pytanie: Moze ktos sie orientuje, kiedy nalezy podawac lek 'Transfer Factor Plus Advance Formula' tzn. czy w czasie chemii, naswietlan, czy po wszystkim? Jak jest mozlwosc zdobycia tego leku? Tata ma raka pluc (wielkokomorkow y) z przerzutami do mozgu. Podaje swoj kontakt, jakby ktos mial wiedze na powysze tematy: klaks
Zainteresowanych proszę o kontakt pod nr 781524049, e-mail: chrzana93
pozdrawiam!
kiedy się zachoruje na cokolwiek trzeba się z tym pogodzić, przyjąć to takie jakie jest. nie wolno się załamać. trzeba się modlić, walczyć z chorobą jak się da. dobra psychika to dzisiaj wiara w Boga, Chrystusa. każde cierpienie związane z chorobą, każdy dzień walki i modlitwy trzeba ofiarować Bogu. trzeba być jak św Jakub który na siłę od Boga chciał coś dostać. zawsze prosić, mieć ufność, być w zgodzie z Wolą Boga, ale jednocześnie wierzyć i wierzyć. trzeba dać z siebie wszystko, a resztę zostawić Bogu i zdać się na jego miłosierdzie. za każdy dzień dziękować i każdy dzień dobrze wykorzystać, choćby tylko po to aby z każdym dniem zbliżyć się do Boga. by móc mu w pewnej chwili powiedzieć ; bierz mnie stąd do Królestwa swego. żeby się narodzić na nowo. pozdrawiam. wiem że to trudne, ale warto szukać.
zajana
Teraz czeka mnie co miesięczna kontrola, ale jestem dobrej myśli.
Selolem zajmuje sie dr Suchocki ze szpitala na Banacha w Warszawie oraz prof. Kuraś z Wydzialu Biologii Uniwersytetu Warszawskiego (obaj są wymieniani w artykule) - my wlasnie z prof. Kurasiem mielismy kontakt - przemily, niezwykle zyczliwy czlowiek!
Tacie niestety już nie udało się pomóc. Dziś staram sie zorientowac, czy lekarzowi, który doprowadzil tatę do tak poważnego stanu, mozna wytoczyc sprawę w sądzie: tata od ponad trzech lat leczyl sie u lekarza pulmonologa (ten zdiagnozowal mu wczesniej rozedme pluc, dzis nie wiem juz, co o tym myslec). Lekarz ten nie widzial u taty nic podejrzanego nawet wowczas, gdy tata skarżyl sie juz na silny ból w klatce piersiowej, nie dal mu zadnego skierowania na jakies powazniejsze badanie. Dopiero kiedy tata zaczął juz pluć krwią, wymusił w koncu od lekarza rodzinnego skierowanie do specjalistyczne go szpitala, gdzie lekarz, jak tylko go zobaczyl, stwierdził ze stan jest bardzo poważny. Ale wtedy tata miał juz przerzuty, m.in. na węzly chłonne (miał spuchniętą całą prawą stronę szyi i twarzy - na co, nawiasem mówiąc, lekarz ogólny powiedział: "To to nic takiego, to samo przejdzie"). Czy mozna sobie wyobrazic gorszych partaczy?
Pytam: jak to mozliwe, ze czlowiek leczy sie od trzech lat u pulmonologa, robi okresowo przeswietlenia, skarży sie na pewne dolegliwości, przy tym wszystkim nalezy do grupy podwyższonego ryzyka, bo całe życie palił i ma juz swoje lata, a lekarz nie widzi żadnego problemu i doprowadza pacjenta do stanu, w którym na ratunek jest już za późno! Nie mogę się z tym pogodzić i nie zamierzam tego tak zostawic. Gdyby ludzie w tym kraju częściej wytaczali lekarzom sprawy o zaniedbania, ci zachowywaliby się bardziej odpowiedzialnie i lepiej by nas wszystkich leczyli.
Wszystkim tym, których bliscy są poważnie chorzy, życzę dużo siły i nadziei - wiara naprawdę może uczynić cuda. Mojemu tacie się nie udało, ale my - jakoś tak wbrew wszystkiemu - do ostatniej chwili nie traciliśmy nadziei - dzięki temu unikneliśmy poczucia rozpaczy i BEZnadziei, które są chyba jeszcze gorsze niż sama choroba. Trzeba sie starac zrobic to, co mozliwe, zeby pomoc choremu i zachowywac sie tak, jakby sie panowalo nad sytuacja, nawet jesli tak nie jest. Nie ma chyba nic gorszego dla chorego, jak widziec cierpienie i bezsilnosc osob bliskich, bo to odbiera nadzieje. A gdy zabraknie nadziei, to koniec. Sciskam Was mocno. Anianull
Miałem w prawym płucu 2 duże guzy przeżuty do prawgo płuca gdzie ich było 8 mniejszych 1-2,5 cm na to nałożył płaskonabłonkow y no i przeżuty na żołądek i jelito grubę poniepotrzebnej przerwie na święta wbrew woli lekarza prowadzącego doszły jeszcze oskrzela co wydłużyło terapię ale dzięki Bogu,Shamanom i lekarzom ,mojej żonie i wielu innym ludziom żyję i jak na razie nie ma nawrotów a badam sie systematycznie 2-3 rzay w roku .Jak ktoś zainteresowany może poczytać na tej stronie w artykółach Papużka...I moje leczenie w Limie
lub skontaktować się bezpośrednio ze mną info w Kontakty pozdrawiam Mitch
raka drobnokomórkowe go płuc,pól roku chemioterapi,28 cykli radioterapi,lec zenie zakończyłem 23 sierpnia br.Zmiany nowotworowe wycofały się,guz był w rudpiersiu 4x5 cm był do pprzezut do wezłow chłonnych.Naraz ie czuje się zdrowy to juz 13 m-cy,pomalutku wracam do zdrowia.
