Medycyna naturalna
Życie z ograniczeniem węglowodanów
- Szczegóły
- Utworzono: piątek, 04, wrzesień 2009 01:06
- Mitch Sobczak
Życie z ograniczeniem węglowodanów i pieczywa.
Mieszkając w USA wydawało mi się że wiele moich dolegliwości związane jest z wysoko przetworzoną żywnością ,Ale gdy tu mieszkam już półtora roku, gzie żywność jest naturalna, w większości ze zdziwieniem stwierdziłem, że od czasu do czasu dopadają mnie przeziębienia co dziwne bo temperatura jest w miarę jednakowa 25 w nocy i do 31 cel w dzień .
Ostatnio dorwał mnie znów cellulitis więc zacząłem szukać przyczyn.
W san Ramon mamy co tydzień w piątki w siedzibie Santa Natura spotkania –a że cześć uczestników mówi po angielsku więc jest tłumaczone .Ostatnio podzieliłem się moimi wątpliwościami i od Dr, Marcosa Smitcha Berroso usłyszałem po spytaniu jaka gr krwi mam że powinienem przejść na dietę nisko węglowodanową – spytałem się czy to nowa moda bo trochę o tym słyszałem w USA i w Polsce.
Powiedział mi abym spróbował prze minimum miesiąc a lepiej 2 miesiące. Co popar także Dr Elerra.
Poprosiłem o wyjaśnienie po krótce na czym ta dieta polega .
Marcos powiedział mi że lepiej jak się spotkamy u niego po naszym zebraniu.
W sumie było to parę spotkań na szczęście nagrywałem bo trudno by było wszystko zapamiętać.
On w swojej 30 letniej praktyce najpierw w Niemczech potem w Tarmie a ostatnie 12 lat w San Ramon
Pomógł wielu swym pacjentom pozbyć wielu chorób cywilizacyjnych stosując właśnie tą dietę która powinna być zmodyfikowana dla każdego pacjenta. Bo wiadomo że każdy człowiek to jakby potężna fabryka chemiczna na dodatek każda inna .Na to też ma wpływ środowisko w którym przebywamy minimum 6 miesięcy zajęcie jakie wykonujemy ile śpimy itp.
Djeta ta namawia przede wszystkim do ograniczenia spożycia węglowodanów. Powstający w ten sposób deficyt kaloryczny jest uzupełniany białkami i tłuszczami z produktów świeżych i nie rafinowanych. Ta rozsądna rada została oparta na obserwacjach, które poczynił dr Marcos w trakcie swej długiej praktyki internistycznej .I znajduje też uzasadnienie w dużej liczbie naukowych publikacji na całym świecie. Począwszy od Herodota w V w. p.n.e. poprzez Savarina i Bantinga w XIX stuleciu, a na Steffansonie i Price'u w XX wieku skończywszy, literatura medyczna pełna jest przykładów korzyści płynących z diety nisko węglowodanowej..
Tak zwane "choroby cywilizacyjne", a więc schorzenia serca, otyłość, nadciśnienie, cukrzyca, próchnica,cylulitis nowotfory itp zaczęły się szerzyć w krajach rozwiniętych w XX wieku właśnie pod wpływem diety bogatej w rafinowane węglowodany, których źródłem jest przede wszystkim biała mąka i rafinowanycukier i oczyszczana sól. Np:arterio-skleroza i choroby serca jako schorzenia wynikające z niedoboru trzech witamin z grupy B: witaminy B6, kwasu foliowego i witaminy B12, niedobór tych witamin prowadzi do podniesienia poziomu homocyste-iny we krwi i zwiększenia liczby zgonów wskutek choroby wieńcowej serca. Wiele badań wskazuje też, że tłuszcze pochodzenia zwierzęcego wcale nie są dla ludzi szkodliwe. Przyczyną niedoborów witamin z grupy B jest ich niszczenie w czasie wybielania mąki ,rafinacji cukru oraz bliczowania soli, a także innych brutalnych procesów obróbki, jakim poddawane są naturalne produkty spożywcze –używanie toksycznych konserwantów i uzdatniaczy. Obecny spadek spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego - przy jednoczesnym wzroście spożycia węglowodanów - może być przyczyną niedoboru witaminy B12. W krajach rozwiniętych dieta oparta na pokarmach rafinowanych prowadzi też do niedoborów innych witamin B oraz mikroelementów i przyczynia się do rozwoju "chorób cywilizacyjnych".
„Na początku wieku XX, kiedy to stwierdzono podwyższony poziom cholesterolu i tłuszczów u ofiar choroby wieńcowej oraz zaobserwowano odkładanie włóknisto-tłuszczowych blaszek miażdżycowych w tętnicach zwierząt karmionych paszą o dużej zawartości cholesterolu, wysunięto hipotezę, że to właśnie ten składnik diety jest główną przyczyną choroby wieńcowej. Fakt, że hipoteza mówiąca, że nadmiar cholesterolu w pożywieniu prowadzi do podwyższonego stężenia cholesterolu we krwi nigdy nie została udowodniona. Niestety, nieszczęśliwym skutkiem lansowania tej nie dowiedzionej i z początku niepopularnej hipotezy były niefortunne zalecenia dietetyczne różnych agencji rządowych i grup specjalistów, aby odżywiać się pokarmami o niskiej zawartości tłuszczu i cholesterolu. W rezultacie mieszkańcy krajów wysokorozwiniętych ograniczyli znacznie spożycie tłuszczów, mięsa oraz nabiału i przerzucili się na produkty węglowodanowe, zalecane głównie przez amerykańskie ministerstwo rolnictwa w różnych publikacjach. Dzisiejsza epidemia otyłości, cukrzycy i nadciśnienia u dorosłych i młodocianych obywateli USA jest właśnie smutną konsekwencją nadmiernego spożycia węglowodanów, a zwłaszcza pokarmów otrzymywanych z oczyszczonych zbóż. Ograniczenie spożycia węglowodanów zmniejszy naszą podatność na choroby cywilizacyjne. W wypadku nadmiernego wydzielania insuliny i rozwoju insulinooporności obniżenie ilości spożywanych węglowodanów ograniczy nadprodukcję tego hormonu i przyczyni się do zwiększonego pobierania witaminy B6 kwasu foliowego i witaminy B12 w postaci świeżych, nie rafinowanych pokarmów. Zapobiegnie to wielu problemom zdrowotnym, w tym też zwiększonemu stężeniu homocystejny we krwi, a tym samym podwyższonej podatności na choroby krążeniowe. „ cytat z artykułu Dr, Kilmer S. McCully, Rhode Island USA.
Od kilku lat dieta nisko-węglowodanowa, która okazała się najlepszym sposobem na schudnięcie i utrzymanie dobrego stanu zdrowia, przeżywa wyraźny renesans. Założenia diety nisko-węglowodanowej, podobnie jak każdej innej idei sprzecznej z utartymi poglądami, wywołują wiele kontrowersji. Na nieszczęście dla nas wszystkich nasz sposób odżywiania nie jest zdeterminowany wymogami zdrowotnymi; ulegamy naciskom zewnętrznym, naszemu własnemu ego, a wreszcie cierpimy z powodu naszej niewiedzy i trudności z oceną przydatności dostępnych informacji. Co gorsza, większość rzeczników panującej teorii nie zadaje sobie nawet trudu, aby bezstronnie ocenić napływające sprzeczne rewelacje. Często bronią się przed rozważeniem ewentualnych innych możliwości i to nawet wtedy, gdy istniej ą argumenty przemawiające za innymi rozwiązaniami.
Dr Marcos będąc jeszcze w Niemczech już w czasie praktyki miał okazje spotkać się z wielkim propagatorem tej diety a mianowicie Dr.Lotzem z Austrii na jednym z jego sympozjów w Monachium.
Opowiadał on że w czasie swej długiej praktyki w Austrii i w Niemczech oraz krajach Beneluxu zgromadził niezbite dowody świadczące o tym, że odpowiednie pożywienie człowieka powinno zawierać znaczne ilości tłuszczu pochodzenia zwierzęcego i białka, a nie węglowodanów..Omawiał, w jaki sposób odżywianie pokarmami o niskiej zawartości węglowodanów może ograniczyć rozwój chorób, a w niektórych wypadkach - nawet je wyleczyć.
Warto wspomnieć, że ani doktor Lutz, ani ja nie zaczynaliśmy od głoszenia zalet diety nisko-węglowodanowej. Doszliśmy do wniosku w czasie naszych częstych rozmów że w rzeczywistości na pewnym etapie naszej kariery zawodowej byliśmy rzecznikami pożywienia o niskiej zawartości tłuszczów, jednakże z chwilą, gdy w sile wieku najpierw Dr Lotz a po wielu latach i ja sam zaczęliśmy szwankować na zdrowiu, zaistniała konieczność przeanalizowania innego sposobu odżywiania. Rezultaty naszych poszukiwań chcę Ci teraz w skrócie przekazać.
Podobnie jak dr Lotz Ja także nie jestem zwolennikiem drastycznej zmiany diety z dnia na dzień czyli z marszu. Chcę Ci przekazać tylko jakie zmiany sa konieczne aby poprawić samopoczucie no i zdrowie twoje i twoich znajomych oraz przyszłych pacjentów twojej kliniki.
Z czym to się je czyli w skrócie -czym jest dieta nisko-węglowodanowa
Mimo że powszechnie przyjęte poglądy głoszą, że to tłuszcz jest przyczyną wielu chorób o podłożu żywieniowym, w rzeczywistości winę za to ponoszą węglowodany.
Być może ciekawi cię, co to takiego węglowodany, jakie ich ilości znajdują się w różnych produktach spożywczych i czy jest jakiś realny sposób na utrzymanie diety o niskiej zawartości tych składników przez całe życie. Zacznijmy więc od zapoznania się z substancjami odżywczymi zawartymi w naszych pokarmach. Na przeważającą masę naszego pożywienia składają się trzy główne rodzaje składników pokarmowych: tłuszcze. białka i węglowodany.
TŁUSZCZE
Tłuszcze (zwane czasami kwasami tłuszczowymi lub lipidami) pełnią w organizmie człowieka wiele ważnych i różnorodnych funkcji. Są one podstawową formą magazynowania energii, a jednocześnie jednym z głównych składników błon komórkowych. Spójność błony komórkowej, a zarazem fakt, że jest ona przepuszczalna dla różnych cząsteczek biologicznych, ma kluczowe znaczenie dla właściwego przebiegu procesów metabolicznych. Istnieją też tłuszcze, które pełnią w organizmie funkcję hormonów.
Jak dotąd znane są dwa niezbędne kwasy tłuszczowe: kwas li-nolenowy i kwas alfa-linolenowy. Są to kwasy nienasycone. W przeciwieństwie do powszechnie panującej opinii, kwasy nasycone wcale nie są niezdrowe;
Terminy nasycony i nienasycony stosuje się, aby określić, ile atomów wodoru przypada na każdy atom węgla w cząsteczce danego tłuszczu. Kwas jest tym bardziej nienasycony, im mniej zawiera atomów wodoru. Bezpośrednim skutkiem mniejszej liczby atomów wodoru jest większa reaktywność cząsteczki kwasu tłuszczowego; kwasy nasycone są chemicznie bardziej stabilne. Czy ma to jakieś znaczenie? Otóż kwasy nasycone są bardziej odporne na utlenianie, a to oznacza, że błony, które zawierają ich dużo, także trudniej poddają się temu procesowi. Istnieje wiele dowodów na to, że lipidy wchodzące w skład błony komórkowej zależą od rodzaju spożywanych tłuszczów.
Naukowcy często podkreślają pozytywne znaczenie przeciw-utleniaczy, ale zdają się nie zauważać faktu, że nasycone kwasy tłuszczowe już z natury są odporne na utlenianie, czego nie można powiedzieć o nienasyconych kwasach tłuszczowych. Tym samym nasycone kwasy tłuszczowe nie potrzebuj ą do obrony przed negatywnymi skutkami procesu utleniania żadnych dodatkowych cząsteczek w rodzaju przeciwutleniaczy.
Dwa wspomniane niezbędne kwasy tłuszczowe można znaleźć w różnych ilościach we wszelkich pokarmach pochodzenia zwierzęcego, a także w orzechach i olejach roślinnych. Zazwyczaj pokarmy zwierzęce zapewniają równe ilości obu niezbędnych kwasów tłuszczowych, podczas gdy pokarmy roślinne zawieraj ą zwykle przewagę pierwszego lub drugiego.
BIAŁKA
Białka to główny składnik naszych komórek i tkanek. Określa się je też czasem mianem protein, Białka pełnią w naszym organizmie zadziwiająco wiele różnorodnych funkcji. Białkami są enzymy, przeciwciała, hormony, cząsteczki transportujące; wchodzą też one w skład naszego szkieletu. Większość
białek zbudowana jest z dwudziestu powszechnie występujących aminokwasów, jednakże również mniej pospolite aminokwasy mogą pełnić w organizmie ważną rolę.
Spośród tych wszystkich aminokwasów wyróżnić należy osiem tzw. niezbędnych, czyli takich, które muszą być pobierane z jedzeniem, ponieważ organizm nie jest w stanie ich wytwarzać z dostarczonych mu surowców. Znaczna część składników odżywczych może być syntetyzowana wewnątrz komórek z dostarczanych do nich prostszych elementów, ale składniki niezbędne muszą wchodzić w skład pożywienia.
