header1.jpgheader2.jpgheader3.jpgheader4.jpgheader5.jpgheader6.jpg

logo

Twórczość literacka

Ziemia Wczoraj i dziś.

Ocena użytkowników:  / 7
SłabyŚwietny 

Ziemia Wczoraj i dziś.

 

Ten artykuł znalazłem przeglądając moje archiwum na starych dyskach i kopiach porządkując bo niektóre trzeba w końcu ze złomować bo nazbierało się tego sporo jeszcze z USA -wszak kto dziś trzyma dyski 100,200,czy 400 Mb gdy są już GB a nawet TB .Wiec kopiuje to co warte i przeglądam przy okazji. Zwłaszcza że ranek deszczowy i ledwo + 25 C Ale taka pora końcówka lata choć w dżungli nie ma lata jest tylko pora deszczowa od połowy grudnia i tu zależy u nas tak do połowy marca a na północy to nawet do maja .I u nas pada wtedy prawie co noc a nawet nieraz do 10 rano choć rzadko przeważnie do 7 lub 8 rano w dzień rzadko chyba że pod wieczór. A że Internet padł bo jeden z 9 Access point się zawiesił i to na górze w Kimiri a jechać motorem po deszczu łatwo o wywrotkę zaś Mototaxi może nie podjechać jeden kawałek bo glina zakręt i ostro pod górę a dreptać 3 km stamtąd do anten mi się nie uśmiecha. Więc poczekam aż się zresetuje w nocy jak prąd wyłączą .Czasem odpoczynek od Internety się przydaje przeważnie świadomie robie to co 3 dzień jak nie pada to idę na ogród na cały dzień trochę pokosić pozrywać owoce pościnać banany pozbierać kawę i tp.   Co prawda poprawiłem większość tego textu ale się zawiesił bo niezgodność starego Worda wiec zaczynam od początku. Ten text pisałem na nowy rok w 1.1.1988 roku kiedy komputery były jeszcze słabe a Internet dopiero raczkował przynajmniej w Arizonie na prowincji łączność była słaba bo tylko modem i tylko AOL tempo 1-2 kb ale wiadomości już docierały choć stosunkowo wolno i tylko text. W dużych miastach było sporo lepiej ale żyliśmy na prowincji przy drodze do Grand Canyonu .Teraz też żyjemy na prowincji też przy drodze ale do Satipo gdzie ruch mniejszy a turystów zwłaszcza o tej porze jak na lekarstwo .Bo i ekonomia i kryzys i tp Przepraszam za przydługi wstęp co do textu to większość tak 90% jest moich przemyśleń reszta z netu lub z książek. Puszczam go dlatego że wiele od tego czasu się nie zmieniło na świecie jak i u mnie chyba jedynie na gorsze .Sam nie wiele się nauczyłem dalej popełniam masę błędów choć obiecywałem sobie że jak wyjadę do Peru to wiele zmienię ale zasadniczych zmian jednak nie zrobiłem. Co z tego że mam nowa rodzinę żyje wśród wiecznie zielonej przyrody o prawie stałej temperaturze minimum +22 c czyli 72 F a max +31 czyli 90 F o wilgotności od 20% do 50 max w porze deszczowej ktoś by powiedział jak w raju .ale moja mentalność się za bardzo nie zmieniła dalej jeżdżę na Ferje-targ czyli odpowiednik Fla marketu choć mniej kupuje za to żoneczka nadrabia .Zamiast małego skromnego domku co planowałem wyrósł 6 piętrowy tylko w połowie wykończony bo kapitału zabrakło zamiast małej działeczki bo nie jest się w stanie samemu obsłużyć więcej jak 1 ha to kilka działek po sporo ha. których dotychczas nawet nie obeszłam. Co z tego jak owoców mam w nadmiarze ryb i mięsa też a ogródka już nie mam siły i ochoty uprawić warzywa biorę na zasadzie wymiany od sąsiadów .Coraz mniejsza ochotę mam na dalekie podróże na zdrowie wprawdzie nie mogę narzekać ale chyba się starzeję bo i pisać mi się rzadko chcę. A teraz co do textu to uwagi dodane będą pochyłym drukiem. Próbuje poprawiać błędy teraz to łatwiej bo jest ortografia w Wordzie.

Planeta ziemia na której przyszło nam żyć jest nadal wspaniała i niepowtarzalna.

Ale dlaczego ludzie na niej czuja się tak nieszczęśliwi, dlaczego tyle na niej barbarzyństwa, wojen ,konfliktów ,dlaczego człowiek człowiekowi -wilkiem.

Pędzimy gdzieś szukając szczęścia zwłaszcza w ostatnich czasach zafascynowani techniką

i wynalazkami brak nam chwili wytchnienia, zapominamy że jesteśmy dziećmi matki natury.

Tak daleko od niej odeszliśmy że juz na nią nie zwracamy uwagi zwłaszcza w dużych miast

mrowiskach. Stając się z "homo sapiens--homo citus-homo electronicus-homo technologicus"

Technika którą tworzyliśmy z myślą pomocy w wykonywaniu uciążliwej jednostajnej ogłupiającej i nudnej pracy np w fabrykach czy rolnictwie która miała nam ułatwić życie.

