Klinika i Szpital Wojskowy
Wspomnienia i refleksje z pobytu w Wojskowym Szpitalu na bieżąco.
|
Clinca Vergen De Las Mercedes Military |
Odnośnie terapii wspomagających na tym oddziale jedynie zalecanych na innych jak onkologia i intensywna terapia powypadkowa,odwykowa czy odratowanych samobójców obowiązkowa.
Prof.Dr.Eduardo de la Cruz Cardiolog i specjalista od Cellulitis i Trombosis
Ordynator oddziału Fospeme zajmującym się głównie tymi schorzeniami.
Już w czasie pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej wspomniał o dodatkowych terapiach nie wymaganych a jedynie zalecanych ma tym oddziale takich jak masaże ,akupunktura, psychologia rodzinna Hemeopatia,czy hipnoza i inne w tym Fitoterapia rozszerzona lub metody szamańskie wszystko tu jest dopuszczalne a nawet rekomendowane gdyż z doświadczenia wiedzą że to przyśpiesza samo leczenie nie mówiąc o rekonwalescencji.
|
Prof.Dr.Eduardo de la Cruz ze Mną |
Bo ich celem jest przede wszystkim zdrowie pacjenta i usunięcie maksymalnie skutków i dotarcie o ile to możliwe do przyczyny choroby i jej jeżeli się da usunięcie aby pacjent już tu nie wracał. Dlatego są zalecane te dodatkowe terapie o których się mówi czemu służą ale pacjentowi zostawia się wybór ze względu na akceptacje i koszty.
Zgodziłem się wstępnie na refleksologie i masaże oraz Chiropraktyka bo koszty nie takie duże masaż i refreksologia po S/15.00 z Centrum Podollogico Pani Eva Veraz Martiz. Masażystka S/29.00 za 40 min Pani Yolanda Romos Landavery za sesje Chiropraktyk razem z masażem 45-60 min S/50.00 od sesji. Psycholog S/75.00 za sesje do 2 godzin Hipnoza S/ 100-150.00 za sesje. Szaman tak samo. Fitoterapeuta za konsultacje S/80.00 ale to dotyczy tylko dodatkowych ziół czy preparatów.
Na drugi dzień gdy po rozmowie z Kike Dr Eduardo zaproponował mi jednak wstępną rozmowę z psychologiem znającym język polski z oddziału onkologii i do niego zadzwonił po trochę targowaniu zgodził się przeprowadzić wstępną rozmowę za S/45.00 przyszedł po 20.00 Nazywa się
Dr.Mario Wolski urodził się koło Sosnowca tam skończył szkołę średnią i wraz z rodzicami na fali przesiedleń przeniósł się do Niemiec tam po nauce intensywnej niemieckiego dostał się na medycynę w miedzy czasie odwiedził kolegę w Hiszpanii i spodobał mu się ten kraj bardziej zbliżony mentalnością do Polski niż zimne pełne zakazów i nakazów Niemcy. Po drugim roku przeniósł się do Madrytu i po roku nadganiania programowego i szlifowania języka przeniósł się na psychologie bo go bardziej pociągała po skończeniu studiów praktyka i po pół roku jego promotor zaproponował mu wyjazd do Peru w ramach wymiany praktykantów. To było dla niego dużym wezwaniem bo miał dziewczynę która nie chciała z nim jechać. Najpierw zdecydowali że wyjeżdża tylko na 6 miesięcy ale gdy zdecydował się przedłużyć o roki po odwiedzinach jego dziewczyny ,gdy zobaczyła w jak spartańskich warunkach mieszka wraz z kolegą w małym o ile to można nazwać studio w kiepskiej dzielnicy ale za to 5 minut na pieszo od szpitala Publicznego miejskiego Loayza ( prawdziwy kołchoz-przyjmujący tysiące pacjentów) tak zerwała z nim.On w tym czasie pomimo 10-12 godzin pracy dziennie za skromną pensje S/700.00 (soli)miesięcznie.Za