Niezbędne aminokwasy, o których mowa, to walina, lizyna, tre-onina, leucyna, izoleucyna, tryptofan, fenyloalanina i metionina; muszą być one przyjmowane z pokarmem, a tylko produkty pochodzenia zwierzęcego zawierają wszystkie osiem na raz. U osób, które nie jedzą pokarmów zwierzęcych, może dojść ale nie musi zwłaszcza gr krwi „A” do niedoboru aminokwasów niezbędnych. Wprawdzie wszystkie występują w produktach roślinnych, ale żadna roślina nie zawiera ośmiu jednocześnie. Badania wykazały, że do regularnej syntezy niezbędnych białek potrzeba wszystkich niezbędnych aminokwasów, a spożycie posiłku, który zawiera tylko kilka z nich sprawia, że są one rozkładane i usuwane, ponieważ organizm nie gromadzi ich aż do chwili, gdy otrzyma wszystkie w komplecie. Dlatego gdy rezygnójemy z pokarmów mięsnych nasze manu powinno być urozmaicone -Jest to jedna z przyczyn, dla których pokarmy zwierzęce odgrywają tak ważną rolę w żywieniu człowieka.
WĘGLOWODANY, CZYLI O DUŻEJ ZAWARTOŚCI CUKRU
Węglowodany to przede wszystkim źródło energii; Tak bardzo potrzebnej przy dużym wysiłku fizycznym- często też występują w kompleksach z białkami jako element ułatwiający ich rozpoznawanie i specyficzny środek transportu. Niektóre z węglowodanów wchodzą w skład tkanki chrzestnej, a kilka ułatwia usuwanie z organizmu substancji toksycznych. Jak tak modne konserwanty i uzdatniacze.
O ile wiemy, nigdy nie stwierdzono, by któryś z węglowodanów był dla organizmu niezbędny. Każdy węglowodan potrzebny naszemu organizmowi może zostać przezeń wytworzony z białek lub tłuszczów. W obliczu wielu dowodów na to, że zdrowa, a tym samym właściwa dla człowieka dieta powinna zawierać jedynie niewielkie ilości węglowodanów, kwestia ewentualnej niezbędności któregoś z nich staje się niejako drugorzędna,. Ciekawe wydaje się natomiast to, że w zasadzie w naturze nie ma produktów czysto węglowodanowych, które byłyby niezbędne dla człowieka.
Węglowodany dzielimy na proste i złożone.
Przykładem prostych są miód i tzw cukry proste zawarte w owocach i niektórych ważywach. Węglowodany złożone występują w wielu produktach spożywczych, na przykład ziemniakach, pieczywie i kaszach. Prawdopodobnie każdy słyszał określenie "mąka ziemniaczana" - to po prostu jeden ze sposobów na określenie węglowodanów zawartych w ziemniakach.
Jeśli chodzi o produkty spożywcze, węglowodany są po prostu różnymi postaciami cukru. Proste są zbudowane z jednej lub dwóch cząsteczek cukru. Złożone zawierają wiele cząsteczek cukru połączonych w długie łańcuchy, zwane wielocukrami.
Wszystkie one działają w naszym organizmie jak cukier prosty, bowiem w żołądku i jelitach ulegają rozłożeniu właśnie do tej postaci. Tak więc, choć węglowodany złożone wchłaniane są do krwiobiegu znacznie wolniej niż cukry proste, to jednak mogą ulegać rozkładowi. To właśnie w efekcie kumulacji ujemnych skutków konsumpcji dużych ilości cukrowców dochodzi do wielu problemów zdrowotnych.
Niezależnie od tego, jaki węglowodan przyjmujesz z pokarmem, twój organizm otrzymuje w efekcie po przeróbce cukier prosty.
Węglowodany przyswajalne
Mówiąc "przyswajalne" nie mamy na myśli żadnych konkretnych cukrowców, a tylko ilość węglowodanów, jaka ulega wchłonięciu do krwiobiegu po zjedzeniu pewnych pokarmów. Oto kilka przykładów. Średnie jabłko, ważące mniej więcej 100 gramów, zawiera około 12 gramów cukrów przyswajalnych; innymi słowy zawiera 12% możliwego do zutylizowania cukru. Tymczasem zjadając 100 gramów białego pieczywa (4-5 kromek lub 2 bułki) spożywasz w rzeczywistości około 50 gramów cukrowców przyswajalnych, ponieważ ich udział w całości takiego posiłku wynosi 50%. Jasne piwo natomiast zawiera około 5% przyswajalnych cukrowców (oraz alkohol), tak więc wypijając 250 gramów piwa (szklankę) spożywasz mniej więcej 12 gramów cukru.
Rada dla wszystkich, którzy chcą stosować zdrową, nisko-węglowodanową dietę:
Ogranicz ilość pobieranych węglowodanów do 72 gramów na dzień. Na początek zacznij od 100-120 gramów aby dojść do optymalnych 72 gr, Inne pokarmy możesz spożywać bez ograniczeń.
Na początku będzie ci to sprawiało trochę kłopotów ale łatwo się do tego przyzwyczaić zajmuje około 2-3 tygodni..
A teraz co powinno się jadać
Pokarmy dozwolone
- Ryby
- Każdy rodzaj mięsa (wołowina, wieprzowina, drób, baranina),
- Jaja
- Ser, śmietana, twarogi, jogurt naturalny (bez cukru), mleko (nie za dużo)najlepiej kozie lub z lamy
- Wszystkie rodzaje tłuszczu zwierzęcego
- Sałatki, liście i łodygi warzyw (szparagi, brukselka, kalafior, sałata, kapusta, brokuły), ogórki, awokado, pomidory (w umiarkowanych ilościach)
- Napoje alkoholowe dobre piwo chmielowe(tylko niesłodzone i w rozsądnych ilościach)
- Orzechy (niezbyt dużo)
Wymienione produkty spożywcze możesz przygotowywać tak, jak lubisz: smażyć, piec, opiekać na ruszcie, dusić na parze piec w liściach vijao{bichał} lub bananowca. Małe ilości mąki i sosów nie liczą się do założonego limitu 72 g węglowodanów dziennie. Większe ilości należałoby uwzględniać, zwłaszcza jeśli sos bazuje przede wszystkim na cukrze (jak sos barbecue lub sos słodko-kwaśny).
Pokarmy niewskazane których powinno się unikać lub jeść w małych ilościach - limit 72 gr cukru.
Wszystkie produkty spożywcze zawierające węglowodany (pieczywo, makarony, płatki śniadaniowe, zboża, ziemniaki, wyroby cukiernicze, rogaliki)
- Owoce puszkowane
- Rozmaite słodzone pokarmy (jogurt, napoje, desery, cukierki)
- Suszone owoce
Proste, prawda? Tak długo, jak nie przekraczasz 72 gramów cukrowców dziennie, możesz jeść tyle tłuszczu i białka, ile zechcesz. I nie oszczędzaj na tłuszczu - to ważne, byś jadł go dużo, zwłaszcza gdy rezygnujesz z węglowodanów; nie polegaj na samym białku. Np warto jeść ziemniaki z dobrą oliwą lub masłem ale tylko ziemniaki nie należy ich tak modnie dodawać do mięsa.
Pewnie zastanawiasz się teraz: "Jeśli ograniczę węglowodany do 72 gramów dziennie, a będę jadł tłuszcz i białka bez ograniczeń, to czy aby nie utyję?" Być może. Jednakże najwspanialszym skutkiem ograniczenia ilości spożywanych węglowodanów do minimum jest to, że nie ma się wcale ochoty na jedzenie dużych ilości tłuszczu i białka. Ważne jest też aby zjeść tylko tyle do zaspokojenia głodu a nie jeść wszystko z talerza bo się zepsuje dlatego nakładajmy jedzenia po trochu nawet parę razy.
Wtedy bardzo szybko czujesz się syty i w sposób naturalny przestajesz mieć ochotę na jedzenie. W wypadku węglowodanów obserwuje się zupełnie odmienne zjawisko: "Zjem jeszcze tylko jednego chipsa (precelka, cukierka .jabłko ,gruszkę itp)"; "Jeszcze tylko jedno z tych ciasteczek i już na pewno skończę!"; albo "Lepiej zjem do końca, bo szkoda wyrzucać". { co mi się często zdarzało i następnego dnia albo tej samej nocy refluks lub przeziębienie}Większość ludzi cierpi na rodzaj uzależnienia od węglowodanów i aby sobie poradzić z ciągłym apetytem na cukry, powinni jadać dużo tłustych produktów.
Pokarmy, które praktycznie nie zawierają cukrowców, można właściwie konsumować bez żadnych ograniczeń. Należą do nich mięsa, sery dojrzewające, ryby, jaja i masło. Produkty takie jak te prawie nie zawierają węglowodanów, dlatego też nie wliczamy ich do owych 72 gramów na dzień.
Chciałbym, aby zaproponowany przeze mnie plan był prosty, dlatego na określenie ilości przyswajalnych cukrowców w artykułach spożywczych o różnej wadze wybrałem specjalne określenie jaką stosował dr Lotz, a mianowicie jednostkę chlebową [BU - bread unit (ang.)].W związku z tym że u nas chleba nie kupisz po za tostową watą chyba że wybierzesz się do niemieckiej piekarni w Oxapampie a to 2 godz drogi.
Określenie jednostka chlebowa zostało wprowadzone w Wiedniu na początku XIX wieku z myślą o chorych na cukrzycę. Już wtedy wiedziano, że powinni oni ograniczyć ilość przyjmowanych węglowodanów. Pół bułki lub kromka chleba(ok. 20 gramów) zawierało 12 gramów przyswajalnych cukrowców i właśnie tę ilość określono mianem jednej jednostki chlebowej (BU}myśle że to ułatwi Ci dalsze działanie bo łatwo obliczyć ze 1 bułka z masłem i awokado {palta} i sałatą to już prawie pół normy dziennej
A teraz przepisz sobie tą tabelkę dla orientacji i stosowania
. W tabeli l wyszczególniono różne artykuły spożywcze i liczbę jednostek chlebowych, którą zawierają.
Tabela 1.1. Jednostki chlebowe i ich ekwiwalenty
Co zawiera -Jednostka chlebowa {BU} Wybrane artykuły spożywcze
l łyżka stołowa cukru, miodu lub mąki;
4 łyżeczki do herbaty białego lub brunatnego ryżu;
1/4 filiżanki suchego makaronu (niezależnie od rodzaju);
1 kromka pieczywa (pszennego, żytniego lub bułki) ;
1/4 precla 1/2 tortilli;
2 łyżki stołowe suchej fasoli;
2/3 szklanki grochu;
1/2 średniego ziemniaka;
1/3 średniego słodkiego ziemniaka;
l szklanka brokułów;
1/2 grejpfruta;
l średnie jabłko;100 gr
garść winogron;100 gr
2/3 szklanki truskawek;
60 g suszonych owoców (2 łyżki stołowe);
l szklanka pełnego lub odtłuszczonego mleka;
1/2 szklanki soku owocowego (120g);
1/2 szklanki oranżady (lub innego napoju gazowanego);
l szklanka piwa (250g);
Każda jednostka chlebowa to 12 gramów przyswajalnych węglowodanów. Proponowany tu program zakłada, że możesz zjeść 6 BU dziennie:
12g x 6 BU = 72 gramy przyswajalnych węglowodanów
Tę ilość węglowodanów możesz spożywać pod postacią, jaka ci odpowiada. Jeśli chcesz, mogą to być ciastka, przetwory mleczne, cukierki lub makaron - ważne byś jadł najwyżej 6 BU dziennie (lub mniej). Potem pokaże Ci następną tabelę zawierającą dane na temat ilości BU w wielu popularnych artykułach spożywczych. Podane tam wielkości zostały oszacowane na podstawie całkowitej zawartości węglowodanów w tych produktach przeliczonej na ilość węglowodanów przyswajalnych. Pamiętaj, że pokarmy zawierające niewielkie ilości cukrów (albo wcale ich nie zawierające) nie zostały zamieszczone w tym spisie, ponieważ możesz je jeść bez ograniczeń. Jeśli jakieś spożywane przez ciebie produkty nie znalazły się w tabeli, możesz czerpać dane z dowolnej publikacji na temat zawartości węglowodanów w produktach, pamiętając jedynie, że 12 gramów przyswajalnych cukrów to jedna jednostka chlebowa.
Z początku w celu określenia, ile BU zawiera dany produkt, będziesz musiał do tej tabeli zaglądać dość często, wkrótce jednak zdobędziesz odpowiednie doświadczenie.
Rozdział II
Jeśli zapytasz dwudziestu lub więcej ludzi o to, w jaki sposób odżywianie może się przyczynić do choroby lub złego stanu zdrowia, dostaniesz prawdopodobnie dwadzieścia lub więcej różnych odpowiedzi. Jakże się dziwić tej dezorientacji, skoro na temat odżywiania wygłoszono już tyle sprzecznych sądów, że trudno zaufać któremukolwiek z nich. Weż popatrz na TV poczytaj gazetę lub poszukaj w internecie.Dlatego nie chcę Ci nic narzuca mówię tylko spróbuj i sam się przekonaj zanim zaczniesz przekonywać innych.
Na przykład wegetarianie uważają, że zdrowe są tylko pokarmy pochodzenia roślinnego i odmawiają jedzenia produktów zwierzęcych. Niektórzy jarosze jedzą tylko owoce i warzywa, inni znowu wszystkie produkty pochodzenia roślinnego, nawet te, które zawierają duże ilości mąki, a więc pieczywo, ziemniaki i ryż. Niektórzy wegetarianie uważają, że mleko i przetwory mleczne są niegroźne, ale sądzą za to, iż mięso i tłuszcze zwierzęce im szkodzą. Są też wegetarianie jedzący wyłącznie surowe warzywa, ponieważ uważają, że wartościowe są tylko jarzyny nie gotowane. Przykłady takie można by mnożyć. Co nie jet wcale złe jeśli ktoś posiada gr krwi „A nawet AB” Ale jarosza na dłuższą metę nie da się uczynić z zerówki lub „B”.
Wiele osób sądzi, że do zwiększenia zachorowalności na wiele współczesnych chorób doprowadziło obfite stosowanie nawozów sztucznych, pestycydów i insektycydów. Część ludzi uważa, że wyłącznie produkty spożywcze z mięsa zwierząt wyhodowanych bez użycia antybiotyków i hormonów zapewniają trwałe zdrowie rodzaju ludzkiego. Co uważam za słuszne ale coraz trudniejsze do realizacji. Jak na ironię te same osoby często objadają się słodyczami makaronami i tak popularnym u was sznyclem z ziemniakami..