Pomału staje się nośnikiem stresu i biczem który goni nas coraz szybciej do przodu z marszu

zmieniła nasze życie w galop. Gonimy za ułudnym szczęściem w śród maszyn i gadżetów pozornie nam ułatwiającym życie myśląc że nad nimi panujemy, ale coraz częściej stając się

niewolnikami tego co nas otacza .Oglądając TV czy słuchając radia zwłaszcza tu w USA

dowiadujemy się ciągle o nowych konfliktach ,mordach itp. Teraz to samo dzieje się w PRL.I chyba jeszcze gorzej niby w demokratycznej Polsce.

Te problemy i konflikty i inne negatywne wiadomości wcale nas nie uspakajają nie wyciszają

po dniu pełnym stresów które to rozpędzone życie niesie .Mamy niby dobry samochód co ma nam pomóc szybciej się przemieścić ale "trafic"korki ,parkingi ile to już stresu nieodreagowanego na dzień dobry.

Praca co powinna dawać zadowolenie i spełnienie, coraz częściej czujemy się zagrożeni-bo ktoś lepiej opanował jakiś program komputerowy bo lepiej sobie z tym pudłem radzi bo lepiej i szybciej umie zaprogramować nowoczesna obrabiarkę. by, zdobyć nowego klienta ,lepiej wykazać

się przed   bosem, szybciej robić karierę .Przez to coraz mniej pewni jesteśmy jutra czy się utrzymamy na fali tej gonitwy czy możemy ciągle być konkurencyjni w stosunku do młodszych

lepiej może przygotowanych zawodowo bardziej wytrzymałych psychicznie i fizycznie.

Czy to co uczyliśmy się dawniej a nawet tak niedawno co dziś wprawdzie wystarcza ale co jutro? Dług publiczny nie może istnieć jeżeli tylko jedna ze stron układu wnosi cos co ma PRAWDZIWA wartość. ta wartością jest ludzka praca. To praca produkuje chleb i inne jedzenie, praca daje ciepły i dobry dom, praca buduje drogi, mosty, szpitale itd. nie papier, nie diament, nie złoto. Wiec idąc tym tokiem myślenia, jeżeli zgadzamy sie oddać wiele lat naszego życia i pracy przez cale aktywne zycie (jedynej miarodajnej wartości) w zamian za cos co zajmuje innym cwaniakom (czyt. bankierzy i elity) zaledwie minuty, a może sekundy żeby stworzyć (drukowanie kasy, albo jeszcze lepiej klik w klawiaturę) to jesteśmy po prostu pier......ci, krotko mówiąc. jeszcze raz, żeby było jasne: jeden człowiek siedzi za klawiatura kompa pijąc kawę lub coce potrzebuje kilka sekund żeby kliknąć numery, a my w zamian napieprzamy w robocie przez ponad 30 lat.... kto tu jest debilem? ci na górze? nie, my wszyscy, tu na dole tej wielkiej piramidy finansowej. tylko o jednym nie wolno zapomnieć, czubek piramidy trzyma sie tylko dlatego ze jest solidny dół, a nie odwrotnie. Na jedno niestety elity mogą zawsze liczyć na nasza chciwość. to nigdy nie zawodzi, nie ważne jaki system. dzisiaj nie tylko pracujemy jak woły za świecidełka, ale jesteśmy gotowi sprzedać niemal wszystko a zaszcza swoja prace, z godnością włącznie za nowy telewizor, lepszy samochód i inne Malo warte a często zbyteczne gadżety. i dlatego tyle zawiści i zazdrości wśród nas.

Kimże jest człowiek jeśli nie potomkiem Boga?

 

Tak, jak duzy cedr zawarty jest w małym orzeszku - tak Bóg ukryty jest w Człowieku...

Co ciekawsze, informacje o takim postrzeganiu naszej rzeczywistości nasze j pracy pieniedzy są prezentowane w wielu książkach, filmach, przekazach, czy filozofiach..., tyle że większość z nas traktuje to jako abstrakcyjny model wrecz fikcje literacka ..., nie uświadamiając sobie, że nasze wewnętrzne zakłócenia sumują się i... jeśli przekroczą pewną dopuszczalną granicę - to rozładowanie tej negatywnej energii dokonuje się poprzez przyrodę albo... wojnę właśnie i ginie wówczas wielu z nas. A tu ciekawy komentarz gdzies z sieci :