namową współlokatora podjął dalszą naukę intensywnego angielskiego rozpoczętą na studiach w Hiszpanii. Motywowało go do tego możliwość dostania się do lepszej kliniki a celem była International Clinic gdzie na start dawali S/1800.00 ale wymagania były spore przede wszystkim 3 lata praktyki i egzamin państwowy z minimum 3 języków obcych. Polski nie wchodził w rachubę nie było go na liście. Więc postanowił wybrać Francuski lub Rosyjski. Ale Nauka szła o wiele trudniej najpierw ze względu na alfabet zrezygnował z rosyjskiego. A francuski szedł jak po grudzie.więc zostawił go gdy szpital zaproponował mu dodatkowy kurs psychologi rodzinnej i pourazowej pokrywając 2/3 kosztów to trwało 18 miesięcy. W tym czasie poznał Ojca Edmundo Szeligę też Ślązaka wiele ze sobą rozmawiali choć Fitoterapia go nie pociągała ale opowieści o życiu Indian tak.Na Jednej z konferencji poznał także mnie,choć Ja byłem zabsorbowany rozmową z Ojcem i na niego nie zwracałem uwagi wymieniłem z nim wizytówki i parę zdań, ale ja tego nie bardzo pamiętam za to On dał mi swoją wizytówkę.
|
Dr.Mario Wolski Psycholog |
I że parę razy wysyłał mi E-maila ale nigdy nie odpisałem. Prawdopodobnie w tym czasie zmieniłem adres bo tam był jeszcze Infomagic.com a dawno już z niego nie korzystam. Przez Ojca poznał Dr Eduardo i dzięki niemu udało mu się złapać pare godzin pracy w Szpitalu klinice Solidarity w oddziale w Baranco. I jak się zwolniło miejsce to pół etatu na oddziale odwykowym w Hospital Militar Center – Clinca VirgenDe La Mercedes( tam właśnie leżałem na oddziale emergency) gdzie szybko przeniósł się na stałe na początku na 15% od pacjenta i pensją podstawową S/800.00 było trochę trudniej bo dojazdy tu dzielnica lepsza więc mieszkania droższe ale dogadał się z kolegą i wspólnie wynajęli 2 pokojowe mieszkanko wraz z kuchnią blisko szpitala za S/300.00 na miesiąc co dość tanio na tą okolicę.
Zaczął szlifować języki i w końcu udało mu się zdać egzamin najpierw z niemieckiego a potem angielskiego i dostał przez to extra po S/200.00 za Język do pensji miesięcznie. Co było sporym zastrzykiem w miedzy czasie poszedł na kursy Psychologii Onkologicznej i potem dostał się na ten oddział już na 20% od pacjenta teraz po 9 latach ma najwyższą stawkę czyli 30% w miedzy czasie ożenił się z 15 lat młodszą od siebie Lekarką Onkologiem z Plemienia Ashaninka z Satipo. Mają 3 letnią wspaniałą córeczkę domek w okolicy i mały samochód Tiko.No ale dość o nim jego żona Zola-Florentina w skrócie zwana Zofe jest tylko o 5,5 roku starsza od Vanessy zresztą bardzo się polubiły i już Vanessa 2 razy Ją odwiedziła na oddziele i teraz poszła do ich domu na proszony obiad.Jak na pierwszy raz nasza rozmowa z przerwami na zabiegi przeciągła się do 24:00.
Cieszył się że zajmuję się Fitoterapia i tu mamy wiele wspólnego z jego żoną która dodatkowo studiuje dietetykę i żywienie w chorobach onkologicznych. No ale po dość długim wstępie zaczął tzw wywiad i tu przemaglował moje życie dość dokładnie wykazując mi moje braki i przywary tak jak upór brak konsekwencji ,szybkie zniechęcanie się, rozpoczynanie wiele wątków ale niedoprowadzanie do finału,moją połowiczność brak konsekwencji w terapiach nie mówiąc o diecie itp.