Nie wiem jak mam się zachować,jak pomóc mojej mamie.Dowiedzia ła się,że ma gruczolakoraka a przy okazji o tym ,że już żadne leczenie nie wchodzi w grę tzn żadna chemio czy tez radioterapia.Po nieważ guz jest tak duży,że nie mogli go wyciać a o jednym płucu by nie umiała samodzielnie oddychać,także radio i chemioterapia mogłaby ją wykonczyć.
Ciągle zadaje sobie pytanie jak się czuje człowiek,który wie ,że wydali na niego wyrok???Czy wogóle warto mieć jeszcze jakąś kolwek nadzieję.
Bardzo to przeżywam tym bardziej,że jestem w zaawansowanej ciąży,ale mimo wszytkiego chciałabym pomóc mojej matce,tylko jak???Może ktoś zna odpowiedż na to pytanie...???
mój mail:beata
Chcialabym prosic o pomoc, czy TK klatki piersiowej z ponizszym opisem wskazuje, ze ktos ma raka? : Zagęszczenia z częściowo widocznym bronchogramem w czesci przypodstawowej segmentu 3 plata gornego, zmiany niedodmowo-zapa lne, zmiany naciekowe, zwloknienie w płacie środkowym pluca prawego oraz u podstawy plata dolnego pluca lewego bez cech plynu w j. oplucnowych, nie ma powiekszonych wezłow chlonnych.
Bardzo dziekuje za odpowiedzi
bylam teraz ( mieszkam i pracuje w POlsce nie moge na razie z nim byc w Niemczech i co sie okazuje lekarz nie przepisal zadnej diety..nie rozumiem dlaczego? Powiedzial,ze palic mzoe bo teraz za pozno na rzucenie..zrozu mialam ze to ostatnie miesiace..n bo zadnej diety? Ale pomnoc lekarz twierdzize naswietlania i ze moze wcale nie koneic . Wiec ja juz nic nie rozumiem skoro jest szansa to zcemu nie podal diety? Czemu powiedzial,z dieta to rzecz niesprawdzona?? ? ? Ja slyszalam ze jedzenie wedlin , miesa zwieksza ilosc rakowych komorek..a tu angle nie ma diety..moj ojciec umarl na raka waroby mial podobne lekarswta wsumie to te same..ale i mial diete ..przestal palic walczyl 4lata..umarl wszpitalu.nie zdazylam go zabrac do domu jak chcial ,mial jechac na drugi dzien rano a w nocy umarl..z usmiechem na twarzy..
Mnie trapi tylko to,ze lekarz twierdzize nie ma potrzeby stopsowac zadnej diety..wiec albo ju na wszystkoz a pozno wiec po co jeszcze naswietlania? A jesli jest szansa , ze ma wiecej czasu niz kilka mzoe miesiecy to zcemu nie wpsomagac dietami? Nic nie powiedzial o sokach buraczanych i innych..to ja sama zawiozlamz Polski tachajac soki..buraki , mloda b otwinke..prosil am narzeczonego zebys tosowal diete ale on za lekarzem powtarza ze po co? skoro nie potwierdza to emdycyna ze dieta wskazana!!!!! Ja zglupilam calkiem..nic nie rozumiem..Mysla lam,ze tamw NIemzcech to juz ta slynna ich znajomosc zagadien jest wieksza..a moze tylko maja wiecej pieniedzy i lepsza aparature?? Szukam ziol jakie bym pogla podawac narzeczoinemu.. nie stac mnie an te drogie specyfiki jakie podaliscie ten Urain i te amerykanskie..m amy powazne problemy finansowei w sumie to na nic juz nas nie stac..wiec zostaje dieta , wiemze warzywa drogie ale chociaz to..moze jakies ziola. Podaje adres..mail
martyna123
Pozdrawiam wszystkich.
Jest duża możliwość wyleczenia w moim stanie na chemioterapie było już za późno choć z tego co mi wiadomo to przy tego typu raka chemia jest mało skuteczna czasem wręcz szkodliwa.Pozdr awiam Mitch
-KONSULTACJA TORAKOCHIRURGIC ZNA 25.01.2007.carc inoma non microcellulare pulmonis sinistri.Ze wzledu na mozliwosc naciekania tetnicy plucnej proponuje chemioterapie.p o 2-3 cykle kontrolne TK klatki piersiowej i konsultacje pod katem leczenia operacyjnego.
Karte Informacyjna o takiej tresci odebralem w raz z moim tata dwa dni temu ze szpitala.
Ludzie blagam was napiszcie co o tym myslicie jakie mogo byc rokowania,czy sa jakies szanse jak najpierw podaja chemie a potem dopiero operacje,Bardzo prosze jesli ktos z was mial taki przypadek zeby napisal jak sie zkonczyla taka historia
Stosuje bardzo niekonwencjonal ne metody.
Proszę o kontakt. Jestem w tej chwili w La Merced w Peru Mietk
Moj kontakt miet
Mój ojciec tez ma raka pluc z rzeżytami.
Onkolodzy rozlozyli ręce że na ten typ raka chemia nie działa i pozostawili nas samych. Żadnej chemi i naświetlań nie będzie.
Chwytamy się ostatnich szans nadziei.
Zaczymany podawać Transfer Factor Plus Advance Formuła.
Czy ktoś z was ściągał i stosował lek o nazwie Ukrain do Polski ?
Trzymajcie się !