(Pieniądze ich wartość a może fikcja? Stoi u mnie na półce wśród książek sloik a w nim pieniądze, no powiedzmy nic nie warte banknoty.Jest w sloiku marka niemiecka,marka DDRowska ,rubel sowiecki ,gulden holenderski i jeszcze parę na dzisiejsze czasy egzotycznych pieniążków z istniejących lub nie krajów ot choćby Czechosłowacja.Tak zastanawiam się patrząc na te śmieci będące kiedyś pieniędzmi posiadającymi kiedyś"" wartość",jak to naprawdę jest z pieniądzem.Czy rzeczywiście jest on ekwiwalentem i oceną wartości naszej pracy ,naszego majątku,wartości majątku danego narodu.Czy to tylko fikcja?.Czy pieniądz stworzony jako narzędzie mające służyć rozwojowi poprzez wymianę dóbr i pracy ,faktycznie jako narzędzie przedstawia sobą jakąś wartość ponad to z czego jest aktualnie wykonany.?Czy tzw ekonomia to nie jakiś rodzaj tłoczonego nam darwinizmu?Otóż dziwna wydaje się wycena pracy szwaczki z Bangladeszu pracującej cały dzień w upiornych warunkach i otrzymującej po tym znojnym dniu 1 $ ekwiwawlentu za swoją pracę.A gdyby ten samą pracę wykonywała hipotetycznie w Holandii w znacznie lepszych warunkach dostała by wielokrotnie więcej papieru zwanego dollarem.Darwinizm ekonomiczny przewiduje takie cuda.Wartość pracy zależy od miejsca wykonywania jej na planecie.Ta sama praca ,te same czynnośći wykonywane mają tzw.różną wartość w zależności od miejsca działania.Inaczej to będzie wyglądało w Afryce ,inaczej USRAELU jeszcze inaczej w Polsce.Więc co ma do tego pieniądz?Ano to ,że pieniążek jest kwestią umowną i jako taki pozwala jego kreatorą dowolnie zmieniać warunki umowy przez to warunki wyceny wszystkiego.Pieniądz ten pozwala swoim kreatorą decydować kto będzie mógł uczestniczyć w wymianie dóbr,kto będzie bogaty,kto biedny z kogo będzie można zrobić niewolnika,biedaka jaki naród pognębić itd.Pieniądz jest fikcją!!!!!Na straży tej fikcji stoi armia,służby,policja itd.Przecież my jako naród sami wewnątrz kraju możemy kreować politykę podaży pieniądza w celu redystrybucji dóbr.Problem wewnętrzny rodzi się wtedy kiedy nadmiar pasożytów zabiera dla siebie nieproporcjonalnie dużą część wytworzonego dobra w stosunku do innych oczekujących.I tutaj znowu kłania się fikcja ekonomii,polityki demokracji lub reżimu.Kwestia zewnętrzna to sprawa: czy będziemy mogli uzyskać dobra z zewnątrz za nasze pieniążki?.Ale o tym zdecydują twórcy waluty światowej.Na jakich warunkach i jak dużo tego dobra.Czy zadecydują o tym kierując się jakimiś naukowymi przesłankami.NIE,bo coś takiego nie istnieje to fikcja.Zadecyduje ich uznianiowość  i ustalony przez nich sposób ograbienia nas.Te całe masy ekspertów ekonomicznych,ekspertów od trendów gospodarczych ,popytu ,podaży to darwinizm ekonomiczny czyli fikcja.Bo jakiż problem posiadając możliwości w postaci wiedzy ,środków,wykonawców uczynić to?Czy potrzebna jest na to zgoda w postaci zapisu księgowego w Banku?Nie, potrzebna jest zgoda ogółu zainteresowanych i umowa dotycząca sposobu i zasad korzystania z tego co chcemy wytworzć.Bank jest tu zbędny.Wystarczy Państwo uczciwie zarządzane ,ze swoim własnym systemem kreacji pieniądza jako narzędzia wymiany.Bez odsetek ,które są kolejnym kłamstwem a zasadzie oszustwem.Potrzeba jest również przy tym wszystkim zmiana mentalności społeczeństwa ,uświadomienie jego rzeczywistych potrzeb wskazanie prawdziwych kierunków jego rozwoju,bo beznamiętna i bezrefleksyjna konsumpcja nią nie jest.No, a wojny,cóż nie służą resetowi jak się usiłuje nam wmówić .Służą jedynie wzmocnieniu władzy planetarnych władców nad nami.)

Pędzimy tak życie mija jesteśmy coraz bardziej zmęczeni znużeni i zestresowani nie mamy czasu na nic brak nam wypoczynku często żeby nie podpaść robimy nadgodziny aby załatać jakąś dziurę w budżecie i urlop poświęcamy na dodatkowy pieniądz.

Brak wypoczynku i komfortu psychicznego obcowanie z przyrodą rozmowy z ludźmi zamieniamy na Ogłupiające media co nas coraz bardziej programują ,straszą i uzależniają oraz pogoń za dobrami materialnymi aby się pokazać "życie na pokaz" czemu ja mam być gorszy od sąsiada większy dom lepszy samochód itp

Sami popędzamy się do coraz większego wysiłku i gdy osiągamy nasz "upragniony cel"

to nagle wyrasta następny a z tego co już osiągnęliśmy to nawet nie mamy czasu sie nacieszyć. Teraz widzę że tu niewiele zdziałałem

Czy to nie smutne powiedział bym nawet przerażające zwłaszcza w dużym mieście gdzie sytuacji stresogennych jest na każdym kroku coraz więcej a odpoczynku coraz mniej.

Bo jak przychodzi weekend to najlepiej wybrać się na shaping bo to najmodniejszy odpoczynek .Dawniej człowiek choć nie mógł poruszać się tak szybko i mas media nie były tak rozpowszechnione za to miał blisko przyrodę której czuł się częścią wstające słońce zamiast

coraz bardziej wyszukanego budzika lub kogut, ptaki ze swoim śpiewem zamiast bum-bum muzyki ,kwiaty drzewa strumyki i dróżki polne wśród łanów zbóż zamiast betonów i asfaltów. Teraz żyje wśród przyrody pełnej kwiatów rzeki pełnej ryb małpki papugi inne zwierzęta a radości jakby mniej może dlatego że stałem Se niewolnikiem przedmiotów zachcianek które pochłaniają coraz więcej pieniędzy i energii bo ciągle coś trzeba naprawić coś dokupić itp.

To co dawało radość o poranku i ukojenie o zachodzie dziś na to brak nam czasu i ochoty.