Pokazał też niewiele dobrych stron w tym komunikatywność ,łatwość zjednywania ludzi itp.A wracając do moich chorób to według niego przyczyny z grubsza są takie- ale trzeba każdą dokładnie przeanalizować aby się tego pozbyć, bo już samo poznanie i uświadomienie przyczyny jest już połową sukcesu reszta to przepracowanie tego problemu i zmiana postępowania oraz wybaczenie najpierw sobie co już samo nie jest łatwe a potem innym.
Zaczął od Prostaty co bardzo dawno temu miałem z tym problemy ale według niego już sobie z tym prawie poradziłem,Prostata symbolizuje męskość w całym tego słowa znaczeniu i jest początkiem 1 czakry i ma związek z poszukiwaniem żeńskiej energii Kundalini.Ma związek z właściwie pojmowanym seksem a przede wszystkim bezwarunkową miłością ale to temat rzeka i powiedział że sporo na ten temat wiem ale to trzeba poukładać i trochę skorygować.Następnie przeszedł do Przepukliny co miałem na nią operacje z punktu widzenia psychologicznego mówi to o nadmiernym przemęczeni psychicznym i fizycznym nie umiejętności utrzymania więzi rodzinno – przyjacielsko –towarzyskich i niewłaściwej ex presji twórczej.Oraz braku akceptacji siebie jakim jestem ciągłym gonieniem za nowościami nie umiejętnością cieszenie się z tego co jest i się osiągnęło brak harmonii i łagodności umysłu przy dużej nerwowości i nie właściwym czasie snu i odpoczynku.Problem z płucami początek nieuświadomionej depresji.Zamartwianie się przejmowanie się całym światem nadmierne krytykanctwo polityczne i społeczne a nawet towarzyskie. Lęki i przewrażliwienie na temat zdrowia i obawy o życie.Nieumiejętność czerpania radości z pełni życia,Częste zamartwianie,emocjonalne zaburzenia i rany,nieodwzajemniona miłość lub problemy z akceptacją płci przeciwnej ,brak porozumienie tłumienie w sobie wyimaginowanych lub niedopowiedzianych problemów które potem rosną do sporych rozmiarów.
Tutaj pracy nad sobą jest najwięcej.Bo trzeba poczuć wsparcie bliskich nauczyć się bezwarunkowo kochać i nie tłumić miłości więcej komunikacji z najbliższymi i rozwiązywanie problemów w zarodku i więcej cierpliwości i wyrozumiałości,oraz pokochania życia takim jakie nam los niesie.Odrzucenie poczucia winy często bezpodstawnej lub wyimaginowanej.Częste przeziębienia czy zapalenia płuc a ostatnio rak były z tym związane ale nie umiałem odebrać właściwie tego przesłanie co te schorzenia mi chciały pokazać dlatego to jak bumerang będzie wracało aż się tego nie przepracuje On może tylko pokierować i trochę pomóc ale za mnie tego zrobić nie jest w stanie ta praca należy do mnie i nie jest łatwa.Dodatkowo rak ma związek z urazami psychicznymi z brakiem wybaczenia ludziom którzy nas zawiedli czy oszukali i do nich czujemy żal ,złość i to długo nosimy w sobie ciągle rozpamiętując co może zmienić się w zawiść i nawet nienawiść,jesteśmy bezsilnie wściekli na siebie że daliśmy się wykołować czy wręcz oszukać i to często przez osobników których dążyłeś pełnym zaufaniem.Często zastanawianie się nad sensem istnienia rozpamiętywanie przeszłości i widzenie przyszłości w ciemnych kolorach oraz pesymistyczne podejście do życia i zastanawianie się po co nam to i co z tego mamy ,zbyt duże przywiązywanie wagi do rzeczy materialnych kosztem duchowych wartości zbyt duża rozbieżność pomiędzy myślami mową i czynami,ograniczony brak wiary w to co wiemy-często radzimy innym a samym nam się do tego trudno zastosować lub stosujemy się