Start Indianie - Am. Południowa Ceremonie Majowie 2012 - Część dziewiąta
środa, 10 Sie 2011
 
 
Majowie 2012 - Część dziewiąta
Ocena użytkowników: / 27
SłabyŚwietny 
Wpisany przez Mitch Sobczak   
poniedziałek, 21 grudnia 2009 21:22
Spis treści
Majowie 2012
Część pierwsza
Część druga
Część trzecia
Część czwarta
Część piąta
Część szósta
Część siódma
Część ósma
Część dziewiąta
Część dzisiąta
Część jedenasta
Część dwunasta
Wszystkie strony

CZĘŚĆ DZIEWIĄTA

Hopi, Kogi Mamos i Arhaucos Mamos oraz członkowie Rady Starszyzny Majów
wraz z Don Alejandro i naszą skromną grupą z całego świata, wszyscy
opuściliśmy nasze głowy w modlitwie gdy pierwsze płomienie zaczęły
sięgać nieba. Pomimo, że pochodziliśmy z całego świata i z wielu różnych
tradycji i kultur, wszyscy weszliśmy w nasze serca i wynurzyliśmy się w
modlitwie z jednym głosem i jednym sercem. Modliliśmy się do Matki Ziemi
i jej dzieci wiedząc, że Ziemia niedługo wstąpi w bardzo gwałtowną fazę
ewolucji, podobną do porodu. Każde z nas modliło się ze swego serca do
Matki Ziemi by pomóc całemu światu i wszelkiemu życiu na Ziemi.
Ceremonia ta trwała około trzech godzin, i po około godzinie, gdy
obserwowałem płomienie i słuchałem modlitw, jeden z mężczyzn z
Arhaucos... on właściwie... miał zamknięte oczy, jego ręka powędrowała w
górę w stronę nieba, o tak, i sprawiła, że wszyscy spojrzeliśmy w górę.
Nie wiedzieliśmy co on robi i wówczas… dokładnie tam, gdzie
wskazywał... tam gdzie wskazywał na niebo zobaczyliśmy ogromnego orła,
który po prostu unosił się nad ceremonią, około 30 metrów nad ziemią.
Nie ruszał ani jednym piórem i wydawał się być zawieszony w przestrzeni
bez poruszania skrzydłami. Wisiał tam ponad 10 minut, po czym odleciał
kawałek dalej, zaledwie kilka stóp, i dalej obserwował jak odprawialiśmy
ceremonię, która nie była odprawiana od bardzo, bardzo, bardzo długiego
czasu. Te modlitwy, pieśni, intonowanie, taniec, ten ogień i dym
wznoszący się do nieba. Cóż, miejmy nadzieję że intencje zostaną
wysłuchane przez naszą Matkę i naszego Ojca. Serca mieliśmy szeroko
otwarte. To całe doświadczenie było niesamowite. Gdy wchodziliśmy na
łodzie by wrócić na drugą stronę jeziora, patrzyłem…
prawdopodobnie nigdy tego nie zapomnę… stałem tam, gdy wszyscy ci
ludzie wchodzili na łodzie i obserwowałem naszą niezwykłą grupę jak szli
wzdłuż pomostu. Religie, od Chrześcijan, Muzułmanów, Żydów,  Buddystów,
Taoistów, wyznawców Shinto, Hinduistów oraz wielu, wielu innych,
wszystkie wymieszane ze starożytnymi plemionami Atlantydy i Krainy
Lotosu.
Don Alejandro i Starszyzna Majów czegoś szukali, czułem to w swoim
sercu, i cokolwiek to było najwyraźniej musieli to znaleźć w czasie tej
ceremonii, gdyż poprosili nas byśmy zrobili kolejną w miejscu bardzo
odległym od jeziora Atalan. W miejscu zwanym Tikal, starożytnym rejonie
świątynnym w Gwatemali, który był odpowiednikiem czakry koronnej w
ludzkim ciele, wejścia do wyższej świadomości. Tikal jest majestatycznym
zbiorem świątyń, które dawniej otoczone były przez miasto rozbudowane na
dziesiątki kilometrów w każdym kierunku. Było to ogromne miasto, które
miało... prawdopodobnie, w którymś momencie, żyły w nim miliony Majów.
Pamiętam gdy patrzyłem na nie i na opis tego miasta, na to jak
przypuszczalnie wyglądało w czasach, gdy jeszcze żyło. Wyglądało jak
miasto z dalekiej, odległej przyszłości i ery kosmicznej, a nie z
przeszłości, wybudowane przez ludzi, których współcześni uważają tylko
za współczesne plemię... znaczy, prymitywne plemię. Majowie mówią, że
przed Atlantydą przybyli z gwiazd i jeśli naprawdę się przyjrzysz temu,
co zostało odkryte w Tikal we wczesnych latach osiemdziesiątych, możliwe
jest, że zaczniesz w to wierzyć.
Poszliśmy za Don Alejandro i Starszyzną Majów w górę do wysoko
usadowionego miejsca, gdzie najwyraźniej ceremonie były już wielokrotnie
odprawiane. I znów powoli i mozolnie zaczęli oni odtwarzać strukturę
ceremonii ognia. Tak jak poprzednio, sama konstrukcja zajęła ponad
godzinę, zanim jeszcze zapalono ogień. Na początku zdawało się, że
będzie to powtórzenie poprzedniej ceremonii, ale powoli atmosfera
zaczęła się zmieniać. Za każdym razem, gdy Don Alejandro unosił swe
ramiona w kierunku ogromnych drzew, które tam rosły, wiatr zaczynał wiać
w ich gałęziach i wśród nas. Wyglądało to dość dramatycznie. Ale po
około dziesięciu razach zaczęliśmy się tego spodziewać, on podnosił ręce
a my czekaliśmy aż wiatr zacznie wiać. Następnie światło zaczęło się
zmieniać i smugi światła zaczęły przebijać się przez gałęzie drzew