Tak więc wiele osób opiera swe poglądy na odżywianie na pogłoskach, na jakichś szczególnych badaniach, które zostały rozpropagowane przez media, czy wreszcie na tym, co powiedział im ich lekarz. Oto typowy scenariusz: przeczytałeś w gazecie lub czasopiśmie artykuł o tym, że tłuszcz jest niezdrowy. Relacjonujesz tę informację swym znajomym, oni zaś przekazują ją dalej. Bardzo prędko staje się ona powszechnie znaną "prawdą", raczej nie budzącą wątpliwości. Przez wiele lat "było oczywiste", że tłuszcze spożywcze są dla ludzi niezdrowe. Głoszą to gazety i czasopisma. Opowiada się o tym w programach telewizyjnych. Twierdzą tak twoi przyjaciele. Mówi się o tym w środowisku medycznym.
Ale czy nie wydaje ci się, że takie podejście do zagadnienia jest dość jednostronne? Czy w ogóle miałeś okazję zaznajomić się z dowodami potwierdzającymi te opinie?
W rzeczywistości większość ludzi nie ma ani czasu, ani odpowiedniego przygotowania teoretycznego, by poddać właściwej ocenie dostępną literaturę naukową i medyczną poświęconą temu tematowi. W rezultacie typowy konsument polega na tym, co na temat zdrowych i niezdrowych produktów spożywczych mówią "specjaliści". Niestety wielu z tych ekspertów też żyje w świecie iluzji i skupia swą uwagę tylko na tym, do czego sami doszli lub czego zostali nauczeni lub kto im dał więcej za reklamę, i nie próbuje nawet obiektywnie podejść do problemu.
Przez wiele lat postępowałem podobnie. W pewnym momencie jednak podjęliśmy decyzję, że na to, co dzieje się z naszym zdrowiem, należy spojrzeć krytycznie. Kiedy nasze zdrowie zaczęło podupadać, mimo iż trzymaliśmy się ściśle diety nisko-tłuszczowej, zdecydowaliśmy się podważyć teorie, które jak dotąd nie potwierdziły swej wartości.
Uważam, że winę za większość ludzkich chorób ponoszą węglowodany. Zdobyłem na to dowody potwierdzające tę tezę; nie opieram się wyłącznie na obserwacji własnego zdrowia i zdrowia moich krewnych i znajomych, ale na analizie danych na temat zdrowia wielu tysięcy pacjentów moich i Dr.Lotza i innych, które uzyskał w trakcie swej wieloletniej praktyki lekarskiej - oraz wielu badaniach naukowych, które potwierdzają moje wnioski.
Cytat
„Herodot
Korzyści wynikające z diety nisko-węglowodanowej znajdują potwierdzenie w obserwacjach historycznych. Herodot1 opowiada o spotkaniu miedzy perską delegacją i królem Etiopii, które odbyło się w V w. p.n.e. i o ciekawości władcy etiopskiego, jaką wzbudził Kambizes, król perski:
Lecz skoro mowa zeszła na wino i dowiedział się o jego fabrykacji, bardzo się ucieszył tym napojem i zapytał jeszcze, czym król się żywi i jak długo najwyżej Pers żyje. Ci odpowiedzieli, że żywi się chlebem pszennym i wyłożyli mu powstawanie pszenicy, oraz że osiemdziesiąt lat jest najdłuższą miarą, ustanowioną dla życia ludzkiego. Na to rzekł Etiop, że zupełnie go nie dziwi, iż tylko tak mało żyją, skoro żywią się nawozem; a nawet tak długo nie mogliby żyć, gdyby się tym trunkiem nie pokrzepiali - przy czym [...] na wino wskazał - bo pod tym względem Persowie ich przewyższają.
Persowie z kolei pytali króla Etiopii, jak długo Etiopczycy żyją i co spożywają, a wówczas usłyszeli, że większość z nich żyje 120 lat, a niektórzy nawet dłużej, i że jedzą gotowane mięso i piją mleko.
Z chwilą, gdy na początku ery rolniczej populacja ludzka zaczęła rosnąć, zboża stały się nieuniknionym składnikiem diety
człowieka, a tym samym rozpoczęło się życie z pieczywem. Każde osiągnięcie rodzaju ludzkiego - rzemiosło, sztuka, przemysł, nauka, religia czy polityka - zależało od stopnia urbanizacji i zagęszczenia populacji. Bez osiągnięcia tego stopnia rozwoju nie byłby możliwy ani racjonalny podział pracy, ani jej specjalizacja w postaci zawodów.
Przed wprowadzeniem nowoczesnych metod hodowlanych nie było innego sposobu na wykarmienie dużej liczby ludzi żyjących na małym obszarze niż dieta bogata w zboża i inne węglowodany, wytwory tejże właśnie kultury rolniczej. W ten sposób zboża, owoce i warzywa stały się podstawą ludzkiego wyżywienia. Z braku wiedzy naukowej choroby cywilizacyjne owych czasów uważano za nieuniknioną karę boską, a nie skutek niewłaściwego odżywiania czy innych szkodliwych oddziaływań samej cywilizacji. Dopiero z czasem zaczęły się objawiać prawdziwe przyczyny zmian chorobowych.
Anthelme Brillat Savarin”
„William Banting
W roku 1862 do doktora Harveya, angielskiego laryngologa, zgłosił się po poradę William Banting, bardzo otyły wytwórca trumien, uskarżający się na postępującą głuchotę. Harvey zasugerował mu, że przede wszystkim powinien stracić na wadze unikając węglowodanów. Rada ta przyniosła zdumiewający skutek. Banting schudł w ciągu roku około 22 kilogramów, a ponieważ wcześniej mógł schodzić po schodach jedynie tyłem, był tak zachwycony swoją nową figurą, że w 1864 roku opublikował na własny koszt3 małą książeczkę reklamującą zaleconą mu dietę wszystkim osobom cierpiącym z powodu nadwagi. Jak podaje R. Mackar-ness4, Banting pisał:
Dla lepszego zobrazowania zagadnienia przyjmę, że pewne elementy codziennej diety przynoszące korzyści w młodości są w wieku późniejszym szkodliwe; przykładem fasola, którą karmi się konie, choć paszą dla nich naturalną jest siano i kukurydza. Takie odstępstwo od normalności może być przydatne czasami, w pewnych niezwykłych sytuacjach, ale stosowane na co dzień przynosi szkody. Korzystając z tego porównania wymienię takie produkty w ludzkim pożywieniu. Produkty, których zalecono mi się wystrzegać z całą stanowczością, to pieczywo, cukier, piwo i ziemniaki; były one dotychczas głównym i, jak sądziłem, zupełnie niewinnym elementem mego jadłospisu, przez wiele lat konsumowanym bez ograniczeń przy każdej okazji. Zgodnie z tym, co powiedział mi mój znakomity doradca, zawieraj ą one skrobię i sacharozę, które mają tendencję do tworzenia tłuszczu i których w ogóle należałoby unikać... Mogę dziś z cała stanowczością powiedzieć, że ILOŚĆ przyjmowanego pożywienia można spokojnie pozostawić do uznania apetytowi, ponieważ jedynie JAKOŚĆ tego, co jemy, zmniejsza i leczy otyłość.
Banting wydał swe Letters on Corpulence (Listy o otyłości) prywatnie, ponieważ obawiał się (nie bez przyczyny, jak się okazało), że wydawca czasopisma medycznego The Lancet, do którego w pierwszej chwili chciał się zwrócić, odmówi opublikowania materiałów otrzymanych "od osoby mało znaczącej i nie posiadającej odpowiedniego przygotowania".
Weston A. Price
W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku Weston Price i jego żona Florence podróżowali po świecie studiując życie różnych prymitywnych społeczności. Price był dentystą i żywił przekonanie, że główną przyczyną chorób degeneracyjnych nowoczesnych społeczeństw jest wyparcie pokarmów pierwotnych - takich, do których ludzkość przystosowywała się przez tysiące lat - przez współczesne, wysoce przetworzone artykuły spożywcze. W czasie swych długoletnich podróży dokonał wielu znamiennych odkryć. Rozpoczął swe badania od analizy uzębienia, jamy ustnej i szczęk członków prymitywnych ludów. Otrzymane wyniki porównał z danymi dotyczącymi przedstawicieli tej samej rasy, ale żyjących w "nowoczesnych" warunkach.
Jego obserwacje były uderzające w swej prostocie: raz po raz stwierdzał, że zaledwie jednego pokolenia potrzeba, by dały się zaobserwować negatywne zmiany w funkcjonowaniu szczęki, a także próchnica i wady zgryzu. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że najzdrowsi byli ludzie, którzy jedli mięso, mleko, nieprzetworzone ziarna i warzywa. W 1939 roku ogłosił swe odkrycia w książce Nutrition and Physical Degeneration (Odżywianie a fizyczna degeneracja). Niedawno ukazało się szóste wydanie5 tej pracy i jest to książka ważna dla każdego, kto chce się dowiedzieć więcej na temat związków między sposobem odżywiania a chorobami.
Właściwie Price nigdy nie zalecał zmniejszenia ilości spożywanych węglowodanów, wspominał natomiast wielokrotnie, że cukier, ciasta, pieczywo i produkty o znacznym stopniu przetworzenia były tymi składnikami diety, które doprowadziły do pogorszenia zdrowia populacji ludzkiej. Wyraził też zaniepokojenie, że jeśli ludzie nie powrócą do pierwotnej, bogatej w tłuszcze i pokarmy zwierzęce diety, to gatunek ludzki będzie ulegał powolnej degeneracji. Stwierdził, że we współczesnej, opartej na węglowodanach diecie brakuje "rozpuszczalnych w tłuszczach aktywatorów". Aktywatory, o których mowa, występują w pokarmach pochodzenia zwierzęcego.
Spuścizna Westona Price'a i jego obserwacje do dziś są niezastąpione. W celu zapewnienia zainteresowanym aktualnych wiadomości na temat mitów diety niskotłuszczowej założono fundację.
Yilhjalmur Stefansson
Yilhjalmur Stefansson urodził się na Islandii. Był lekarzem i antropologiem i spędził piętnaście lat wędrując pieszo, konno, psim zaprzęgiem i łódką od osady do osady kanadyjskich Eskimosów. Wiódł tryb życia taki jak oni; jak oni sypiał, ubierał się i jadł. Jego medycznej uwadze nie uniknął fakt, że poza niewielkim zapasem jagód zakonserwowanych w wielorybim tranie i odrobiną mchu z żołądków zwierząt, na które polowali, Eskimosi właściwie zadowalali się wyłącznie pokarmami pochodzenia zwierzęcego. Mimo to nie chorowali na żadną z groźnych chorób ludzi "cywilizowanych". Nie cierpieli na wysokie ciśnienie krwi, nie dręczyły ich zawały serca, udary mózgu, nowotwory ani - co szczególnie zainteresowało Stefanssona - nadwaga, choć jadali na tyle dużo, że gdyby tę samą liczbę kalorii przyjmowali w postaci węglowodanów, to na pewno nie uniknęliby otyłości. Kobiety eskimoskie nie cierpiały na żadną z typowych dolegliwości ginekologicznych: żadnych trudnych porodów i powikłań w czasie ciąży, żadnych wreszcie problemów z pokarmem w piersiach. Na dodatek Eskimosi żyli w stanie równowagi psychicznej, wolni od nerwowości i sporów, które są zwykle nieodłączną częścią naszej egzystencji. Oczywiście można było też przypuszczać, że po części była za to odpowiedzialna ich izolacja i odosobnienie.
Po powrocie do Stanów Stefansson wydał kilka książek na temat swych doświadczeń na północy Kanady, między innymi The Friendly Arctic (Przyjazna Arktyka), Not by BreadAlone (Nie samym chlebem) i Fat ofthe Land (Tłuszcz tego świata)7.
W swej ostatniej książce pt. Cancer, Disease of Civilization (Nowotwór, choroba cywilizacji)8, która ukazała się na krótko przed jego śmiercią, przedstawił dowody świadczące o tym, że do czasu kontaktów z cywilizacją amerykańską Eskimosi (podobnie jak inne prymitywne ludy) w ogóle nie chorowali na nowotwory. W misjach założonych w pobliżu eskimoskich ośrodków połowu wielorybów misjonarze prowadzili dokładny zapis przyczyn śmierci ludności tubylczej. Z tymi duszpasterzami lub wdowami po nich Stefansson zdołał się skontaktować i z materiałów, jakie zebrał, wynikało wyraźnie, że Eskimosi odżywiający się w sposób tradycyjny, a więc przede wszystkim mięsem, nie chorują na nowotwory.
Kiedy pod koniec wieku do rodowitych mieszkańców Kanady zaczęła docierać kultura zachodnia, zaczęli oni spożywać węglowodany. Właśnie wtedy zaczęły się wśród nich pojawiać choroby związane z cywilizacją. Współcześni Eskimosi cierpią z powodu otyłości, próchnicy, podwyższonego ciśnienia krwi, arteriosklero-zy, choroby wieńcowej, udarów mózgu, wreszcie raka, a kobiety miewają problemy ginekologiczne i powikłania w czasie porodu i problemy z karmieniem.
Są to te same obserwacje, które poczynił Weston Price: społeczności, które zaczynają się odżywiać jedzeniem typowym dla kultur Zachodu zaczynają chorować na choroby cywilizacyjne. Fałszem, który zaciera sedno tych obserwacji, jest pogląd, że zachodnie "współczesne" diety są bogate w tłuszcz, podczas gdy w rzeczywistości zawieraj ą nadmiar węglowodanów, a w porównaniu ze sposobem odżywiania społeczności prymitywnych - zawierają mało białka i tłuszczu. Jest jednak oczywiste, że choroby cywilizacyjne ujawniają się z pewnym opóźnieniem - na przykład cukrzyca dopiero po kilku pokoleniach.