mało konsekwentnie.Bierzemy zbyt wiele rzeczy w tym samym czasie często ich nie kończąc ,negatywne programowanie siebie na zasadzie że jak tylko nadciągają jesienne chłody czy zima daje nam we znaki to zawsze muszę to odchorować katarem ,przeziębieniem czy grypą a na to się nakłada poczucie że życie wobec nas obchodzi się z nami niesprawiedliwie ,często czepiamy się naszych planów i jak nam nie wychodzi to nie umiemy tego na bieżąco korygować lub nawet od nich odstępować.Brak możliwości skupienia się na tym co ważne nieumiejętność wartościowania i ciągłego korygowania tego co najważniejsze na pierwszym planie a pozostałych spraw odsuwanie na dalsze plany i ciągły przegląd i korekta tych spraw i problemów.Niechęć do poszukiwań innych dróg wyjścia a trzymanie się swojej czasami wyimaginowanej. Niedopuszczanie porad innych lub nie branie ich pod uwagę nawet gdy są z dobrego serca płynące.Częste rozdrażnienie jak widzimy że ktoś patrząc z boku widzi inaczej ten problem i choć głos duszy nam podpowiada że On ma racje to rozum nas trzyma przy swoim przeświadczeniu czy pomyśle na życie,obrażanie się na konstruktywną krytykę i często żal do tych co nam o tym mówią. Co do nóg i stóp to one mówią nam o braku komunikacji z matką naturą lub niewłaściwe albo opaczne rozumienie jej przesłań lub upieranie się przy swojej interpretacji lub pomysłach na życie. Nie chcemy lub nie rozumiemy siebie i potrzeb innych.
Krytykujemy ich nie próbując zaakceptować ich spojrzenia i sposobu na życie.Jesteśmy często rozczarowani brakiem lub pozorami akceptacji co objawia się odciskami a nawet grzybicą co jest związane z naszym spojrzeniem na przyszłość i brakiem radości na co dzień,niedostrzeganiem życzliwości i problemów najbliższych, patrzeniem na nie ze swego często wypaczonego punktu widzenia, nie próbujemy nawet spojrzeć na problem ze strony np żony czy rodziny.Często jak coś nie idzie po naszej myśli to tłumimy w sobie bezsilną złość a nawet chęć odwetu czy zemsty lub odpłaceniem pięknym za nadobne.
Ponadto to co teraz czyli nogi symbolizują niepewność przyszłości obawy o załamanie naszych planów,niechęć do korekty dreptanie w miejscu.Czasem trudności w realizacji naszych pomysłów i idei brak korekty i niechęć zmiany kursu i pójścia do przodu. Wątroba symbolizuje nasze złości ,gniewy i emocje czasem o bardzo niskich wręcz prymitywnych energiach. Często trudno nam wybaczyć i pogodzić się z tym ,zaczynamy uskarżać się przed sobą a potem innymi ,obwiniamy siebie i innych o nasze problemy i coraz bardziej przekonywujemy się że jesteśmy coraz gorsi nie umiemy patrzyć na to sercem a jedynie zimnym analizującym rozumem. Brak dążenia innych miłością i niechęć do szukania tej miłości u innych lub blokowanie się na nią z obawy abyśmy znowu nie zostali oszukani czy zranieni.Ciężko nam nawet spróbować coś w tej materii zmienić często ulegamy wyimaginowanym niechęciom. I Brak nam ufności wobec tego co los nam niesie a jednocześnie chcielibyśmy nad wszystkim panować i wszystko kontrolować uważając że tylko my potrafimy to zrobić najlepiej w ten sposób się przepracowujemy bojąc się że inni nie zrobią tego tak jak my żeśmy sobie zaplanowali a jeśli im nie tak wychodzi to ich mocno krytykujemy lub niepotrzebnie się złościmy.Jak nie mamy pełnej kontroli lub jesteśmy w innym miejscu to myślami tam jesteśmy zamiast żyć tu i teraz czyli zajmować się tym co wdanej chwili jest przed nami.