Dawniej Matka natura wyznaczała nam rytm życia wiosną i latem kiedy dzień bywał dłuższy to byliśmy bardziej aktywni za to jesienią i zimą było więcej czasu na prace przy domu na odpoczynek rozmowy i spotkania w długie wieczory. Ten rytm jakby coraz bardziej zanikał. Teraz Dni są jednakowe prawie stale 12 godzin choć w porze deszczowej o 15 min dłuższe. Spotkania to bardziej rodzina w tym bierze udział bo mój Hiszpański jest dalej słaby a raczej zawsze byłem odludkiem a oni lubią się bawić .

Myślę że dawniejsi ludzie ale i dzisiejsi Indianie oraz ludzie zżyci z naturą są szczęśliwsi pomimo

według nas bardziej biednego a nawet cięższego pozbawionego naszych wygód (samochody TV i inne Gadżety bez których nam trudno egzystować).

Popatrzmy na Indian z Arizony czy Peru wielu mówi że żyją biednie bo to widać z drogi ,sporo w tym racji ale z mych obserwacji są bardziej szczęśliwi niż ludzie z wielkich molochów choćby dlatego że żyją bliżej natury i w zgodzie z jej rytmami i prawami.

Przeciętny mieszkaniec rezerwatu za bardzo nie wgłębia się w wiedzę za to polega całkowicie

na swych przywódcach duchowych zwanych przez nas Szamanami a przez nich Medicine Man

Ale przed tym, kto szuka drogi do wiedzy i poznania droga choć długa żmudna wymagająca wiele wyrzeczeń i usiana wieloma niebezpieczeństwami stoi otworem.

Zaczyna się od wstępnej nauki potem odosobnienia i poprzez 3 stopnie kandydackie gdzie poznaje kosmologie ,prawa natury i zarysy wędrówki naszych dusz poprzez 3 państwa natury.

Po pomyślnym przejściu odpowiednich prób dla każdego etapu i stopnia przechodzi inicjacje i staje się uczniem a tu ma 7 stopni do pokonania gdzie stopniowo rozwija swe zmysły fizyczne jak i duchowe poznaje prawa przyrody niedostępne dla innych jego wola staje się mu posłuszna zdolność koncentracji stopniowo sie wyostrza potrafi ujarzmić swój rozum czyli 7 zmysł on staje się jego sługą a nie jak dotychczas panem , poznaje swoje miejsce na ziemi i we wszechświecie stopniowo jego wzrok duchowy wyostrza sie na tyle że dostrzega to co dotychczas było przed nim zakryte co mógł wyczuwać tylko w czasie niektórych ceremonii

Na przykład aurę otaczającą wszystko co żyje, czy świat duchowy nas otaczający.

W miarę rozwoju duchowego i stopniowego zbliżania się do "wzniesienia lub góry" wiedzy

widzi sens i cel naszej wędrówki duszy która schodząc na ziemie jakby w niewolę ubiera to materialne ciało z jej 7ograniczonymi zmysłami ,stopniowo w miarę dorastania i poprzez środowisko oraz wychowanie tak w domu jak i szkole traci kontakt z 7 odpowiednikami

duchowych zmysłów.

Potem trzeba wiele czasu i wysiłku aby ten kontakt stopniowo odzyskiwać.

No ale nie o tym chciałem na razie pisać ,bo co mnie uderzyło to podobieństwo podejścia Indian

z obu półkul czyli obu ameryk. Po paru wizytach w południowej Ameryce a głównie w Peru i Amazonii to zbieżność poglądów i sposobu na życie oraz podejście do spraw duchowych

choć dzielących ich olbrzymiej przestrzeni i języka oraz innej przyrody.

Tamtejsi Curanderos odpowiednicy Medicine Man ale nie tych najwyższych czyli tylko uzdrawiających działają bardzo podobnie -ich głównym celem jest przy pomocy ziół i naturalnego pożywienia najpierw oczyścić nasz organizm głównie z chemikalii i innych trucizn-toksyn.A potem poprzez odizolowanie od szumu informacyjnego (mas medja) pobudzenie wszystkich naszych zmysłów do właściwego działania abyśmy przy wyborze pożywienie kierowali się rzeczywistymi potrzebami naszego ciała a nie tylko zaprogramowanym wzrokiem słuchem czy rozumem,.

Aby brały w tym udział powonienie ,smak, dotyk czy pogardzana przez nas intuicja (6 zmysł u Indian)Aby zachcianki rozumu nie brały góry nad rzeczywistymi potrzebami.

Po ustawieniu z grubsza hierarchii potrzeb i zmysłów ,zaczyna się właściwe uzdrawianie polegające na pobudzeniu witalnych sił drzemiących w każdym z nas czyli samo uzdrawiających.

Tu tylko niewielka różnica np Hopi czy Navajo kładą większy nacisk na stronę duchowa i energetyczne działanie poprzez najprzeróżniejsze ceremonie na pobudzenie tych sił tu wiara uzdrawianego ma decydujący wpływ na efekt a w Amazonii jest mocno wspomagana poprzez naturę(oderwanie się od naszego środowiska inne jedzenie, woda, powietrze, klimat no i zioła) Dziś to jest jeszcze ostrzej rozdźwięk pomiędzy nauką a wiedzą coraz większy rozwój techniki wprost trudny do ogarnięcia ,A duchowo cofamy się coraz bardziej nauka zamiast pomagać nam w rozwoju duchowym nas od tego oddala.