Ponieważ Stefansson był nie tylko lekarzem i podróżnikiem, ale również antropologiem, zatem dzięki temu zdołał wychwycić związki, które dotychczas nie były dostrzegane. Jako pierwszy zauważył, że to nie pochodzenie rasowe chroniło Eskimosów przed chorobami zachodniej cywilizacji, ale raczej ich "prymitywny" Sposób odżywiania. Dostrzegł, że na wszystkich etapach rozwoju ewolucyjnego - od zarania do końca ery lodowcowej - człowiek odżywiał się, podobnie jak Eskimosi, prawie wyłącznie pokarmem pochodzenia zwierzęcego.
Środowisko naukowe zareagowało na książkę Stefanssona tyleż z lekceważeniem co niedowierzaniem. Umysły naukowców tamte-i go okresu były skoncentrowane na badaniach metabolizmu i zaletach witamin; wydawało się niemożliwe, by ktokolwiek mógł żyć długie lata bez świeżych owoców i warzyw. Całkiem otwarcie oskarżono Stefanssona, że publikuje nieprawdziwe i bezkrytyczne doniesienia. Taką reakcję obserwuje się i dzisiaj, zwłaszcza wtedy, gdy teorie, które się nie sprawdziły, są uparcie lansowane przez wy-• znawców tychże, a nowe poglądy lekceważone.
Tak więc Stefansson i jego wcześniejszy towarzysz podróży Karsten Anderson postanowili poddać się eksperymentowi, który miał być przeprowadzony w Bellevue Hospital w Nowym Jorku. Kierownictwo projektu przyjął na siebie Eugene Dubois, uznany ekspert w zakresie ludzkiego metabolizmu. Anderson, wieloletni towarzysz Stefanssona w wyprawach na daleką północ, który zawsze podczas tych wypraw czuł się znakomicie, od kilku lat pędził życie farmera na Florydzie (i stosował typową amerykańską wysoko-węglowodanową dietę), a od jakiegoś czasu nieustannie niedomagał.
Stefansson i Anderson zostali przyjęciu do szpitala w 1928 roku i od razu rozpoczęli życie na diecie złożonej wyłącznie ze świeżego mięsa. Wykluczono całkowicie warzywa, owoce, jaja, mleko i produkty mleczne. Początek eksperymentu obserwowała grupa europejskich fizjologów, którzy w tym czasie przebywali w Nowym Jorku i specjalnie odłożyli swój powrót do Europy o kilka tygodni, aby odnotować początki szkorbutu i inne objawy niedoboru witamin, które musiały, jak sądzili, rozwinąć się u obu badanych.
Obaj trwali na mięsnej diecie przez miesiące, bez jakichkolwiek oznak choroby. Stefansson od czasu do czasu wyjeżdżał w różne podróże, ale ściśle przestrzegał ustalonej diety, natomiast Anderson na oddziale chorób metabolicznych szpitala Bellevue spędził cały rok. Choć powinien zachorować, to jednak czuł się nadzwyczaj dobrze, stracił zbędne kilogramy i inne dolegliwości, które martwiły go od czasu, kiedy zamieszkał na Florydzie. Po upływie trwającego rok eksperymentu Dubois stwierdził, że "najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nic ważnego się nie wydarzyło".
Świat nauki przyjął do wiadomości wyniki doświadczenia, ale właściwie jedyną na nie reakcją była próba zastosowania diety nisko węglowodanowej do redukcji nadwagi, co bynajmniej nie przyczyniło się do wyjaśnienia, czy istnieją powiązania między nadmiernym spożyciem węglowodanów a innymi chorobami.
Mniej więcej w tym samym czasie zaczęły się ukazywać doniesienia naukowe wskazujące na znaczenie tłuszczów w procesie odchudzania. Na pewno był to przełom, przynajmniej w dotychczasowym podejściu, uwzględniającym wyłącznie kaloryczny aspekt wpływu poszczególnych składników produktów spożywczych na wagę ciała. Wydaje się jednak, że tylko Stefansson zdawał sobie sprawę ze znaczenia diety nisko-węglowodanowej, nawet jeśli nie przedstawił tego poglądu jasno. Jak wiadomo z późniejszego listu jego żony do doktora Lutza, napisanego, gdy prezydent Eisenhower przeszedł zawał, Stefansson powrócił do swej "przyjaznej arktycznej diety" i pozostał jej wierny aż do śmieci. Wyraźnie też był przekonany o słuszności takiego sposobu odżywiania, i to nie tylko w leczeniu otyłości, ale także w walce z chorobami cywilizacyjnymi.”
Węglowodany i hormony:
Pomóż swemu organizmowi osiągnąć zdrową równowagę
Mówiąc najprościej, ilość spożywanych węglowodanów ma bezpośredni wpływ na równowagę hormonalną organizmu, a tym samym decyduje o stanie zdrowia. A mimo to wielu endokrynologów, czyli lekarzy specjalizujących się w hormonach, nie dostrzega faktu, że to właśnie węglowodany są główną przyczyną zaburzeń równowagi hormonalnej. Dlatego też w celu złagodzenia jej objawów zapisuj ą pacjentom różne kuracje hormonalne i leki, choć w wielu wypadkach wystarczyłoby zwykłe ograniczenie spożycia węglowodanów.
Dokładne zrozumienie głębokiego wpływu, jaki wywierają na nasz organizm nadmierne ilości węglowodanów, wymaga wyjaśnienia licznych terminów i koncepcji. Przybliżę to zagadnienie poprzez omówienie różnych chorób, o których wiadomo, że ich bezpośrednią przyczyną są zaburzenia endokrynologiczne. Omówimy hormony, procesy anaboliczne i kataboliczne organizmu, a także samo zagadnienie równowagi hormonalnej. Dalej pokażę te zagadnienia z różnymi chorobami o podłożu wydzielniczym i schorzeniami degeneracyjnymi: cukrzycą, otyłością, opóźnionym dojrzewaniem płciowym, nadczynnością tarczycy, chorobami serca i nowotworami.
„HORMONY
Hormony to cząsteczki, które spełniają przede wszystkim rolę regulacyjną. Są wydzielane przez różne gruczoły, a zatem wszelkie zaburzenia czynności tychże gruczołów wiążą się bezpośrednio z funkcjonowaniem hormonów.
Hormony często odgrywają w organizmie rolę informatorów. Można też powiedzieć, że są sygnalizatorami komórkowymi. Są tak ważne, że kiedy do komórki dochodzi sygnał hormonalny, wszystkie inne sygnały zostają przez nią zignorowane. Hormony nie tylko krążą wewnątrz organizmu, utrzymując komunikację między jego poszczególnymi częściami, ale mogą też pełnić konkretną rolę w przemianach biochemicznych. Na przykład, kiedy się skaleczysz, twój organizm wysyła sygnał, że konieczne są działania w celu naprawy i zastąpienia uszkodzonej tkanki. Z procesem gojenia ran związany jest ściśle hormon wzrostu.
W okresie dojrzewania hormony odgrywają kluczową rolę w procesie wzrostu i rozwoju narządów płciowych, co jest nieodłącznie związane z rozmnażaniem i cyklem życiowym. Mowa tu o hormonach płciowych. Istnieją też hormony nadzorujące czynności układu odpornościowego, hormony sygnalizujące organizmowi, że powinien zacząć magazynować cukier w wątrobie, aby w przyszłości użyć go do wytwarzania energii, wreszcie hormony, które sprawiają, że w razie potrzeby nagromadzony tłuszcz ulega spaleniu.”
INSULINA
„Cóż sprawia, że zapaleni konsumenci węglowodanów cierpią na tak rozmaite przypadłości? Odpowiedź powinniśmy rozpocząć od insuliny. Insulina jest być może najważniejszym hormonem naszego organizmu, ponieważ to właśnie ona odpowiada bezpośrednio za obecność węglowodanów w pożywieniu. Zapamiętaj niezwykle istotne stwierdzenie:
Pierwszą odpowiedzią naszego organizmu na dostarczoną mu porcję węglowodanów jest uwolnienie insuliny do krwiobiegu
Ten szczegół o fundamentalnym znaczeniu często zostaje pominięty przez tych, którzy podkreślają, że nie to się liczy, z jakiego pożywienia czerpiesz kalorie, ale to, ile zjadasz. Nie wolno nam już dłużej nie zauważać faktu, że reakcja naszego organizmu jest zróżnicowana w zależności od pokarmu, którego mu dostarczamy. Istnieje wielka dysproporcja między ilością insuliny wydzielanej pod wpływem węglowodanów, a tą, która towarzyszy spożyciu tłuszczów lub białek.
W 1922 roku Banting i Best odkryli, że insulina jest wytwarzana w trzustce, w komórkach zwanych komórkami beta. Kiedy spożywasz węglowodany - proste lub złożone - do krwiobiegu tiwalniana jest insulina, która ma dwa podstawowe zadania. Pierwsze z nich to transport glukozy do komórek, aby te mogły wykorzystać ją jako źródło energii. Glukoza jest cukrem prostym powstającym w trakcie rozkładu węglowodanów, zachodzącym w jelitach i żołądku. Drugie zadanie insuliny to pomoc w przekształcaniu cukru w glikogen lub tłuszcz i magazynowaniu tych wysokoenergetycznych związków - odpowiednio - w wątrobie Lub komórkach tłuszczowych. Tłuszcz jest magazynowany W tkance tłuszczowej w postaci trójglicerydów.
Inny hormon, zwany glukagonem, wywiera skutek odwrotny do insuliny. Jest on tym informatorem, który mówi organizmowi, że pora metabolizować - czyli spalać tłuszcz. Kiedy poziom insuliny spada na dłuższy czas, powinno nastąpić wydzielanie glukagonu, który sygnalizuje, że czas rozpocząć spalanie tłuszczu nagromadzonego w postaci trójglicerydów. Insulina i glukagon po- zostają w stanie równowagi, a choć mają działanie odwrotne, to wspólnie utrzymują balans między procesami magazynowania substancji zapasowych i ich spalaniem. Jeśli twój organizm zaczyna gromadzić tłuszcz, oznacza to, że glukagon nie jest wydzielany do krwiobiegu. Może to również oznaczać, że nie zużywasz całej energii, którą dostarczasz swojemu organizmowi. Co jest bodźcem do wydzielania glukagonu? Zarówno ta, jak i wiele innych czynności hormonalnych, jest nadzorowana przez wiele czynników, ale najważniejszym z nich jest ilość spożywanych węglowodanów. Wpływa ona na równowagę hormonalną, a tym samym na ogólny stan zdrowia.”
RÓWNOWAGA METABOLICZNA
„Proces, w którym powstają nowe tkanki i komórki, a stare ulegaj ą rozkładowi, zwany jest metabolizmem. Bez wątpienia słowo to nie jest ci obce, ale co właściwie oznacza?
Wszystko, co dzieje się w twoim organizmie po to, by utrzymać przy życiu narządy, tkanki, komórki i organelle komórkowe, określane jest mianem metabolizmu. Mieszczą się w tym zarówno procesy stosunkowo proste, takie jak wzrost paznokci i włosów, jak i bardzo skomplikowane, jak rozkład tłuszczu w celu wyzwolenia energii. Jest to zatem dość ogólne określenie na całość reakcji biochemicznych, które utrzymują organizm przy życiu. Metabolizm to równowaga między powstawaniem nowych tkanek a ich rozpadem.
Teorię wyjaśniającą, w jaki właściwie sposób organizm równoważy procesy tworzenia i rozkładu, zaproponowano dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku. Była to teoria zakładająca "dwu-składnikowość" metabolizmu, a powstała w wyniku badań weterynaryjnych i doświadczeń na zwierzętach. Doktor Jurgen Schole, profesor chemii fizjologicznej w wyższej szkole weterynaryjnej w Hanowerze, oraz jego koledzy, Peter Sallmann i G. Harish, przeprowadzili szerokie studia nad wpływem węglowodanów na organizmy ciepłokrwiste1. Według tej teorii każdy fragment tkanki zwierzęcej, a więc również narządy i pojedyncze komórki, stara się utrzymać równowagę między siłami, metabolizującymi mate-rię w celu wytworzenia energii a siłami pożytkującymi energię do tworzenia materii z dostarczonych substratów. Siły te nazywa się anabolizmem i katabolizmem. To właśnie one stanowią dwie składowe metabolizmu, o których była mowa.
Procesy anaboliczne prowadzą do budowy cząsteczek, tkanek, a nawet narządów. Reakcje te reprezentują jedną stronę owej niezwykle istotnej równowagi metabolicznej, do której osiągnięcia dąży każdy organizm. Jednym z przykładów takiego procesu ana-bolicznego jest zastępowanie tkanek zniszczonych w wyniku urazu tkankami nowymi.
Z kolei procesy kataboliczne to takie, które prowadzą do rozkładu substancji na prostsze. Za przykład może tu posłużyć proces spalania tłuszczu i cukru.
Anabolizm i katabolizm są precyzyjnie dopasowanymi procesami, a utrzymanie ich w stanie wzajemnego dostrojenia jest dążeniem każdego organizmu. Tam, gdzie zaczynaj ą przeważać procesy anaboliczne, następuje nadmierny przyrost tkanek i niedostateczny rozpad. Przykładem nadmiernego anabolizmu jest tycie. Jeśli w organizmie zaczynaj ą przeważać procesy kataboliczne, to zasoby tkankowe organizmu się kurczą, a nowe tkanki nie rozwijają się mimo zapotrzebowania.