„Nie umiemy wybaczyć naszym wrogom i ludziom nam nieżyczliwym lub wyimaginowanym wrogom a jednocześnie tak łatwo wpadamy w sidła fałszywych przyjaciół”Zapominamy że uniwersalne prawo mówi że jak im bezgranicznie wybaczymy to wyrzucimy z siebie ten ciężar to odetniemy nić wiążącą nas z tą osobą a ten problem i urazę którą nosiliśmy w sercu i na wątrobie teraz trafi bezbłędnie do adresata naszych problemów.Najpierw objawia się w dręczących myślach których nie może odesłać bo łączność została przerwana więc znów wszystko wraca jeśli na etapie nie spróbuje załatwić problemu i zadość uczynić lub zrekompensować albo w inny sposób załatwić wyrządzonej krzywdy to zaczną go dręczyć sny i tzw. Wyrzuty sumienia ale to trwa krótko bo zaraz idzie do ciała emocjonalnego i mentalnego a potem przez ciało energetyczne zagnieżdża się w ciele fizycznym często w najbardziej osłabionym organie i jeśli takich problemów jest więcej a jak się mówi że nieszczęścia i problemy chodzą nie tylko parami a wręcz stadami więc organ zaczyna niedomagać i choroba fizyczna zaczyna się rozwijać.Czasami na to nakłada się wypływ karmy i zaczynają się poważne niedomagania i problemy gdy tylko próbujemy usunąć skutki bez szukania przyczyny to często nawet przy pomocy najsilniejszych nawet medykamentów udaje nam się na jakiś czas odsunąć problem albo przepchnąć go do innego organu i jeżeli dalej nie spróbujemy znaleźć przyczyny i jej usunąć to nasza dusza zacznie nas coraz ostrzej ostrzegać różnymi atakami czy wypadkami a jak to nie poskutkuje po prostu odejdzie na chwile co objawia się omdleniem lub śpiączką a jeśli to nic nas nie nauczy to odejdzie na stałe kończąc dla niej tą współprace z duchem i ciałem i tak często przedwcześnie kończy się nasza tutejsza wędrówka ,a dla duszy jest wtedy absolutnie obojętne w jaki sposób nastąpi śmierć.
A że żyjemy w bardzo ciekawych czasach kiedy wszystko dzieje się o wiele szybciej to i prawo przyczyny i skutku czyli to co posiejesz to zbierasz lub to co wysyłasz to wzmocnione do ciebie coraz szybciej powraca.
Więc na początek nauczmy się kontrolować nasze myśli odrzućmy obce dręczące naładowane zła energią leku czy strachu,lub powracające „zmory” przeszłości prześlijmy im energie miłości i przebaczenia. Uważajmy na nasze słowa a potem czyny i starajmy się nie ranić innych nawet w myślach a już na pewno nie w słowach czy niegodnymi czynami.
Ograniczmy nasze plany i korygujmy je na bieżąco do istniejącej sytuacji.
Ograniczmy naszą chciwość i zachłanność oraz chęć posiadania rzeczy materialnych do tych naprawdę potrzebnych i użytecznych,bo jeśli nagromadzimy wiele mało użytecznych to one upomną się o naszą energie prędzej lub później bo nie ma przedmiotów martwych nawet atom ma „duszę”choć w formie uśpionej a w zbiorze atomów czyli cząsteczkach z których te przedmioty są wytwarzane ta energia jest już spora.Więc bądźmy ostrożni z tak zwanymi przedmiotami jednorazowego użytku lub mało trwałymi nie zapełniajmy nimi pomieszczeń i szaf.Odstępujmy lub przekazujmy je innym bardziej potrzebującym nawet za niewielką sumę.