Dlatego uważam że ta metoda jest bardziej skuteczna dla nas bo bardziej namacalna i wymagająca mniej zaangażowania duchowego a przede wszystkim mniej Wiary a z tym ostatnim u nas coraz słabiej zwłaszcza w tym zagonionym świecie wielkich miast i zdobyczy cywilizacyjnych .gdyż dzisiaj Nauka i wielu lekarzy myśli że ich podopieczni pacjenci w których dostrzegają coraz częściej jednostkę horbową czy zasobność konta lub dobre ubezpieczenie.

Uważa ze ich metody są jedynie skuteczne zwłaszcza leki alopatyczne (pigułki, zastrzyki)że dzięki tylko nim oraz tak modnym operacjom czy transplantacjom oraz sztucznym częściom zamiennym pacjent zdrowieje ale niewielu z nich chce pamiętać o tych możliwościach i siłach

samoobronnych organizmu które na różny sposób można pobudzić.

Gdyż większość pigułek działa jak bat na wycieńczonego konia zmuszając go do wydobycia resztek sił aby pociągnąć wóz ale nie dając mu wystarczająco jedzenia tylko pasąc go sieczką

(a nas uzdatnianym na różne sposoby pożywieniem)

Te siły można nieraz pobudzić nawet przyjemną rozmową czy masażem ,bioenergią ,odpoczynkiem na łonie natury zmianą otoczenia czasem przesunięciem łóżka(żyła wodna lub skrzyżowanie siatki)Reflksologją, ustawieniem kręgów ,ziołami ,gorącą modlitwą połączoną z silna wiarą itp.

Indianie twierdzą że 100% chorób najpierw rodzi się w naszej duszy i tam dojrzewa nim przejdzie do naszej psychiki i znów dojrzewa zanim ujawni się w ciele fizycznym.

Dlatego nim zachorujemy to jest bardzo długi proces dostajemy wiele ostrzeżeń najpierw od naszej duszy-ale kto dziś w tym pośpiechu ma czas na medytacje ,wyciszenie, kontenplaacje

Czy dziś ktoś analizuje swoje sny lub wsłuchuje się w głos wewnętrzny porostu brak nam na to czasu

no i spokojnego miejsca.

Dlatego te ostrzeżenia wędrują do psychiki -Tą co prawda trudniej zagłuszyć czy wręcz zignorować ale od czego leki psychotropowe i inne coraz lepiej sobie z tym "problemem"

radzą   bo co nam będzie jakieś tam sumienie czy jedna część mózgu dyktowała co mamy robić

jak dziś się liczy utrzymać na fali być lepszym niż inni przecież mam dobrą insiurę zarabiam coraz lepiej cóż że jem w pośpiechu w fest foodzie byle co byle taniej że jedzenie kupuję na Sale

bo taniej bo najłatwiej oszczędzać na własnym żołądku bo reklama dziś w M-donald lub Burger King Hamburger tylko za 99centów itp. najważniejsze aby starczyło na raty za nowszy samochód bo trzeba było go kupić -jak bym wyglądał wobec kolegów czy klientów.

Nie mówiąc o nowszym domu w lepszej dzielnicy i w związku z tym wyższymi spłatami.

i takimi podobnymi często niepotrzebnie wygórowanymi zachciankami gonimy siebie rodzinę. I tu mój problem na teraz. Co prawda teraz żyje wśród przyrody wchodzi prawie na balkon wieczną zielenią kłopotliwymi ptaszkami i papużkami co się do okna dobijają bo pamiętały że jak była budowa to tu miały gniazdka a teraz szyba a jak wlecą do pokoju to już trafić z powrotem do drzwi nie potrafią co prawda już do tego przywykłem tak jak do moich psotliwych małpek czy innych zwierzaków.

 

Oszczędzając na jedzeniu bo tego inni nie widzą na wypoczynku częstym bo trzeba zarobić na wyjazd bardziej luksusowy aby się innym pokazać na co mnie stać.

     i tak żyjemy coraz bardziej na pokaz a coraz mniej dla siebie i rodziny.

Nasza dusza jest cierpliwa na wiele pozwala licząc że sie opamiętamy w końcu że osiągniemy pewien pułap i zwolnimy tempa ale gdzie tam wymagania rosną apetyt na gadżety rośnie w miarę jedzenia - posiadania. I pomału z posiadaczy przedmiotów -rzeczy stajemy sie ich niewolnikami .Mając mały 1 dom jakoś sobie radziliśmy teraz mamy jeszcze drugi wypoczynkowy lub zarobkowy co niby sam się spłaca zapominając ile zdrowia pracy i nerwów on nas kosztuje. Mieliśmy 1 auto ale teraz trzeba więcej bo rekreacyjne też warto mieć bo inni mają to nic ze korzystamy z niego może raz w roku a utrzymanie i spłaty kosztują ale stoi dumnie

na jardzie. Przydała by też się i łódka jak najlepsza no bo to dopiero wypoczynek na własnym sprzęcie i znów wyrzeczenia na zakup i utrzymanie a na początku owszem nas cieszy korzystamy