Hormony są przekaźnikami, których rolą jest utrzymanie procesów anabolicznych i katabolicznych organizmu w równowadze. Hormonów anabolicznych i katabolicznych jest wiele. Insulina to hormon anaboliczny, ponieważ powoduje magazynowanie energii i przyrost tkanki tłuszczowej. Pod wpływem insuliny małe cząsteczki glukozy ulegają przekształceniu w związki o większych cząsteczkach. Tak więc insulina pobudza anaboliczny proces rozbudowy. Glukagon to z kolei hormon kataboliczny. Na jego sygnał organizm zaczyna rozkładać większe cząsteczki na mniejsze, które mogą zostać wykorzystane do wytwarzania energii. Wspólnie te dwa hormony są jednym z wielu przykładów równowagi procesów metabolicznych.”
„Dla większej obrazowości równowaga ta została wyobrażona jako "huśtawka": widać wyraźnie, że wzrost lub spadek ilości któregokolwiek z hormonów w stosunku do pozostałych wywołuje zachwianie równowagi. Szala przeważa w lewo lub w prawo, zupełnie jakby po tej stronie huśtawki siadła osoba cięższa. Prawdopodobnie niewielkie wahania równowagi są na porządku dziennym u każdego z nas, jednakże prawdziwe zagrożenie stanowią zmiany, które powstają w wyniku długo trwałej przewagi jednej ze stron.
Hormony kataboliczne, pokazane po lewej stronie, to glukokor-tykoidy i hormony T3 i T4 Glukokortykoidy są wytwarzane przez korę nadnerczy; zwiemy je steroidami. Do grupy tej należy wiele hormonów, między innymi kortyzol i kortykosteron.
Chyba mało kto nie słyszał o sportowcach przyjmujących steroidy w celu podniesienia możliwości wyczynowych swego organizmu i zwiększenia masy mięśniowej. Steroidy te zwane są anabolicznymi, ponieważ powodują przyrost tkanki. W organizmie steroidy powstają w sposób naturalny z cholesterolu -jest to jedna z wielu ważnych funkcji, jakie ten związek chemiczny pełni w naszym ciele. O cholesterolu i jego kontrowersyjnym związku z chorobami serca będziemy szerzej mówić w rozdziale szóstym. Spośród wielu różnych funkcji steroidów warto wymienić tę, jaką pełnią w syntezie białek i w leczeniu stanów zapalnych. Często są one podawane doustnie jako leki redukujące zapalenie, bywa też, że wstrzykuje się je do uszkodzonej tkanki, aby zmniejszyć obrzęk powstały w wyniku ciężkich urazów. Hormony steroidowe pełnią też rolę regulacyjną w układzie odpornościowym.
Hormony tarczycy - tyroksyna (T3) i trijodotyronina (T4) - to hormony kataboliczne działające jako stymulatory wielu różnych funkcji komórkowych. W skład ich cząsteczek wchodzi jod. W okresie dojrzewania i w ciąży stężenie tych hormonów we krwi jest podwyższone, co koresponduje w pełni z dwuskładnikową teorią metabolizmu. Ponieważ we wspomnianych okresach dochodzi do zwiększenia ilości hormonów płciowych, a są to hormony anaboliczne, zatem naturalną odpowiedzią organizmu jest podniesienie stężenia hormonów katabolicznych. Organizm dąży do osiągnięcia równowagi, dlatego rekompensuje wzrost ilości hormonów anabolicznych wzmożoną produkcją hormonów katabolicznych. Z kolei pobudzenie czynności tarczycy w warunkach niedoboru jodu może doprowadzić do powstania wola.
Po prawej stronie naszej "huśtawki" mamy hormony anaboliczne: hormon wzrostowy, wspomniane przed chwilą hormony płciowe oraz insulinę. O insulinie już trochę mówiliśmy, przejdźmy zatem do pozostałych. Bardzo ważny hormon wzrostowy produkowany jest przez przysadkę mózgową. Jego funkcja to stymulowanie wzrostu komórek i budowy tkanek. Przez całe życie człowieka pełni istotną rolę w nadzorowaniu całości tkanek, natomiast w dzieciństwie jest głównym stymulatorem wzrostu. Od wytwarzania tegoż hormonu zależy na przykład porost włosów. Istnieje
też wiele innych "czynników wzrostowych"; niektóre z nich omówimy w rozdziale dziesiątym. Obecności hormonu wzrostowego wymaga naprawa tkanek zniszczonych w wyniku urazu, jest on też potrzebny do normalnego przebiegu procesu starzenia.
Inną grupą hormonów anabolicznych są hormony płciowe wytwarzane w żeńskich i męskich narządach płciowych. Hormony płciowe też należą do steroidów. W jajnikach produkowane są estrogeny i progestyny, androgeny powstają w jądrach. Wszystkie one odgrywaj ą przede wszystkim rolę w dojrzewaniu i funkcjonowaniu narządów rozrodczych, mają jednak też pewne inne ważne funkcje.
W organizmie człowieka występuje wiele różnych hormonów. Zdecydowaliśmy się skoncentrować na tych, które przedstawione zostały na rycinie 3.1, ponieważ niektóre z nich są bezpośrednio związane z chorobami, które będziemy omawiać w dalszej części tego rozdziału.
W jaki jednak sposób wiąże się to wszystko z węglowodanami i chorobami? Otóż nadmiar spożytych węglowodanów prowokuje zwiększenie stężenia insuliny we krwi, a tym samym zaburza równowagę metaboliczną między anabolicznymi i kataboliczny-mi siłami organizmu. Dążenie do stanu równowagi między reakcjami anabolicznymi i katabolicznymi sprawia, że organizm musi jakoś zareagować na zwiększone ilości insuliny. Przyjrzyjmy się, w jaki sposób nasz organizm próbuje przywrócić równowagę między procesami anabolicznymi i katabolicznymi.
Przy zwiększonym stężeniu insuliny warunkiem odzyskania równowagi metabolicznej jest albo ograniczenie ilości innego hormonu anabolicznego, albo też zwiększenie ilości jakiegoś hormonu katabolicznego, czyli dodanie "wagi" po prawej stronie naszej huśtawki. Każde z tych rozwiązań związane jest z ryzykiem i może doprowadzić do wystąpienia różnych chorób.
Przywrócenie równowagi metabolicznej powoduje po stronie anabolicznej spadek poziomu hormonu wzrostowego. Jest to dobrze znane zjawisko u ludzi chorych na cukrzycę typu II, którą omówimy w rozdziale czwartym. Zmniejszone wydzielanie hormonu wzrostu wpływa ujemnie na układ odpornościowy oraz na mięśnie, chrząstkę, kości i tętnice. Niedobór ten może prowadzić do choroby wieńcowej. Wszystkie tkanki wymagają nieustannej odbudowy, która jest warunkiem ich prawidłowego funkcjonowania. Długotrwały niedobór hormonu wzrostowego może spowodować niedostateczną odnowę tkanek tętnic, a w końcu doprowadzić do choroby serca. Hormon wzrostowy pełni też ważną rolę w wytwarzaniu białek, między innymi enzymów. Ponieważ w czasie przemian metabolicznych enzymy ulegają zużyciu lub uszkodzeniu, zatem niedostateczne ich odnawianie może upośledzić wiele procesów komórkowych.
Hormon wzrostowy nie jest jedynym hormonem po stronie procesów anabolicznych, którego produkcja jest narażona na zahamowanie.”
NIEDOBORY HORMONU WZROSTOWEGO
„Dorośli
Wspomnieliśmy już o tym, że wzrost stężenia insuliny może spowodować spadek produkcji hormonu wzrostowego. Odkryciu hormonu wzrostu towarzyszyło przekonanie, że jego rola ogranicza się do początkowych lat życia, a więc okresu od wczesnego dzieciństwa do dorosłości, kiedy to nadzoruje on rośniecie i dojrzewanie organizmu. Z czasem jednak okazało się, że hormon wzrostowy odgrywa ważną rolę przez całe życie człowieka.
W miarę starzenia organizmu niedobór hormonu wzrostowego staje się zjawiskiem powszechnym, a już szczególnie u osób z cukrzycą typu II - jeszcze jednym skutkiem nadmiaru węglowodanów w pożywieniu. Podwyższony poziom insuliny prowadzi do zmniejszenia produkcji innych hormonów anabolicznych, na przykład hormonu wzrostowego. Wprawdzie amerykański Departament Kontroli Żywności i Leków dopuszcza obecnie suplementację hormonu wzrostowego u osób dorosłych, ale warto się zastanowić, czy jest to jedyna właściwa droga do wyeliminowania zagrożeń wynikających z jego niedoboru.
Każdy, kto przez dość długi czas stosuje dietę nisko-węglowodanową, zauważy w swym organizmie rozliczne zmiany, które można przynajmniej częściowo przypisać podniesieniu stężenia hormonu wzrostowego. Z upływem czasu dochodzi do redukcji tkanki tłuszczowej i przyrostu masy mięśni, nawet bez dodatkowych ćwiczeń fizycznych. Ćwiczenia sprawiają, że przyrost mięśni odbywa się bardzo szybko. Szybciej rosną paznokcie, podobnie się ma sprawa z włosami. Choć odrost utraconego owłosienia może się okazać niemożliwy, to w każdym razie zazwyczaj następuje zahamowanie postępów łysienia. Poprawia się tempo naprawy tkanek i ogólny stan skóry.
Dzieci
Jedną z największych tragedii współczesnego trybu odżywiania pokarmem o dużej zawartości węglowodanów jest zjawisko niedoboru tłuszczów i białek w diecie dzieci. Trudno zliczyć, ile razy mieliśmy okazję obserwować dzieci na diecie nisko-tłuszczowej. Cóż jadły? Węglowodany - makaron, soki, ciastka, chrupki zbożowe, cukierki i odtłuszczone mleko. To wyraźny znak, że odżywianie trafiło w ślepą uliczkę. Rosnące i rozwijające się organizmy potrzebują białek i tłuszczu, z których powstają tkanki, a także dużych ilości hormonu wzrostowego, który sygnalizuje tkankom i narządom potrzebę rośnięcia.
Niedawna publikacja na łamach czasopisma Pediatrics rzuca nieco światła na to, w jaki sposób nadmiar węglowodanów w pożywieniu dzieci może wpłynąć na osłabienie produkcji hormonu wzrostowego. Magister nauk pielęgniarskich Melanie Smith i doktor medycyny Fima Lifshitz, obie z Oddziału Pediatrycznego Maimonides Medical Center (Nowy Jork), studiowały wpływ, jaki na wzrost i rozwój dzieci ma picie soków owocowych, czyli w zasadzie słodzonej wody z niewielką ilością witamin. Smith i Lifshitz odkryły, że dzieci w wieku od 14 do 20 miesięcy, których wzrost i rozwój odbiegały od normy wiekowej, spożywały m.in. nadmierne ilości soków owocowych3. U niektórych z tych dzieci odnotowano już zaburzenia j e litowe i biegunkę. Po zmianie sposobu odżywiania, czyli w tym wypadku zwiększeniu udziału kalorii pochodzących z tłuszczu i białek, tempo przyrostu wagi niemowląt zwiększyło się wyraźnie, a dzieci zaczęły się lepiej rozwijać.
Badania te, a także inne publikacje naukowe autorstwa Lifshitz, odsłaniają, jak bardzo negatywny wpływ na rozwój dzieci mogą mieć węglowodany, tutaj w postaci soków owocowych. Takie upośledzenie funkcji rozwojowych musi się przenosić na narządy, a nawet na mózg. Tymczasem zwykłe ograniczenie ilości węglowodanów w diecie wystarczy, aby rozwój przebiegał normalnie.
Omówiwszy podstawy, dzięki którym łatwiej będzie czytelnikowi ocenić prawdziwe zalety redukcji udziału węglowodanów w diecie, wspomnijmy teraz o niektórych z chorób możliwych do wyleczenia z pomocą diety nisko węglowodanowej. W następnych rozdziałach zaprezentujemy liczne, zobrazowane graficznie dane z medycznej praktyki doktora Lutza, trwającej przeszło czterdzieści lat i obejmującej kilka tysięcy pacjentów. Namawiamy cię, byś znalazł chwilę na wnikliwe przestudiowanie tych ilustracji, ponieważ ułatwiają one zrozumienie wielu zagadnień z zakresu żywienia i zdrowia. Czytelnik, który przeczyta i przeanalizuje tę książkę, nie będzie już więcej przyjmował bezkrytycznie dość powszechnego mniemania, że nie ma dowodów na pożyteczność diety nisko węglowodanowej. Co więcej, będzie miał w zasięgu ręki dowód na to, że jest wręcz przeciwnie.”
„Cukrzyca i insulinooporność
Cukrzycy towarzyszy wiele chorób degeneracyjnych i związanych ze starzeniem. Początek cukrzycy i oporności na insulinę to właśnie pierwsze objawy zmian fizjologicznych, które pojawiaj ą się, zanim jeszcze wystąpią różne inne schorzenia, takie jak nowotwór czy choroba serca. Nie jest to żadna nowość. Prawdę tego twierdzenia potwierdziły liczne inne badania. Prekursorska praca doktora Lutza, wsparta wieloma późniejszymi badaniami, pokazuje, że oporność na insulinę i cukrzyca są pierwszymi objawami potencjalnych chorób metabolicznych w przyszłości.
Jak powiedziano wcześniej, insulina jest hormonem reagującym na obecność węglowodanów w pożywieniu. Powstaje w trzustce, w komórkach zwanych komórkami beta. Kataboliczny przeciwnik insuliny, glukagon, powstaje w komórkach alfa trzustki. Insulina odgrywa ważną rolę w przebiegu cukrzycy. Jest odpowiedzialna za usuwanie glukozy z krwi, dostarcza ją bowiem do komórek jako źródło energii oraz do wątroby, mięśni i tkanki tłuszczowej jako substrat, który po przetworzeniu w glikogen lub tłuszcz staje się materiałem zapasowym.