Dawanie za darmo często jest niedoceniane przez obdarowywanych ,traktowane jako coś bez wartości.Ograniczmy tak zwaną próżną gadaninę czyli narzekanie na los i świat oraz politykę i w ogóle na to na co mamy mały wpływ bo to tylko nas dołuje,lepiej ten czas poświęćmy na budujące rozmowy wnoszące coś nowego, poświęćmy więcej czasu na naukę spotkania i sympozja czy kursy tematyczne.Więcej czytajmy nawet o polityce czy wiadomości bo wtedy nasza wyobraźnia lepiej pracuje,trochę mniej słuchajmy a ograniczmy do minimum oglądanie tego w TV bo wtedy jesteśmy bardziej skutecznie programowani lękami, obawami lub wręcz strachem o co chodzi decydentom i rządzącym w naszym niby imieniu.
Obserwując to z boku możemy zauważyć stopniowe rozmywanie się struktur władzy ,utratę ich pozornego autorytetu,wychodzenie na jaw różnych przekrętów i szwindli i bezsens konfliktów.
Bo też jest czas ścierania się 2 potężnych energii ta o niskiej wibracji stopniowo jest odcinana od źródła i szuka dostępu przez nas do tej energii o wyższe frekwencji aby ją przetransformować na swą częstotliwość i dalej nas gnębić i nami rządzić na zasadzie Pan i Sługa.Ta energia spływa na ziemie Jakby w postaci ciepłego deszczu ,my się możemy chować przed nim do pomieszczeń lub pod parasolem czy płaszczem przeciwdeszczowym i wtedy do nas nie wiele dotrze lub kąpać się w nim do woli ciesząc się jak małe dzieci ,to od na zależy.
No ale dość morałów ,powiedział Dr Mario ,Wiem że bardzo odeszłam od akademickiej psychologi ale to w wyniku praktyki różnych kursów, literatury, rozmów wśród kolegów po fachu czy sympozjów .Ciągle się uczę i jestem otwarty na nowości nie tylko z mojej dziedziny ale w ogóle medycyny i życia ,ponadto rozmowa i praca z każdym pacjentem wnosi coś nowego, poprzez żonę poznałem kulturę Indian ich spojrzenie na życie i problemy ,nauczyłem się ich sposobu radzenia sobie ze stresami i problemami na bieżąco ich otwartości i cieszenia się tym co mają choćby mieli niewiele ich radością życia na co dzień,bliskością i zrozumieniem natury.Wiele się od nich nauczył co mu pomaga radzić sobie w codziennym życiu.Żyje zgodnie z grupą krwi On i córeczka mają grupę A a żona B więc jedzą głównie warzywa i owoce od czasu do czasu ryby.żona trochę więcej ryb i produktów mlecznych oraz nabiału.Ale w ograniczonych ilościach.
Wstają generalnie około 5:30 toaleta mały spacer po ogrodzie i około 6:20 śniadanie dość obfite głównie sałatki warzywne sok z warzyw do popicia czasem jajko na miękko z ciemnym grubo mielonym pieczywem i do tego herbata ziołowa.Potem przychodzi niania do dziecka a Oni do pracy czasem spacerem 15 minut lub samochodem 5 min. Obiad jedzą w stołówce szpitalnej czasem razem. Jak nie mają dyżurów to z pracy przychodzą około 17:00 wtedy krótki wspólny odpoczynek na hamakach na werandzie gdzie ich wita rozwrzeszczana gromadka ptaków swoich to znaczy papużek i zadomowionych oraz bawiących gościnnie no i 2 małpki kapucynki brojazki. Wszystko to żyje zgodnie na ogrodzie od paru lat.Potem kolacja około 18:00 głównie sałatki owocowe i soki czasem jakieś ciasto jak niania upiecze ale nisko słodkie z nadzieniem owocowym z ich ogrodu.