w miarę wolnego czasu choć tego nie za wiele ostatnio nawet brakuje a potem coraz mniej i następna ozdoba na wjeździe do garażu przykryta ładnie plandeką a czasami samochód parkujemy na ulicy bo garaż pełny gadżetów które kupiliśmy kosztem mniejszych lub większych wyrzeczeń i teraz żal sie pozbyć bo wartość ich spadła a nas z nimi wiążą nici wspomnień ,ile wysiłku ile radości nam sprawiło ich zdobycie i tp.I tak są to czasem Stary TV ale jeszcze dobry ,Pierwszy computer razem z programami i książkami jakaś pralka ,lodówka zabawki z których dzieci wyrosły, cześć mebli jeszcze dobrych ale na razie nieprzydatnych nie mówiąc o odzieży i butach a na samochód pomału brak miejsca. Teraz te moje upodobania zastępuje żona z teściową też gromadzą w nadmiarze i trudno ich przekonać że lepiej kupić coś lepszego niż chińszczyznę co zaraz się popsuję.

Czasem udaje nam się zorganizować Garage Sale i z radością za centy pozbywamy się naszych

skarbów robiąc miejsce na nowe ,Bardziej operatywni to nawet jadą na Fla Market.

Po takiej sprzedaży odczuwamy ulgę bo te nasze rzeczy zmieniły właściciela czyli dalej żyją

nie "uśmierciliśmy" ich wyrzucając do śmieci a przy okazji odzyskaliśmy jakąś znikomą cząstkę

włożonego kapitału i jest nam lżej na duszy .

Dla niektórych to jest lekcja otrzeźwiająca jak sobie pomyślą ile w zdobycie tego włożyli i jak trudno było się w miarę godziwie tego pozbyć.

Ale ilu ma czas o tym pomyśleć pędzi dalej ilu sobie obiecuje że jak sprzeda ten dom co mu się nie udał bo przepłacił bo włożył fortunę w jego remont bo oszczędzał na ekspertyzie przy kupnie

i go nabrali i gdy w końcu znajdzie podobnego frajera co to kupi to szybko zapomina o swych przyrzeczeniach -że nigdy więcej i tp i nagle okazja bo ma trochę forsy starcza na down pejment nawet na 2 domy bo wmawia sobie i innym jaki to dobry interes teraz zrobił drugi będzie dla lokatorów i samofinansujący bo oni spłacą i jeszcze zostanie tylko najpierw trzeba maleńki a często większy remoncik potem znaleźć tylko dobrych renciarzy byle bez dzieci no i nie czarnych czy Meksyków bo to hołota i zniszczy jak już przez to przebrniemy to zaczną się mniejsze lub większe kłopoty z eksploatacją wyłażą pomału usterki itp a no i czasem problem z zebraniem na czas pieniędzy za wynajem a bank nie czeka ze spłatą no i to co miało być łatwym dochodem wiąże nas coraz bardziej pochłania resztę wolnego czasu-ale wśród znajomych błyszczymy jako zaradni i właściciele 2 domów. Przed nimi ale i przed sobą nie chcemy przyznać się ile to nas zdrowia i nerwów a czasem i forsy kosztuje, tak czasem brniemy coraz dalej aż dusza da nam cosik na opamiętanie wtedy złorzeczymy okrutny los zapominając   że sami go tak długo prowokowaliśmy organizm niewłaściwie latami odżywiany te zarwane noce pośpiech 2 prace lub owertime ,wieczny pośpiech, nerwy ,kłótnie, brak wypoczynku regenerującego siły we właściwym czasie teraz nagle dało o sobie znać i jesteśmy źli a zarazem zdziwieni dlaczego akurat mnie to musiało spotkać.

Każdy z nas do tego mógłby dopisać lub dopowiedzieć o wiele więcej z własnego życia lub znajomych ale to jest tylko powierzchowna sygnalizacja to co dzieje się wokół nas- ku rozwadze póki nie zbyt późno ,kiedy wiele jeszcze łatwo odrobić lub skorygować .

Bo w tym co nazywamy człowiekiem to najważniejsze są harmonia i balans .

Pomiędzy duszą duchem i ciałem oraz otoczeniem czyli środowiskiem w którym czasowo przebywamy. Tak samo trzeba często balansować potrzeby i możliwości bo co prawda organizm nasz może nawet dość długo funkcjonować na wysokich obrotach i sporo ponad nasze możliwości ale nie warto tego nadużywać w nieskończoność bo się prędzej czy później zbuntuje a to zależy w dużym stopniu od naszych rezerw witalnych no i od celu tego naszego wysiłku.

Bo jeśli cel będzie słuszny np przetrwanie w eksterminalnych warunkach tak jak zagrożenie życia ,wojna przeżyć łagier czy ciężkie więzienie zwłaszcza gdy czujemy się niesłusznie tak surowo osądzeni to organizm długo potrafi wytrzymać. Ale gdy go oszukujemy jak opisane wyżej to dość szybko się zbuntuje.

Inny przykład jedziemy samochodem czy trockiem jesteśmy zmęczeni czas nas goni padamy z nóg prawie zasypiamy otwieranie okna głośna muzyka już nic nie daje mówimy sobie aby do trock stopu lub do rest area tam odpoczniemy .Dojeżdżamy w końcu resztką sił prawie zygzakiem no i tu idziemy się umyć lub coś przekąsić i niby odzyskaliśmy siły no a do celu już tylko 2-3 godziny .No to skoro nam się udało tu dojechać to może i do końca się dowleczemy

i to oszukujemy sami siebie bo obiecaliśmy sobie odpoczynek a nie namiastkę.

