header image
Wild Mitch - Polak z Arizony
Ocena użytkowników: / 24
SłabyŚwietny 
Wpisany przez Andrzej Magdon   
niedziela, 27 sierpnia 2006 20:48
 

Wild Mitch - Polak z Arizony

Dziennik Związkowy 15-17 Lipca1989 r Marek Brzeziński -Tramp Trawel 

Nie każdemu pisane jest w życiu spełnienie marzeń, chociaż życie wśród Indian nie było wcale marzeniem dla Mieczysława Sobczaka, bo gdzież mógł kiedyś, w PRL-u poważnie marzyć o Ameryce... Dzisiaj jednak wie, że to miejsce na drugiej półkuli czekało na niego, było jego przeznaczeniem. Mietek, Wild Mitch, jak nazywają go Indianie Navajo, Hopi, Apache, wylądował w Ameryce w grudniu 1981 roku w St. Louis, Missouri.


Zaczął od pracy na farmie, potem była dorywcza praca przy remontach i renowacjach, potem znów stała praca w browarze itd, itp. W 1982 Samotnie rozklekotanym autem rusza w Amerykę i przez pomyłkę ląduje w Meksyku Z powrotem było już gorzej -złapany na granicy bez dokumentów ląduje w obozie razem  z meksykami koło Yumy co po ielu perypetiach owocuje zmianą imienia i zieloną kartą.W drodze powrotnej zatrzymuje się parę tygodni u Navajo .Dalej po drodze dotarł do Black Hills w Południowej Dakocie, gdzie spotkał sędziwego już, znanego rzeźbiarza Korczaka, który pracował nad swoją skalną rzeźbą wodza Sioux'ów Szalonego Konia (Crazy Horse). Artysta powiedział mu wtedy, że Mietek nie zostanie już w mieście, ale wróci do Indian.Wreszcie "zahaczył" o Chicago.Nagły kaprys kazał mu stamtąd wyjechać i zobaczyć zachód .
W 1984 roku, Mieczysław Sobczak wraz z przyjaciółmi Jimem i Jolą wsiedli w Chicago do rozklekotanego i wysłużonego "campera" (domku campingowego na kółkach), i postanowili wyruszyć do Arizony.W drodze powrotnej w Kansas City - dramat; strzeliła stara, łysa opona rzucając leciwy pojazd, bez ważnej rejestracji i ubezpieczenia zresztą, do pobliskiego rowu, lądując kołami do góry. Potem pozostała już tylko ucieczka z policyjnego parkingu z obawy przed poważnymi konsekwencjami, no i z powrotem znaleźli się w Chicago.

Po niecałym roku, Mietek już lepiej przygotowany i w innym składzie, z kolegą Leszkiem i swoim starszym synem Pawłem spróbowali jeszcze raz i szczęśliwie dotarli do Arizony. Tam znaleźli stary, zaniedbany, samotnie stojcy budynek trading post do wyrentowania wraz z pustymi zbiornikami stacji benzynowej. Buda nazywała się "Lonely Wolf" (Samotny Wilk). Cały ich kapitał wynosił $700 oszczędności, a oddając swój samochód pod zastaw, pożyczyli jeszcze $800. Za te pieniądze zapłacili rent, podłączyli światło, przywieźli wodę, kupili propan i benzynę i znów zostali bez pieniędzy. Aby choć trochę odzyskać zainwestowane pieniądze, cenę benzyny ustalili na $2.15 za galon z obsługą i $1.95 bez obsługi. Ponieważ w innych stacjach benzyna kosztowała średnio $0.95, musieli swoją stację otwierać wtedy, gdy inni zamykali i zamykać, gdy inni otwierali. Jako pamiątki, sprzedawali w swoim sklepie pocztówki po 95 centów, kamienie polne tłuczone młotkiem, korzenie drzew wyglądające jak rzeźby i kawałki suszonych kaktusów.

Leszek rzeźbił w drzewie jałowcowym różne figurki, a Paweł malował pejzaże Wielkiego Kanionu, głównie w kolorze niebliskim, zielonym i czerwonym, gdyż tylko takie farby posiadali. Paweł służył również za tłumacza, bo najlepiej znał j. angielski uczęszczając do szkoły w Williams. Mietek natomiast szlifował kamienie, głównie turkusy i agaty na pożyczonej maszynie, którą później kupił.

Po czterech miesiącach życia w tych pionierskich warunkach, trzeba było się poddać. Nawet dla tak twardego i pełnego determinacji Mietka był to byt nie do zaakceptowania.

Mietek znalazł więc pracę w tartaku w pobliskim Williams, a Leszek wrócił do Polski, by później osiąść na stałe w Kanadzie. W międzyczasie Mietek również remontował też swój obecny  Trading Post, który wówczas wydzierżawił z możliwością kupna i po 7 miesiącach kupił.