Bardziej dogłębna analiza wielu chorób składających się na spektrum stanu zdrowotnego współczesnego społeczeństwa wykazała, że oporność na insulinę jest pierwszym etapem całej serii
zaburzeń fizjologicznych, prowadzących w końcu do załamania się czynności komórek. Opornością na insulinę określamy stan, w którym zdolność organizmu do prawidłowego wykorzystania glukozy ulega wyraźnemu zmniejszeniu. Upośledzenie to może się przejawiać z różnym nasileniem, jednakże w zasadzie cukrzyca typu II jest w pełni rozwiniętą opornością na insulinę. Przyczyną oporności insulinowej może być zwykły, długotrwały nadmiar węglowodanów w pożywieniu, w wyniku którego u niektórych osób rozwija się oporność na insulinę, czyli niejako przeciwwaga dla stale podwyższonego stężenia tego hormonu.
Dziś, kiedy beztłuszczowemu pożywieniu towarzyszy wzrost spożycia węglowodanów, cukrzyca i oporność na insulinę mają się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, a ludzie stają się cukrzykami wcześniej niż dawniej. jego dzieci, że w ich jedzeniu nie ma nadmiaru węglowodanów. A my, czy u nas wygląda to lepiej? Na śniadanie słodkie zbożowe chrupki, czyli cukier i węglowodany złożone, na drugie śniadanie kanapka z cienkim plasterkiem wędliny i, być może, odrobiną sera między dwoma plastrami pieczywa, do tego chipsy, owoc i coś słodkiego na deser (współczesne drugie śniadanie składa się pewnie w 90% z węglowodanów); w końcu obiadokolacja w barze szybkiej obsługi, czasem bułka i frytki, może pizza, a wszystko podlane słodkim napojem, by jakoś spłynęło do żołądka.
Cukrzyca jest obecnie jedyną chorobą nie zakaźną, która według Światowej Organizacji Zdrowia przybiera charakter epidemii. Według szacunków Międzynarodowej Federacji Diabetolo-gicznej i Amerykańskiego Towarzystwa Diabetologicznego na cukrzycę typu II choruje ponad 15 milionów mieszkańców Stanów Zjednoczonych i co najmniej 100 milionów ludzi na całym świecie. Liczba osób dotkniętych lżejszą formą oporności insulinowej jest prawdopodobnie znacznie większa.
Niestety, cukrzyca, czyli skutek nieprawidłowej przemiany cukru, jest wywoływana właśnie przez cukry (czyli węglowodany) zawarte w pożywieniu. Natomiast dobrze się składa, że można ją powstrzymać ograniczając spożycie produktów bogatych w węglowodany. Oczywiście wielu ludzi nadal uważa, że winę za tę chorobę ponosi tłuszcz, my jednak wykażemy, że prawdziwa przyczyna leży w nadmiarze węglowodanów. Raz po raz obserwujemy cukrzyków, u których gruntowną poprawę zdrowia przynosi już zwykłe ograniczenie spożycia węglowodanów do 6 jednostek chlebowych dziennie. Jesteśmy przekonani, że większości przypadków cukrzycy typu II można by zapobiec, Teoria oporności insulinowej powstała w celu wyjaśnienia wstępnych zaburzeń fizjologicznych, będących podstawą wielu różnych chorób. Sądzimy, że po przeczytaniu tego rozdziału zgodzisz się z nami, że zdanie, jakoby cukrzycę wywoływał tłuszcz, nie znajduje już uzasadnienia.
Kiedy spożywasz produkt zawierający jakieś węglowodany, twój organizm odpowiada wytwarzając insulinę, której rolą jest zużyć cukier powstający w wyniku rozkładu tego węglowodanu. Taki przebieg maj ą prawidło we procesy. Jednakże na nadmiar cukru może organizm zareagować na wiele różnych, niewłaściwych sposobów.
CUKRZYCA TYPU I
Cukrzyca typu I, zwana też czasem cukrzycą wieku dziecięcego, nosi medyczne miano cukrzycy insulinozależnej.
Jest to ta forma cukrzycy, która pojawia się bardzo wcześnie w życiu człowieka, a jej przyczyną jawi się upośledzona zdolność trzustki do wydzielania insuliny. Uważa się, że może to być związane z infekcją wirusową, która - przy współudziale reakcji odpornościowej organizmu - niszczy komórki beta trzustki.
Osoby z cukrzycą typu I muszą codziennie przyjmować zastrzyki z insuliny. Jednym z przełomowych osiągnięć współczesnej farmacji było opracowanie technologii otrzymywania ludzkiej insuliny metodą rekombinacji. Pozwoliło to na masową produkcję tego ważnego składnika i pomogło tysiącom pacjentów prowadzić w miarę normalne życie.
Osoby cierpiące na cukrzycę typu I muszą stale badać stężenie cukru we krwi. Dziś służą do tego podręczne paski testów glukozowych, a nawet jeszcze bardziej nowoczesne, małe cyfrowe urządzenia pomiarowe.
Myślę, że cukrzyca insulinozależna pod pewnymi względami bardzo przypomina stwardnienie rozsiane (MS - multiple sclerosis). Prawdopodobnie tak jak ono, powstaje wskutek infekcji wirusowej, nie dość szybko zwalczonej przez układ odpornościowy, który osłabiony został wcześniej nadmiernym spożyciem węglowodanów. Układ odpornościowy atakuje nie tylko samego wirusa, ale także tkankę przezeń uszkodzoną. W cukrzycy insulinozależnej tkanką tą są komórki beta trzustki. W stwardnieniu rozsianym jest to tkanka osłonki mielinowej włókien nerwowych. W cukrzycy insulinozależnej trzustkowe komórki beta są poddane szczególnemu stresowi u osób spożywających duże ilości węglowodanów, ponieważ taki sposób odżywiania wymusza na nich ciągłą produkcję insuliny. Z czasem układ odpornościowy zaczyna postrzegać uszkodzoną tkankę jako strukturę obcą, co w końcu może doprowadzić do dobrze poznanych reakcji autoimmunologicznych organizmu. Współczesna ortodoksyjna medycyna nie uznaje oficjalnie takiego punktu widzenia, ale znakomicie pasuje on do faktów.
Spójrzmy na to inaczej. Wielu z nas doświadczyło kiedyś dokuczliwego przeziębienia czy infekcji, która po prostu nie chciała minąć, nawet po antybiotykach. Jest to typowy przykład choroby autoagresyjnej rozwijającej się w tkankach z powodu osłabionego układu odpornościowego. Silny układ odpornościowy powinien bez trudu eliminować pospolite choroby wirusowe i bakteryjne w możliwie najkrótszym czasie. Stwierdziliśmy, że w niektórych wypadkach te uciążliwe objawy infekcji ustępują po 3-5 dniowym podawaniu średnich dawek kortyzonu lub prednizonu (leków immunosupresyjnych).
Jak się to dzieje? Prednizon lub kortyzon hamuje działanie układu odpornościowego, co można zrobić stosunkowo bezpiecznie pod warunkiem, że infekcja wirusowa została zwalczona. Leki chwilowo powstrzymują autoagresyjną destrukcję tkanek. To pozwala tkance na wyleczenie, a kiedy leki zostają odstawione, układ immunologiczny rozpoznaje uzdrowioną tkankę jako "swoją" i objawy ustępują. Kiedy jednak leczenie takie nie skutkuje, wtedy zaczyna się w pełni rozwinięta choroba autoimmunologicz-na, taka jak cukrzyca typu I lub stwardnienie rozsiane.
Jest to dość paradoksalne zawirowanie wewnątrz skomplikowanego świata układu odpornościowego. Nadmierne spożycie węglowodanów zaburza równowagę hormonalną i w ten sposób osłabia układ immunologiczny, który obraca się przeciw tkankom własnego organizmu, zmienionym w trakcie przedłużającej się infekcji, której organizm nie był w stanie zwalczyć dość szybko.
CUKRZYCA TYPU II
Ten rodzaj cukrzycy zwany jest też często cukrzycą wieku dorosłego, ponieważ zwykle rozwija się w późniejszych latach życia. Nazwa naukowa cukrzycy typu II to cukrzyca insulinoniezależna. Oznacza to, że stan chorych zazwyczaj nie wymaga podawania insuliny. To właśnie ta odmiana cukrzycy dotyka większość chorych - nawet 90% zdiagnozowanych przypadków.
TESTY CUKROWE
Istnieją trzy główne rodzaje testów oceniających prawidłowość reakcji organizmu na cukier, a tym samym sygnalizujących potencjalne zagrożenie ze strony cukrzycy. Jeden z nich mierzy stężenie cukru w moczu, dwa inne - test tolerancji glukozy (GTT -glucose tolerance test) i test na stężenie cukru we krwi na czczo - wykazuj ą poziom glukozy we krwi.
Test tolerancji glukozy
Jest to jedna z najskuteczniejszych prób oceniających wydajność metabolizmu cukrów u człowieka. Test jest pomiarem tolerancji organizmu na zaaplikowaną doustnie dawkę cukru. Oto, jak przebiega: pacjent dostaje porcję glukozy lub jakiegoś innego cukru (zwykle w postaci wodnego roztworu). Po jego wypiciu pozostaje pod stałym nadzorem, a co jakiś czas pobiera się mu krew, aby zmierzyć poziom cukru. Wykres zachodzących zmian zwany jest krzywą tolerancji glukozy.
Przyjrzyjmy się jednemu z takich wykresów. Ilustracja 4.1 przedstawia typową krzywą tolerancji glukozy u osoby zdrowej. Oś y prezentuje poziom glukozy w miligramach na decylitr (mg/dl). Jest to jednostka stężenia. Oś x przedstawia upływ czasu w godzinach.
Zrozumienie tego wykresu ma wielkie znaczenie, ponieważ odnosi się on bezpośrednio do oporności na insulinę i cukrzycy. Łatwo zauważyć ostry wzrost stężenia glukozy, który następuje wkrótce po wypiciu roztworu cukru. Skok ten następuje zwykle po 30-60 minutach. Tego właśnie oczekujemy po dostarczeniu organizmowi glukozy (np. wysoko-węglowodanowego posiłku), a jeśli mechanizm ten działa prawidłowo, to dostarczony cukier powinien zostać usunięty z krwiobiegu w sposób zależny od konkretnych potrzeb człowieka. Organizm wykorzystuje ją zatem jako źródło energii dla komórek, a jeśli chwilowo potrzeby energetyczne komórek są zaspokojone, magazynuje ją albo w postaci glikogenu w wątrobie albo jako trójglicerydy w tkance tłuszczowej. Trójglicerydy są jedną z postaci tłuszczu i zostaną omówione, wraz z kwasami tłuszczowymi, w rozdziale piątym.
U człowieka zdrowego po mniej więcej 30 minutach stężenie glukozy we krwi zaczyna spadać, aby po godzinie do półtorej osiągnąć poziom wyjściowy (czyli odpowiadający stanowi "na czczo"), po czym utrzymuje się na stałym poziomie. Oznacza to, że organizm zdołał zagospodarować dostarczoną mu ilość glukozy. Ale często dzieje się inaczej.
Jeśli przyjrzysz się krzywej tolerancji glukozy u otyłej młodzieży, zauważysz całkiem odmienny obraz. Najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest kształt krzywej: wzrost stężenia glukozy u otyłych nastolatków jest znacznie mniejszy niż u osób zdrowych. Bardziej szczegółowa analiza wykresu wykazuje też, że wyższy jest u nich również poziom wyjściowy i końcowy (czyli stężenie cukru we krwi osoby będącej na czczo lub dłuższy czas po posiłku).
Dlaczego krzywa tolerancji glukozy u otyłej młodzieży ma tak odmienny kształt? Przyczyny należy szukać w tak zwanym hiper-insulinizmie; organizm tych chorych wytwarza zbyt wiele insuliny. Ponieważ bezpośrednią odpowiedzią na spożycie węglowodanów jest wydzielanie insuliny, zatem wydaje się logiczne, że ograniczenie ilości węglowodanów w diecie powinno się przyczynić do zmniejszenia ilości produkowanej przez chorych insuliny.
Oto cykl, który, jak sądzę, zachodzi u tych osób. Codziennie zjadają duże ilości pokarmów węglowodanowych, a to sprawia, że do ich krwi nieustannie wydziela się insulina. Taka sytuacja trwa całe lata, a stężenie insuliny nieustannie się podwyższa. Trzustka, która wytwarza insulinę, reaguje na każdą, nawet małą ilość glukozy. Reaguje przesadnie, produkując nadmiar insuliny, a wówczas glukoza jest usuwana z krwi zbyt szybko.
Całą sprawę pogarsza jeszcze fakt, że nie cała glukoza zostaje zużyta jako źródło energii, a zatem zostaje odłożona w postaci materiałów zapasowych. Jest to zaiste błędne koło: im więcej węglowodanów zjadasz, tym więcej twój organizm wytwarza insuliny i tym więcej przyrasta tkanki tłuszczowej.
Przerwanie błędnego koła
Czy jednak rzeczywiście jest to aż tak proste, czy faktycznie wystarczy ograniczyć ilość spożywanych węglowodanów, aby odbudować normalny metabolizm insulinowy? Sądzę, że odpowiedź brzmi "tak".
Przyjrzyj się dokładniej, jakim zmianom podlega krzywa tolerancji glukozy u otyłej młodzieży po rozpoczęciu diety nisko-węglowodanowej. Dla uzmysłowienia czytelnikom mechanizmu, z pomocą którego po ograniczeniu ilości spożywanych węglowodanów organizmy tych dzieci ulegaj ą uregulowaniu, wybraliśmy zaledwie siedmiu pacjentów.
Po wielu miesiącach trwania leczenia dietą. Osoby te konsumowały węglowodany w ilości sześciu lub mniej jednostek chlebowych dziennie (72 gramy węglowodanów na 24 godziny). Jak łatwo zauważyć, węglowodanowy posiłek nie wywołuje u chorych znacznego wzrostu stężenia cukru we krwi.