I często to się zdarza ze nie docieramy do celu lądując w rowie lub porostu nagle zasypiając

z różnymi skutkami.

Tak często bywa gdy nadwyrężamy niepotrzebnie żelazną rezerwę swego organizmu gdy pozwalamy aby o tym tylko nasz mózg decydował poddając nam to w formie zachcianki lub

Wyimaginowanego celu mówiąc że musimy tłumacząc że tak trzeba bo coś się zawali itp.

Dlatego Ludzie „prymitywni do których zaliczamy Indian I innych…..” nie mają w swym słowniku słowa muszę są odpowiedniki jak np mogę ,chcę czy nawet powinienem.

Uważają że ten wyraz „muszę” ma wyjątkowo negatywną wibrację I pozostawia nam niewielki wybór bo pozostaje jedynie sprzeciw a po co stwarzać takowe sytuacje kiedy są inne rozwiązania mniej drastyczne ,zwłaszcza że lubimy nadużywać tego zwrotu często bezwiednie wypowiadając wobec siebie I innych programując negatywnie siebie lub innych.

Dlatego będzie nam o wiele łatwiej gdy ograniczymy to słówko najpierw do niezbędnego minimum aż stopniowo eliminując go z naszego słownictwa – a zobaczymy że będzie nam łatwiej w życiu.

Jak jest powiedziane że każda droga choćby najdłuższa zaczyna się od choćby najmniejszego pierwszego kroku , I jak mawiał kiedyś mój profesor w Technikum Leśnym w Rzepinie

„Chcesz to już połowę zrobiłeś” tylko trzeba naprawdę bardzo chcieć I umieć odróżnić zachcianki od ważnych celów czy potrzeb.

A z tym na początku nie bywa łatwo, Gdyż każdy cel najpierw rodzi sie w naszej duszy potem przechodzi do umysłu „nie mylić z rozumem –mózgiem :gdyż umysł jest niematerialny I bliżej duszy I jest jakby nadrzędnym nad rozumem materialnym związanym z mózgiem.

Informacje z umysłu do mózgu przechodzą poprzez wiele filtrów I nie zawsze trafiają bezpośrednio do świadomości często wędrują od razu do szufladek nieprawdziwe, nieprawdopodobne, mało realne, fantastyczne , niemożliwe czasem mało prawdopodobne lub prawdopodobne I dopiero gdy trafią do szufladki możliwe wtedy świadomy rozum je weryfikuje I dalej szufladkuje na wątpliwe mało lub więcej przydatne ,ważne lub mniej istotne lub nie I wiele innych szufladek.

Związane jest to z pamięcią bieżącą czyli krótkotrwałą w komputerze zwana CAHE od nasz samych zależy czy powiększymy sobie tą pamięć poprzez ćwiczenia I treningi.

Indianie uważają ze nie należy obciążać w nadmiarze pamięci I tu odwołam się znów do pudła czyli komputera.

Można mieć najlepsze pudło z szybkim procesorem maksymalną ilością pamięci cahe I ram

I nawet wieloma dyskami twardymi o dużej pojemności posiadać szybki Cd-rom a nawet DVD

Mieć wiele programów I encyklopedii na dyskach ale ciągle nowe informacje będą dla nasz kosztowne I opóźnione ze względu na czas wyprodukowania nowego dysku I jego dystrybucje itp. Ale gdy będziemy mieć modem I nawet biuletyn bord a już Internet może dostarczyć wiele tych informacji na bieżąco przy skromniejszym sprzęcie I taniej choć zależnie od połączenie dość wolno. Ale załóżmy że jesteśmy w tak szczęśliwym położeniu że mamy dostęp do satelity lub nawet twardego łącza I szybkość oraz możliwości rosną już na zdjęcie nie czekamy wiele minut a nawet całe fragmenty filmów w postaci klipsów idą w czasie rzeczywistym wtedy nasze możliwości dostępu są o wiele większe.

Tak samo jest z naszym mózgiem można go przeładowywać informacjami I nawet przeciążać

A można pamiętać tylko gdzie tę informację znaleźć lub jak się do niej dostać tak jak z Internetem, tym modemem jest nasz umysł przez niego na początku możemy wchodzić co prawda wąskim kanałem o małej przepustowości do komputera planety „kroniki Akaszy lub jak kto woli klisze astralne planety”

Stale wiele tych info. dostajemy w czasie snu ale je ignorujemy a jeśli nie to nie mamy z początku nad nimi kontroli, ale gdy pracujemy nad tym to tak jak w Internecie stopniowo zdobywamy coraz więcej wprawy nasz bookmark sie powiększa zaczynamy go katalogować I wyszukiwać coraz to nowe połączenia czy to znajdując sami czy ktoś nam podeśle jakiś adres.

Tak samo I tu możemy tworzyć nowe połączenia pomiędzy rozumem a umysłem stopniowo poszerzając ten kanał przez który przechodzą informacje w postaci myśli bo tak naprawdę to mózg ich nie tworzy one docierają poprzez kanał z umysłu ale często I on jest tylko ich przekaźnikiem mózg za to je akceptuje lub nie porównując z istniejącym już magazynem a potem szufladkuje I obrabia zależnie od potrzeb.