Teraz jest czas na odwiedziny lub przyjmowanie gości albo raz w tygodniu zakupy.maja ogrodnika i sprzątaczkę 2 razy w tygodniu. Przynajmniej 2 niedziele w miesiącu starają się spędzić razem na wypadach dalej za miasto.
Urlop planują tak aby przynajmniej być 2 tygodnie ze sobą i za każdym razem w innym miejscu gdzie aktywnie go spędzają-wycieczki,spacery pływanie itp.Od lat nie chorują od zabaw i imprez towarzyskich nie stronią ale w umiarze.Piją tylko dobre wina i piwo w małej ilości i to tyko na spotkaniach. Wieczorem zawsze na zmianę czytają dziecku opowiadania.
Potem od 20:30 czas poświęcają na omówienie problemów z pracy czy domu.
Dalej siadają do Laptopów na godzinne przeszukiwanie sieci i odpowiedzi na korespondencje.Około 22:30 spacer i po toalecie najpóźniej około 23:30 do łóżka. Ktoś może powiedzieć że to zbyt nudne ale im to odpowiada.
Takie życie choć pełne stresów i napięć w pracy ale z dużą dozą relaksu miłości rodzinnej i rozładowywania na co dzień problemów stosuje wielu ich znajomych i nie narzekają. TV służy im tylko do oglądania ciekawych filmów z taśm czy DVD nie mają kabla czy satelity. Na wiadomości szkoda im po prostu czasu i nerwów.Polityką się prawie wcale nie interesują nawet wolą zapłacić karę niż iść na głosowanie. Czasem tylko idą na zebranie osiedlowe gdy omawiane są ważne sprawy dotyczące ich okolicy. Tyle na dziś piszę w przerwach między zabiegami bo pamięć jest ulotna .
Tyle na dziś.
Dziki Mietek 29 listopada 06.
|
Komentarze
Jak widze to masz humor, oby stale Ci dopisywal.
Marze o Peru.
Przywiez jakiegos zwierza.
U nas w porzadku wszystko
Pozdr Was
Anj
Muszę przyznać że wcale mnie to nie ucieszyło -szkoda wielka bo go bardzo polubiłem -Tyle na dzisiejszy wieczór przdświąteczny Mietek
Jeszcze raz dzięki za wszystko i w końcu udało się dodzwonić do Kike
Będzie na nas czekał na lotnisku
Życzymy wesołych i zdrowych świąt i szczęśliwego nowego roku i aby się Panu udało to sprzedać i wynieść do
La Merced i zacząć budować tą klinikę co na pewno pomoże wielu naszym rodakom czego z całego serca Panu i Venessie Zyczymy
Podejrzewają że główny powód jest Cellulitis no i niedrożność żył.Dowiedziałam się że leczą też w Mexico City nawet tam z koleżanką dzwoniliśmy ale do 30 stycznia nie ma miejsc.Od innej koleżanki i od Pani Miry wiem że mówił Pan o tym na jej audycji i że jest taka możliwość leczenia w Limie a teraz przeczytałam o tym w tym artykule więc Bardzo proszę o szybki odpis jak tylko Pan przyjedzie Gośka Z z wietrznego miasta
Eduardo de la Cruz rozmawiałem z nim pamięta Ciebie i Vanessę ale nic nie jest w stanie zrobić do 7 stycznia nawet na korytarzu nie ma miejsca w klinice wojskowej.
Mam nadzieje że do tego czasu mi się na tyle poprawi że będę mógł do nich chodzić choć na zabiegi.Pozdrowienia dla ciebie i żony Vanessy oraz Dr, Mario jak narazie to tylko rozmawiałem z nim przez telefon co mi dał Eduardo obiecał wpaść jeszcze przed świętami.Mamtu być do 28 grudnia
Na razie mogę poruszać się już na wózku co mi pozwala korzystać z internetu Dzięki za pomoc zwłaszcza Venessie. A jak ty się czujesz po powrocie bo tego się obawiam a planuje 15 lutego ale chyba sobie przedłużę to może spotkamy się w La Merced tyle Janek