sprawiając, że poczuliśmy się jak w starodawnej katedrze gdzieś w
południowej części Francji. Turyści przyglądali się nam w pewnym
momencie zdając sobie sprawę z tego, że nie mogą odejść, działało to tak
hipnotyzująco. Było jakieś piękno w tej ceremonii. Ale czułem, że Don
Alejandro i Starszyzna wciąż się rozglądali i znów na coś czekali.
Czułem to w moim sercu ale nie byłem w stanie powiedzieć co to takiego.
Czułem, że szukają znaków. Takich jak orzeł, o którym wcześniej
wspominaliśmy. Mógł on pochodzić jedynie od Pacha Mama, lub Matki Ziemi.
Żadna istota ludzka nie mogła go wywołać ani wpłynąć na rezultat tej
ceremonii, to musiało pochodzić od Matki Ziemi. Cokolwiek to było,
czymkolwiek były te znaki, musiały się pojawić gdyż poproszono nas byśmy
kontynuowali. Starszyzna Majów zabrała nas do kolejnej świątyni,
odległej świątyni Majów, takiej, o której nigdy wcześniej nie słyszałem,
nigdy nawet nie widziałem czegoś takiego. Ale jak już je zobaczyłem, a
było ich kilka, nie mogłem zrozumieć dlaczego świat o nich nie wiedział.
Były wspaniałe i posiadały tak głęboką moc z Ziemi. Ale nie robiliśmy
nic w tych ceremonialnych… nie odprawialiśmy żadnych ceremonii w
tych innych miejscach. Don Alejandro chciał tylko żebyśmy ich
doświadczyli, a może by energie tam się znajdujące doświadczyły nas?
Teraz chyba nadszedł moment by powiedzieć o tych innych sposobach, za
pomocą których Majowie sprowadzają z powrotem z odległej przeszłości do
dnia dzisiejszego swoją wiedzę, doświadczenie, mądrość i wspomnienia,
które wydawałyby się na zawsze stracone. Robią to nie za pomocą swoich
umysłów lecz serc, czyli sposobu, w którym świat starożytny jest
ekspertem. Tak jak my jesteśmy ekspertami w posługiwaniu się naszymi
umysłami. To, co mam zamiar Ci powiedzieć nie pochodzi od Don Alejandro,
lecz od Hunbatz Mena, z meksykańskiej części Jukatanu i z moich
doświadczeń w tamtej części półwyspu. Jest to informacja, która do
niedawna była trzymana w sekrecie. Wolno mi o tym mówić, ale muszę
zachować ostrożność.
Ścieżka wiedzy kryształowych czaszek została stworzona przez społeczność
Babek Majów. Kryształowe czaszki działały mniej więcej tak, jak nasze
komputery zawierające pamięć, na której możemy zapisać wszystko, co
chcemy pamiętać w przyszłości. I tak jak nasze komputery bazują na
silikonie by móc posiadać pamięć, kryształy również są zrobione z
silikonu by także posiadać pamięć. Pierwsza kryształowa czaszka pochodzi
z Atlantydy, ale druga powstała już w nowym świecie Majów po zmianie
fizycznych biegunów Ziemi 13 tys. lat temu. Co tysiąc lat tworzono
kolejną kryształową czaszkę i zawierano w niej wspomnienia z całego
ostatniego tysiąca lat. Razem mamy 13 kryształowych czaszek mieszczących
w sobie wspomnienia z ostatnich 13 tys. lat. Gdy co tysiąc lat
nadchodził czas spośród Majów wybierano Babkę, która szykowała się do
wypełnienia swego przeznaczenia. Na początku zlecała wyrzeźbienie
kryształowej czaszki przypominającej kształtem ludzką. Wyborem kryształu
i wyrzeźbieniem czaszki zajmował się najczęściej szaman płci męskiej.
Używano różnych rodzajów kryształów, w zależności od czasu i potrzeby.
Przygotowanie kryształowej czaszki do ostatecznej ceremonii, do której
szykowało się całe plemię właściwie przez tysiąc lat, mogło zająć lata.
Następnie Babka wybierała młodego mężczyznę lub kobietę, a czasami parę,
mężczyznę i kobietę. Bycie wybranym do ceremonii kryształowej czaszki
było ogromnym honorem i przywilejem dla tej młodej osoby,  lub pary. Gdy
Babka wybrała odpowiednią osobę, osoba ta udawała się na szkolenie,
które trwało zazwyczaj od momentu gdy była jeszcze dzieckiem aż do czasu
gdy była dużo, dużo starsza i kończyło się w chwili rozpoczęcia
ceremonii kryształowej czaszki. Ta uhonorowana osoba uczyła się tyle,
ile tylko dała radę na temat wszystkiego co lud Majów wiedział w tamtym
czasie, czyli tak naprawdę o ponad tysiącu lat. Majowie ucieleśniali w
ten sposób swoją mądrość, sztukę sakralną, wyższą wiedzę, wszystko co
wiedzieli, swoje wspomnienia… wszystko. Starali się ulokować to
wszystko w tej jednej osobie, a ta osoba czyniąc to, posiadając tą
wiedzę prawie nieuchronnie stawała się szamanem w wyniku tego szkolenia.
Gdy Starszyzna Majów wiedziała, że ta osoba jest gotowa, w zgodzie z
Kalendarzem razem z Babką przygotowywali się do świętej kryształowej
ceremonii… ceremonii kryształowej czaszki. Przeznaczenie zarówno
tej osoby jak i Babki miało zostać zapieczętowane na tysiące lat.