Gdy nauczymy się dobrze korzystać z możliwości tego kanału to będziemy tych informacji uzyskiwać coraz więcej choć na początku trudno będzie je kontrolować ich przepływ I możemy szybko pozatykać nasze szufladki stąd mądra wola stwórcy ograniczyła nam ten dostęp.

Gdy nauczymy się właściwie segregować informacje a właściwie zapamiętywać tylko adresy tak jak w net worku to nie zaśmiecimy naszego mózgu. Dlatego tuta wskazany jest umiar I selekcja tego co otrzymujemy I ciągła praca nad rozwojem właściwych połączeń I wyszukiwaniem właściwych adresów informacji . Bo tak jak w Internecie tak tym bardziej tutaj jest wiele śmiecia fałszu itp Zwłaszcza tutaj siły zła ,destrukcyjne starają się nam podesłać wiele błędnych informacji lub zakłócić odbiór czy przekaz dlatego należy być czujnym I ciągle weryfikować źródło I pochodzenie oraz treść informacji.

Bo ten świat dla nas niewidzialny czy my chcemy czy też nie on naprawdę istnieje I potrafi płatać najprzeróżniejsze figle.

Jest powiedziane że najlepszym dowcipem Szatana jest wmawianie ludziom że go tak naprawdę nie ma że on nie istnieje lub że skoro już jest to tak naprawdę niegroźny bo go malują z ogonem rogami I kopytkami I tp a tak naprawdę to jest “inteligentny czynnik zła” czyli mający wpływ bezpośrednio na nas rozum a z nim związaną inteligencję.

To jest trudne do zaakceptowania wiem bo wiele lat upłynęło nim to pojąłem.

I co z tego jak droga od pojęcia do realizacji nie łatwa usłana kłodami rzucanymi przez innych i nas własny mózg najczęściej ale trzeba iść dalej aż po naszej ziemskiej wędrówki kres może w przyszłości te nauki się przydadzą wszak w przyrodzie nic nie ginie i często wracamy po przetrawieniu nauk i błędów aby się dalej rozwijać . Można by wiele dodać ,ale cóż to zmieni żyjemy w bardzo ciekawych czasach na przełomie dwóch epok odchodzącej Ery ryb czyli materializmu a już budzącej się ery wodnika czyli uduchowionej. A zawsze przy takich zmianach są spore tarcia a te zmiany miały początek pod koniec 19 wieku ciężki był wiek 20 dwie wojny i wiele konfliktów a i ten do łatwych nie należy choć ma być przełomowy. Popatrzmy co zostawiamy naszym dzieciom i pokoleniom po nas ,matka natura co dzień i coraz ostrzej nam o tym przypomina a to jakimś kataklizmem czy gwałtownymi zmianami pogody ale nasi decydenci dla nich tylko mamona jakby jutro nie istniało a na tamten świat nic prócz emocji i uczynków nie zabierzemy wszak trumny z kieszeniami dla ducha jeszcze nie produkują. Ale świat jest jeszcze ciągle piękny i wiele jest do naprawienia z Bożą pomocą ale zmiany trzeba zacząć od siebie bo światło jutrzenki już widać ale Ci co decydują i Ci porządzą zrobią wiele aby świt był jak najdłużej zamglony ale nawet po największej ulewie czy burzy znów wejdzie słońce nowej ery więc na przekór wszystkiemu warto żyć .   Tyle na dziś Nijandari – La Merced, Chanchamayo ,Junin, Peru dnia 2 lutego 2014 to już 34 lata po za krajem czyli tyle samo co w kraju.


Komentarze  

0 #2 Topsio 2015-02-18 16:42
dzieki ci ‘dziki ‘ Mietku ze nam przypomniales swoim felietonem ze warto sie zatrzymac i miec czas powachac roze -jak to sie mowi na Zachodzie[ladne to moim zdaniem -sformulowanie]
Twoja dzikosc jak ja odbieram z Twoich slow polega na fascynacji przyroda i bliskim z niej kontaktem , mysle ze wielu Ci zazdrossci tej mozliwosci ktorej my nie mamy w takim wymiarze jak Ty.Bravo gratulacje za orzezwiajacy list podnoszacy na duchu-jestesmy wdzieczni z cala nasza rodzina i przyjaciolmi z ktorymi omaialismy Twoj felieton.Zyczym y zdrowia Tobie Twej rodzinie i czytelnikom Twojej zgrabnej , iformatywnej i przyjaznej duchem strony www.Trzyma jsie cieplo,Czekamy na cos nowego.
Cytować
0 #1 Krzysztof 2015-02-12 23:58
Najpierw przede wszystkim trzeba choć na chwilę uchylić powiekę,choćby jedną,żeby zauważyć,że się śpi w otumanieniu religią,która każe sobie "robić Ziemię poddaną",złą żywnością i chorym Systemem z jego edukacją, reklamami,tv i innymi sposobami tresury.Potem trzeba się przed sobą do tego zdecydowanie przyznać ! A wtedy dopiero istnieje szansa na obudzenie się. Ale każdy może...każdy ma szansę... Trzeba tylko chcieć. Musimy wrócić do Ziemi, do natury,słowiańs kiej PrzyRody...Musi my docenić mądrość ludów "Ziemi" i Przodków... Wtedy mamy szansę my i nasze dzieci... https://www.youtube.com/watch?v=mq2yqUmADTM
Cytować

Dodaj komentarz


Odśwież

Joomla templates by a4joomla