Krzywe tolerancji glukozy dla badanych pacjentów, ale po kilkumiesięcznej kuracji dietą niskowęglowodanową, nakreślono na ryć. 4.3 linią przerywaną. Można zauważyć powrót do bardziej normalnego kształtu krzywej: pojawia się wyraźny "szpic" wkrótce po przyjęciu cukru, co świadczy o tym, że trzustka nie
wytwarza już nadmiaru insuliny, a tym samym glukoza jest z krwi usuwana wolniej. Zwyczajne ograniczenie ilości węglowodanów \v pożywieniu wystarczyło, by zniknął hiperinsulinizm, na który cierpieli młodzi pacjenci - a tym samym zbędne się okazały wszelkie pigułki i lecznicze mikstury. Oczywiście, pacjenci musieli zwalczyć nałóg jedzenia słodyczy; przyznajemy, że nie zawsze jest to łatwe.
Hipoglikemia
Cukrzyca przejawia się jeszcze na inne sposoby. Wiele osób od czasu do czasu doświadcza sensacji związanych z niskim stężeniem cukru we krwi. Często przyjmuje się wówczas, że to całkiem normalne zjawisko i że problem ustąpi po małej przekąsce. Tymczasem objawy te wcale nie są normalne, a można je usunąć ograniczając ilość spożywanych węglowodanów.
Zdaje sobie sprawę z tego, że prezentowane przez nas poglądy stoją w opozycji do opinii lansowanych przez większość lekarzy, którzy zwykli mówić, że kiedy stężenie cukru we krwi jest małe, wtedy dla podniesienia go należy jeść więcej węglowodanów i cukrów. Oczywiście w chwili, gdy stężenie to staje się bardzo niskie, chory może potrzebować porcji węglowodanów dla doraźnego usunięcia problemów, postępowanie takie nie rozwiązuje sytuacji, gdyż nie przywraca normalnej reakcji insulinowej.
Jak zobaczysz, to właśnie nadmiar węglowodanów w diecie jest główną przyczyną nagłych spadków stężenia cukru we krwi. Oto, jak do tego dochodzi: nadmiar węglowodanów prowadzi do wzmożonego uwalniania insuliny do krwi. U niektórych osób powoduje to nieustanne usuwanie z krwi glukozy i w konsekwencji niebezpiecznie niskie jej stężenie. Kiedy chory stara się zaradzić sytuacji spożywając węglowodany, organizm wytwarza jeszcze więcej insuliny, a hipoglikemiczne epizody powtarzają się, a z czasem nawet nasilają. Mówiąc pacjentowi, by na spadek stężenia cukru we krwi reagował zjedzeniem czegoś słodkiego, postępujemy jak ktoś, kto radzi narkomanowi, by za każdym razem, gdy jest na głodzie, wziął "działkę". W rzeczywistości osoba uzależniona powinna ograniczać stopniowo ilość przyjmowanych środków uzależniających, aż zacznie się obywać bez nich, a napady głodu narkotykowego miną..
Po ograniczeniu spożycia węglowodanów wydzielanie insuliny wraca do normy, a po posiłku cukier jest usuwany z krwi stopniowo. Pamiętaj, że w Stanach Zjednoczonych większości hipoglikemików mówi się, że powinni jeść więcej cukru, a nie ograniczać go. Staraliśmy się dowieść, że takie postępowanie prowadzi jedynie do nasilenia problemu. Dlatego kiedy następnym razem lekarz powie ci, abyś na napad hipoglikemiczny reagował zwiększając ilość spożywanych węglowodanów, poproś go, by pokazał ci krzywe tolerancji chorych, których wyleczono dietą bogatą w cukier
Test na stężenie cukru we krwi na czczo
Test na poziom cukru we krwi na czczo należy do najbardziej popularnych testów w trakcie badań lekarskich. Jest on prostszy niż określanie krzywej cukrowej, ponieważ do jego przeprowadzenia potrzeba tylko jednej próbki krwi. Nie przedstawia wprawdzie zmian w czasie i naszym zdaniem wnosi znacznie mniej informacji niż krzywa tolerancji glukozy, daje jednak pewien obraz procesów regulacji poziomu cukru we krwi osoby badanej.
Test ten określa stężenie cukru we krwi badanego, który nie jadł przez pewien określony czas, zwykle przez noc, i jest na czczo. Osoby zdrowe mają na czczo dość niski poziom glukozy (70-90). Oczywiście wielkość ta może się wahać, kiedy jednak przekracza 100, bez wątpienia oznacza to, że coś jest nie tak.
Problem, z wysokim stężeniem cukru
Dlaczego wysoki poziom cukru we krwi wywiera na nasz organizm tak bardzo negatywny wpływ? Odpowiedź na to pytanie leży w chemicznych i biochemicznych reakcjach glukozy oraz współzależnościach między nią a białkami i tłuszczami.
Białka są cząsteczkami uczestniczącymi w znacznej części reakcji chemicznych związanych z funkcjonowaniem naszego organizmu. W grupie najważniejszych białek wymienić należy enzymy. Są to białka, które katalizują, czyli inaczej mówiąc przyspieszają, reakcje biochemiczne. Bez nich reakcje chemiczne zachodziłyby w organizmach zwierzęcych (ale także i w innych formach życia) zbyt wolno, by mogły być przydatne do utrzymania ich przy życiu.
Jeden z podstawowych problemów związanych z nadmiarem glukozy we krwi i w tkankach polega na tym, że może ona wchodzić w reakcje chemiczne z białkami i niszczyć te ich właściwości, które decydują o ich funkcjonowaniu. Reakcje z glukozą -zwane reakcjami glikacji - zachodzą bez udziału enzymów. Jedyny warunek niezbędny do ich spełnienia to wzajemne zderzenie cząsteczek i wystarczająca ilość energii, by zaszła reakcja wywołana tą kolizją. (Mamy tu do czynienia również z innymi wymaganiami, wynikającymi z zasad chemii organicznej, które jednak do tych wyjaśnień nie wnoszą nic nowego).
Tu również, jak we wszystkich reakcjach nieenzymatycznych, im wyższe stężenie reagentów, tym szybciej zachodzi reakcja. Ponadto same reakcje częściej zachodzą przy dużych stężeniach. Zatem wysoki poziom cukru we krwi prowokuje większą liczbę szkodliwych reakcji glikacji.
Cukry, które działają w ten sposób, a więc na przykład glukoza, nazywamy cukrami redukującymi. Mogą też one reagować z tłuszczowcami (tłuszczami), które wchodzą w skład błon komórkowych. Im wyższe stężenie cukrów redukujących we krwi i w tkankach, tym większe ryzyko, że dojdzie do groźnych w skutkach reakcji między nimi i białkami oraz tłuszczami. W rezultacie takich destrukcyjnych przemian może dojść nawet do całkowitego zniszczenia funkcji komórkowych. Dlatego też utrzymywanie stężenia cukrów we krwi na stosunkowo niskim poziomie przez całe życie jest niezwykle istotne dla zdrowia. Jak widać z krzywych tolerancji glukozy, które zaprezentowaliśmy wcześniej, w tym, że stężenie cukru rośnie po przyjęciu dawki glukozy, nie ma nic złego. Jednakże porcja ta powinna zostać usunięta z krwi w ciągu kilku godzin. Do utrzymania dobrego stanu zdrowia potrzebny jest właściwy metabolizm cukrów. Jeśli stale podjadasz słodycze, to poziom cukru w twojej krwi jest stale podniesiony.
Do określenia, jak silne są reakcje glikacji w organizmie chorego na cukrzycę, lekarze stosują specjalny test. W czasie tego badania mierzy się ilość cukru związanego z hemoglobiną, czyli białkiem krwi, które rozprowadza tlen do tkanek. Im więcej cukru, tym poważniejsza cukrzyca. W organizmie ssaków znajduje się wiele białek z przyłączonymi do nich cukrami - biorą one udział w normalnym jego funkcjonowaniu. Te kompleksy białko-wo-cukrowe powstają w sposób planowy, z użyciem maszynerii komórkowej, natomiast chaotyczna reakcja białek z glukozą ma przebieg niekontrolowany i nie jest organizmowi potrzebna. Reakcje glikacji są szkodliwe, ponieważ mogą upośledzić prawidłowe działanie białek i enzymów.
Jeśli tak ważne jest, aby przez całe życie poziom cukru we krwi pozostawał na odpowiednio niskim poziomie, to w jaki sposób tego dokonać? Choć odpowiedź jest niezwykle prosta, wciąż jeszcze dominuje silna niechęć do przyjęcia jej do wiadomości.
JEDZ MNIEJ WĘGLOWODANÓW
Jeśli badania wykazały u ciebie podwyższony poziom cukru we krwi, jedz mniej węglowodanów. To aż tak proste. Cukrzykom przepisuje się leki na obniżenie poziomu cukru, a koncerny farmaceutyczne ponoszą duże nakłady na ich reklamowanie. Chorym mówi się, że powinni zacząć leczenie od zmniejszenia spożycia tłuszczów; o węglowodanach się wspomina, ale zwykle nie zaleca większych ograniczeń.
Cukrzyca typu II jest chorobą wynikającą z nadmiaru węglowodanów. Człowiek, który przez większą część swej ewolucji był myśliwym i zbieraczem, nie przystosował się do spożywania dużych ilości cukrow, dlatego też jedząc ich dużo, przekracza naturalne możliwości organizmu do przetwarzania cukrów. Jak to się dzieje, że lekarz stwierdza podwyższony poziom cukrów we krwi i nie zaleca zmniejszenia ich spożycia? Jest to tyleż niedorzeczne, co groźne. Nie daj się omamić tym, którzy twierdzą, że zmniejszenie ilości zjadanych węglowodanów nie wpływa korzystnie na stan zdrowia cukrzyka.
Niemal każdy nadmiar prowadzi w końcu do jakichś szkodliwych zmian. Po pewnym czasie ramię miotacza baseballowego nie jest w stanie sprostać dużym obciążeniom, dlatego też miotaczy zmienia się co trzy, cztery rozgrywki. Jeśli namiętnie pijasz dżin, to po kilku latach twoja wątroba nie może już metabolizować alkoholu. Jeśli palisz zbyt wiele, to w którymś momencie twoje płuca i tkanki tracą zdolność usuwania toksycznych substancji odpadowych. Oczywiście wyliczenia te można by mnożyć i mnożyć.
Z moich doświadczeń wynika, że niemal każdy korzysta na ograniczeniu spożycia węglowodanów, nawet chorzy, którzy od lat cierpią na cukrzycę typu II i przyjmują leki na obniżenie poziomu cukru we krwi.Zzmiany średniego stężenia cukru we krwi na czczo u piętnastu pacjentów po sześciomiesięcznej kuracji di etą zawierającą nie więcej niż 72 gramy węglowodanów dziennie. W chwili rozpoczęcia leczenia chorzy brali środki obniżające stężenie cukru we krwi. Po sześciu miesiącach średni poziom cukru we krwi spadł z 165 do 127 mg/dl. Co więcej, pacjenci potrzebowali też mniej leków, a to już jest bezpośredni dowód na to, że ograniczenie spożycia węglowodanów powoduje spadek poziomu glukozy we krwi.
„Dr Allan, pracując w Narodowych Instytutach Zdrowia (NIH), przekazał swemu koledze, Dolphowi Hatfieldowi,te informacje, Hatfield jest w podeszłym wieku i ma cukrzycę typu II, ale prowadzi aktywny tryb życia. Rozpoczął dietę niskocukrową, ponieważ wydawało mu się, że ma ona sens. Po mniej niż sześciu miesiącach kuracji Hatfield stał się jej gorącym orędownikiem. Stwierdził, że stężenie glukozy w jego krwi znacznie spadło pomimo ograniczenia do połowy dawki leków na obniżenie poziomu cukru, a wyniki testu na glikację hemoglobiny poprawiły się wyraźnie. Co więcej, Hatfield powiedział też, że przestał doświadczać napadów hipoglikemicz-nych i nie męczy się tak łatwo. Ba, dodał nawet, że to właśnie węglowodany złożone, czyli te, o których zapewne słyszałeś same superlatywy, powodują najsilniejsze niepożądane spadki poziomu cukru we krwi. Wiele osób powie, że dowód ten ma raczej charakter anegdotyczny, ale z punktu widzenia doktora Dolpha Hatfielda jest to fakt, a zatem być może dotyczy to również ciebie.
Przy przechodzeniu na dietę nisko-węglowodanową chorzy na cukrzycę powinni pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze, podobnie jak w przypadku każdej innej choroby, powinieneś być w stałym kontakcie ze swoim lekarzem. Nie pozwól, by wyperswadował ci tę dietę, za to zapewnij sobie z jego strony stałe monitorowanie jej efektów. Będzie to pouczające doświadczenie dla was obojga - być może w ten sposób świadomość korzyści z niej płynących stanie się udziałem większej liczby lekarzy. Po drugie, pamiętaj, że aby przestroić się i wyregulować wszelkie braki w równowadze fizjologicznej, które nieraz narastały latami, organizm potrzebuje czasu. O wiele za często oczekujemy natychmiastowych wyników. Jak zauważysz podczas lektury następnych rozdziałów, część pacjentów cierpiących na pewne schorzenia wymaga długich lat na diecie nisko-węglowodanowej, by osiągnąć optimum możliwości zdrowotnych, ale jednak w końcu je osiąga. Istnieje kilka chorób, co do których nie ma pewności, jakie skutki wywrze na nie ograniczenie węglowodanów,”.