Dziś tysiące turystów podążających do Wielkiego Kanionu drogą nr 64 z Williams zatrzymuje się przy okazałym Canyon Trading Post. Sklep antyczno-pamiątkarski, stacja benzynowa i stylowa restauracja przyciągają wiele turystów, w tym coraz więcej polskich.

Największe wrażenie robią unikalne eksponaty indiańskiej kultury z przeszłości i przyszłości (nie wszystkie na sprzedaż), a przede wszystkim niepowtarzalna indiańska biżuteria, wyjątkowo czysta w swoim gatunku i szczęśliwa dla każdego, kto posłucha Mietka przy jej wyborze. Mietek nie sprzedaje biżuterii jak sklepikarz, bo nie zależy mu, by klient kupił najdroższy naszyjnik. Zależy mu - i tego nauczył się od Indian - aby dany kamień był rzeczywiście tym szczęśliwym, dodającym energii i prawdziwej radości nabywcy. Niewłaściwie dobrany kamień może bowiem nawet zaszkodzić posiadaczowi.

Mietek jest również wspaniałym znawcą indiańskich zwyczajów i wielkim ich przyjacielem. Jest jednym z niewielu białych, którego dusza jest bliska ich wielkiej mądrości, uczciwości i ich rozumieniu sensu naszego życia na ziemi. Nauczycielem Mietka jest sławny szaman, Medicine Man z plemiena Navajo - Charlie Zadumany Orzeł - absolwent amerykańskiego uniwersytetu Yale, świadomy mądrości i wiedzy swoich przodków.

Obcując w świecie zapomnianym przez ludzi, świecie przyrody i całkowitym odludziu, Mietek znalazł swój sens życia i miejsce na ziemi, nie wyobrażając sobie powrotu do wielkiej aglomeracji miejskiej, pełnaj stresów, chaosu i widocznej pogoni za pieniądzem.

Marek Brzeziński 

Komentarze
Dodaj nowy Szukaj
Paweł   |2009-01-03 09:29:59
Witam.Mam na imię Paweł .proszę o informację na temat ziół na wzmocnienie
kości dla mojego syna ,który jest chory ma wrodzoną łamliwość kości,ma
dwa i pół roku .Proszę również o informacje o ziołach na wątrobę
,ponieważ mam wzw typu C .Polecił mi pana nasz wspólny kolega Roman
Woronowicz.Mój kontakt [email protected]óry dziękuje za pomoc.Pozdrawiam
i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku)
waldemar  - komentarz   |2008-08-16 05:08:14
Czytajac ten artykul przypomniala mi sie moja droga emigranta.Wiedzie ona przez
stara europe nie to co Twoja droga.Po wielu eropejskich podrozach osiedlilem sie
w Szwajcari i myslalem ze to koniec mojej podrozy,jednak tak sie nie stalo po
kilkunastu latach spedzonych w szwajcarii, zamieszkalem w Hiszpani.Jestem
szczesliwy. Jestes Wielki Mietek. Czapka z glowy. Waldemar
John K  - Ciekawe i warte zapoznania sie   |2007-12-20 21:35:30
Ciekawy artykuł -ciekawe życie -Chciało by się tak pożyć ,ale tu w Chicago
prawie nie możliwe .Wiem że mieszkał Pan tu kiedyś i w końcu wyrwał się z
tego wietrznego i stresującego miasta ,Teraz wiem że znów coś Pana w świat
gna powodzenia życzę i zrealizowania planów -a do tego wiem że trzeba
odrobinę wyobraźni i trochę odwagi czego jak widać Panu nie brak Pozdrawiam
John K z Chicago
Greeneyes  - komentarz   |2007-04-09 05:47:48
Czytam ten artykuł w wielkanocny poniedziałek 2007 roku. To wspaniałe mieć
przyjaciół wśród Indian. Jestem dopiero na początku drogi ze znajomością
kultury tych ludzi. Mają tak wiele wspólnego z nami, że aż trudno uwierzyć.
Bardzo bym chciała pojechać a i daj Boże tak żyć jak Mietek ale nie wiem
czy to wyjdzie samotnej kobiecie. Nie znam nikogo w USA ani w Kanadzie kto
mógłby podać rękę i po prostu pomóc.
Jesteś wielki Wild Mitch ! i tak
trzymaj
Napisz komentarz
Nick:
E-mail:
 
Tytuł:
UBBCode:
       
 
 
 
Proszę wpisać kod antyspamowy widoczny na obrazku.
Powered by !JoomlaComment 3.26

3.26 Copyright (C) 2008 Compojoom.com / Copyright (C) 2007 Alain Georgette / Copyright (C) 2006 Frantisek Hliva. All rights reserved."

Poprawiony: piątek, 19 czerwca 2009 10:59
 
 Dziki Mietek
Proszę o komentarze i wpisywanie kodu antyspamowego.
Pozdrawiam Mitch
Kto jest Online
Naszą witrynę przegląda teraz 14 gości 
Statystyka
Użytkowników : 24
Artykułów : 281
Zakładki : 83
Odsłon : 898744