Poprawiony: czwartek, 24 marca 2011 21:36
 

Komentarze 

 
0 #8 Colin 2011-07-13 07:54
Mądrości trzeba szukać u naszych przodków. Czyż my, dorośli, nie wiemy więcej o tym, co nas otacza, niż nasze dzieci?
Wiem dobrze, że od pokoleń przekazywane są potomkom tzw. mądrości ludowe. Wierzę więc i to, że mądrość ludu starożytnego przetrwała tysiące lat, mimo, że sam ten lud już zaniknął.
Dzięki Ci, Mitch, za te słowa przypomnienia o sięganiu do korzeni przodków, ale i dzięki za słowa otuchy i wzruszający tekst o tym, co nas czeka. Zazdroszczę Ci, że miałeś możliwość rozmawiać z tymi, którzy przetrwali, żeby przekazać wiedzę starożytną współczesnym. Pozdrawiam.
Cytować
 
 
+1 #7 hunter22 2010-11-03 17:30
Wspanialy, tekst, ja jak czytałem to o ostsniej ceremoni, i jak starszyzna powiedziała dziekiemu, że oni są przodkami, to i mi wyszły łzy.
Ale na początku za metematykę i fizykę nie odpowiada prawa pólkula, a lewa, bo to logika, a prawa półkula odpowiada za sztukę itp.
Cytować
 
 
0 #6 Greenpiqe 2010-09-17 16:41
Pierwszy raz widze aby ktos tak precyzyjnie opisal istote roku 2012. Najciekawsze jest to ze dokladnie takiej samej wiedzy udalo mi sie doswiadczyc podczas wielu ceremoni ayahuaski. Problem polega na tym ze wiedziec a ja przekazac to dwie zupelnie rozne rzeczy.
Ta wiedza nie pochodzi z tego swiata...
Wiele razy kiedy prosilem aby dane mi bylo zapamietac jak najwiecej i przeniec wiedze do naszego wymiaru odpowiedz byla jedna: ''Wiesz przeciez ze nie ma nawet jednego waszego slowa ktore byloby w stanie w najmniejszym stopniu przyblizyc co tutaj doswiadczasz''.
To prawda...pozostalo mi tylko czuc i wiedziec co jest prawda a co nie.
Ten artykul zawiera w sobie wiele prawdy...
Komus jednak udalo sie choc troche przyblizyc naszymi slowami o co w tym wszystkim chodzi.
Cytować
 
 
0 #5 barthezik 2010-09-13 23:11
Bardzo artykuł... choć moja wiedza jest dość płytka, potwierdził mi on by odrzucić wszelkie lęki, być spokojnym o przyszłość, żyć miłością i pracować nad tym by zbliżać się do wyższego "Ja". Tym samym podnosząc wibrację, pomagając Matce Ziemi.
Co do samej treści - fajne jest to, iż przekaz jest na tyle chaotyczny, by dać nam odczuć, iż przekaz pochodzi z wnętrza autora.
Cytować
 
 
0 #4 ZGG 2010-08-22 10:56
Piękny artykuł. Serdeczne dzięki, wiele się z niego dowiedziałem. Anastazję tak czytałem. Zamiast strachu zacznijcie funkcjonować na energii miłości.A wszystko stanie się zupełnie inne. :woohoo:
Cytować
 
 
0 #3 Harzak 2010-07-13 03:54
czytałem Anastazję W.Megre.. podobne przesłanie.. nie wiem czy ktoś czytał..??
Cytować
 
 
0 #2 oliwia 2010-04-11 05:30
czy naprawde bedzie koniec swiata ! czy to tylko brednie ?! boje sie :shock: :sad:
Cytować
 
 
0 #1 Michał 2010-01-04 09:09
Dziękuję za wspaniały opis, wiedziałem już to o czym Pan pisał, ze środka siebie. Jednak teraz jestem pewien.
Cytować
 

Dodaj komentarz



Odśwież