Z moich dotychczasowych rozważań wynika, że ograniczenie spożycia węglowodanów jest korzystne dla większości ludzi, zwłaszcza gdy stosują się oni do diety. Jest to również prawdą w wypadku osób chorych na którąś z opisanych wcześniej chorób metabolicznych, a także tych, którzy pragną zmniejszyć potencjalne ryzyko zapadnięcia na cukrzycę, a to oznacza, że stosując ów program skorzystać może praktycznie każdy. Jednakże chciałbym cię zapewnić, że nie jest to dieta podyktowana jakąś chwilową modą, ale raczej sposób odżywiania, do którego dostosowały się nasze organizmy na drodze ewolucji. Prawdziwe utrapienie stanowi swoista "moda" na spożycie nadmiaru węglowodanów. NOWE BADANIA,
STARE ROZWIĄZANIA
„Studia bibliograficzne z użyciem wyszukiwarki internetowej Narodowej Biblioteki Medycznej pokazują, że nad skutkami ograniczenia spożycia węglowodanów podjęto ostatnio liczne badania. Jedne z nich, przeprowadzone w Centrum Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, na oddziale położniczym i ginekologicznym, skoncentrowały się na skutkach, jakie wywiera taka dieta na pacjentki z cukrzycą ciążową1.
W czasie ciąży często dochodzi do rozwoju krótkotrwałej cukrzycy i oporności insulinowej. Badania te miały ukazać wpływ węglowodanów na różne wymierne czynniki związane z metabolizmem cukru, o których wiadomo jednocześnie, że mają duże znaczenie w okresie ciąży. Do próby wybrano losowo dwie grupy kobiet; u jednej z grup stosowano dietę wysoko-węglowodanową (węglowodany zaspokajały ponad 45% dziennego zapotrzebowania energetycznego); dieta kobiet w grupie drugiej była uboższa w cukrowce (z pokarmów węglowodanowych pochodziło mniej niż 42% energii).
Wyniki tych eksperymentów pokazują, że "ograniczenie ilości węglowodanów u chorych z cukrzycą ciążową leczoną dietą prowadzi do lepszej kontroli glikemicznej, ograniczenia konieczności stosowania insuliny, wpływa na prawidłowy przebieg ciąży i redukcję liczby porodów przez cesarskie cięcie". Dla wyjaśnienia - "lepsza kontrola glikemiczna" oznacza, że przemiany metaboliczne cukru przebiegały u tych kobiet sprawniej, a tym samym zredukowano w ich przypadku konieczność stosowania insuliny. Również wielkość płodu mniej odbiegała od normy u pacjentek na diecie niskowęglowodanowej; mniej wystąpiło komplikacji porodowych wymagających interwencji chirurgicznej.
Ten eksperyment z udziałem kobiet ciężarnych dowodzi kilku nowych i ważnych korzyści wypływających ze stosowania diety niskowęglowodanowej. Jak w wypadku wielu innych podobnych eksperymentów, ilość cukrowców stosowanych w tych badaniach znacznie przewyższa zalecane przez nas dawki. W diecie ograniczającej ich ilość do 6 jednostek chlebowych dziennie udział kalorii pochodzenia węglowodanowego nie przekracza 10-15% dziennego zapotrzebowania energetycznego, jednakże już w grupie pacjentek zaspokajających węglowodanami 42% zapotrzebowania energetycznego dał się zaobserwować spadek konieczności stosowania insuliny i zmniejszenie liczby cesarskich cięć. Wszystkie dowody, które prezentujemy w tej książce, wskazują na to, że korzyści, jakie kobiety ciężarne - a także ich noworodki -osiągną stosując program ograniczający ilość węglowodanów do 6 jednostek chlebowych dziennie są jeszcze większe.
Inna grupa eksperymentów dotyczyła wpływu węglowodanów na osoby ze świeżo zdiagnozowaną cukrzycą typu II. W badaniach tych naukowcy zwrócili uwagę na nienormalną lipoproteinę u tych diabetyków2. Lipoproteiny to białka biorące udział w transporcie tłuszczów (lipidów). Niektóre lipoproteiny przenoszą cholesterol, bardzo ważną cząsteczkę biologiczną, do różnych części ciała. Prawdopodobnie słyszałeś o związanych z cholesterolem li-poproteinach dużej gęstości (HDL) i lipoproteinach małej gęstości (LDL), ale istnieją jeszcze inne. Bardziej szczegółowo będziemy omawiać to zagadnienie w rozdziale szóstym.
U diabetyków upośledzenie metabolizmu tłuszczów jest skutkiem nieprawidłowego metabolizmu cukrów, jako że oba te procesy są ze sobą ściśle związane. Mówiąc prościej, gdzie poziom cukru i insuliny jest wysoki, tam tłuszcz ulega magazynowaniu i nie zostaje zużyty. Wykorzystanie zapasów tłuszczowych możliwe bywa tylko wtedy, gdy stężenie cukru we krwi nie jest wysokie.
Badacze przyjrzeli się hiperlipoproteinemii u cukrzyków. Nazwa hiperlipoproteinemia oznacza po prostu nadmierne stężenie li-poprotein we krwi. U cukrzyków pojawia się ono zwykle z tego samego powodu: zbyt wiele insuliny oznacza przewagę procesów anabolicznych i odkładanie tłuszczów. Ponieważ lipoproteiny pełnią ważną rolę w transporcie tłuszczów, zatem ich ilość zwiększa się, ponieważ organizm próbuje znaleźć miejsce, gdzie mógłby go zmagazynować. Pamiętaj, że to nie tłuszcz w pożywieniu stanowi problem. Jeśli ilość węglowodanów jest ograniczona, tłuszcz zostaje zmetabolizowany, a poziom lipoprotein ulega normalizacji.
Doświadczenie rozpoczęto od wprowadzenia u 42 pacjentów diety nisko-węglowodanowej. W grupie tej w chwili rozpoczęcia eksperymentu 57% osób cierpiało na hiperlipoproteinemię. Po zaledwie jednym miesiącu takiej kuracji u połowy spośród owych 57% chorych nastąpił powrót do normy. Po dziesięciu miesiącach zaledwie ośmiu diabetyków miało jeszcze wysoki poziom lipoprotein we krwi. Oznacza to sześćdziesięciosześcioprocentowy sukces w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy. W konkluzji autorzy
stwierdzają, że "pospolite nieprawidłowości lipoproteinowe cukrzycy wieku dojrzałego mogą być zwykle wyleczone najprostszą z możliwych nisko-węglowodanowych diet. Większość pacjentów nie potrzebuje ani specjalistycznych i złożonych planów dietetycznych, ani obniżających poziom tłuszczów leków".
Czy zaczynasz dostrzegać moc drzemiącą w diecie niskowęglo-wodanowej? Skoro widać, że ograniczenie spożycia węglowodanów rzeczywiście odwraca wiele metabolicznych nieprawidłowości, to można też podejrzewać, że być może stosowanie takiej diety przez całe życie w ogóle nie dopuszcza do ich rozwoju.
Wprawdzie istnieje wiele doniesień wskazujących na korzyści płynące z diety nisko-węglowodanowej, ale nie brak też takich, które sugerują, że jest ona niezdrowa. We wszystkich, które analizowaliśmy, albo poziom węglowodanów nie był wystarczająco niski do przetestowania tego sposobu odżywiania, albo okres, w którym obserwowano jego działanie, był zbyt krótki. Jak już wspomnieliśmy, i jak wynika z dalszego ciągu naszych wywodów, w niektórych dolegliwościach czas potrzebny do tego, aby ujawniły się korzyści płynące z diety nisko-węglowodanowej, jest dość długi.
Doktor Gerald Reaven jest tym z dobrze znanych badaczy, który wypowiadał się otwarcie na temat związków insuliny i chorób degeneracyjnych. Reaven to jeden z pierwszych ludzi w USA, którzy zasugerowali, że oporność na insulinę jawi się przyczyną różnych chorób metabolicznych związanych ze starzeniem i degeneracją organizmu. W ciągu ostatnich dwudziestu lat Reaven i jego koledzy przeprowadzili na Uniwersytecie Stanforda wiele dobrze zaplanowanych badań, które zazwyczaj potwierdzają zasadność nisko-węglowodanowego sposobu odżywiania, choć sam Reaven kładzie raczej nacisk na zagadnienia związane z odchudzaniem.
Jednym z wielkich mitów współczesności jest mniemanie, że od węglowodanów się nie tyje. Tymczasem do nasilenia wytwarzania trój glicerydów, czyli tej formy tłuszczu, która ulega zmagazynowaniu w tkance tłuszczowej, dochodzi właśnie przy nadmiernym spożyciu cukrowców. Węglowodany, które nie zostaną natychmiast zużyte do produkcji energii, zostają na drodze reakcji biochemicznych przetworzone w trój glicerydy lub glikogen. Miejsca, w których organizm może magazynować glikogen, zostają szybko wypełnione, dlatego z glukozy i innych cukrów zaczynają powstawać trój glicerydy. Jak wiadomo, tak właśnie jest "pożytkowana" większość zjadanego przez nas cukru. Trójglicerydy mają swój udział w wielu problemach zdrowotnych, z chorobą serca na pierwszym miejscu.
W trakcie licznych testów Reaven i jego współpracownicy wykazali, że obecność glicerydów jest skutkiem jedzenia pokarmów węglowodanowych, a z opornością insulinową wiążą się inne problemy metaboliczne, takie jak wysokie ciśnienie krwi i podwyższone ryzyko choroby serca.
Wyniki jednego z takich eksperymentów zostały opublikowane w 1989 roku3. Pacjentów z cukrzycą wieku dojrzałego podzielono na dwie grupy, stosujące różne diety. W jednej 60% pożywienia stanowiły węglowodany, a 20% tłuszcze, w drugiej oba składniki pożywienia występowały w równych proporcjach, po 40%. U osób w grupie wysoko-węglowodanowej następowało w ciągu dnia znaczne podwyższenie poziomu insuliny i glukozy. W cyklu dwudziestoczterogodzinnym zaobserwowano podwojenie ilości wydalanej z moczem glukozy, a poziom trój glicerydów wzrósł o ponad 30%. Jak we wszystkich wykazanych dotychczas przypadkach, to węglowodany, a nie tłuszcze, były przyczyną większości kłopotów.
Również w 1989 roku Reaven i jego współpracownicy opublikowali artykuł wstępny w czasopiśmie Diabetes Care, z którego to opracowania wynikało, że błędna jest panująca obecnie tendencja do pozwalania diabetykom na dietę dopuszczającą na większe spożycie cukru4. Na poparcie tego twierdzenia autorzy przytaczają fakt, że przeprowadzono wiele badań sugerujących udział diety wysoko-węglowodanowej w rozwoju hiperglikemii, hiperinsulinizmu, podwyższonego poziomu cholesterolu oraz nadmiaru trój-glicerydów we krwi. Mamy zatem do czynienia z nadmiarem, kolejno: glukozy, insuliny, cholesterolu i trój glicerydów. Badacze dodają, że wyniki te znajdują potwierdzenie w wielu dobrze zaplanowanych badaniach perspektywicznych. Przyznają wprawdzie, że niektóre doniesienia nie pokrywają się z ich twierdzeniem, ale podkreślają też, że wcale nie musi to oznaczać, że badania potwierdzające słuszność ich wniosków są błędne.
Reaven i członkowie jego grupy badawczej opublikowali wyniki wielu badań; liczne z nich wyjaśniają, w jaki sposób stany wywołujące cukrzycę wpływają też na kondycję serca. W rozdziale szóstym omówimy niektóre z tych analiz bardziej szczegółowo.
Rozważmy teraz kolejny przykład na to, że dieta wysoko-węglowodanowa nie stanowi właściwej podstawy zdrowia. Ośmiu pacjentów z cukrzycą typu II pozostawało na diecie złożonej w 15% z białka, 40% z tłuszczu i 45% z węglowodanów, albo na diecie złożonej w 15% z białka, 25% tłuszczu i 60% węglowodanów5. Badania te skoncentrowały się na tych parametrach, które są istotne w chorobie serca. Naukowcy stwierdzili, że zastąpienie tłuszczów nasyconych węglowodanami spowodowało wzrost poziomu trójglicerydów, a tym samym podniosło ryzyko wystąpienia choroby wieńcowej. Autorzy badań konkludują: "Ponieważ lipoproteiny bogate w trójglicerydy są czynnikami miażdżycorodnymi, zatem kwestia właściwych zaleceń dietetycznych dla pacjentów z cukrzycą typu II wymaga ponownego przemyślenia".
A chodzi o to, że kardiolodzy powinni przestać przekonywać pacjentów, iż zdrowa jest dieta nisko-tłuszczowa i wysoko-węglowodanowa, kiedy istnieje tyle doniesień naukowych, które sugerują coś zupełnie odwrotnego. Co więcej, powinni zacząć mówić chorym, że to sposób odżywiania szczególnie nieodpowiedni dla osób z cukrzycą typu II.
Jak już wykazaliśmy, wnioski wypływające z wielu lat klinicznych obserwacji doktora Lutza pokazują, że ograniczenie ilości spożywanych węglowodanów do około 72 gramów dziennie prowadzi do zlikwidowania oporności insulinowej. Jednakże 40-45% udział węglowodanów w diecie stosowanej w innych, cytowanych przez nas doniesieniach, jest zdecydowanie zbyt duży, by można było w pełni ocenić zalety diety nisko-węglowodanowej. Należy jednak pamiętać, że przeprowadzone przez Reave-na badania nie przewidywały długotrwałego monitorowania chorych, a tylko wtedy można by stwierdzić, czy poziom cukru we krwi pacjentów uległ normalizacji.
Mimo to nadal pokutuje utarte myślenie, że dieta nisko-tłuszczowa i wysoko-węglowodanowa stanowi wybór ze wszech miar "zdrowy". Z pewnością podejście różnych agencji rządowych nie zmieniło się jeszcze, a przecież istnieją liczne dowody demaskujące prawdziwe oblicze diety nisko tłuszczowej.”
Sporo cytatów zaznaczonych „ „ jest z ksiązki Dr Lotza -Dieta niskowęglowodanowa
Ciąg dalszy opisów w 2 części
- « poprz.
- nast. »