** I N N I**
Niektórzy mnie drażnią gdy samochód prowadzę
Jedno trąbi bym zjechał w bok aż pod kraweżnik
Drugie gdy odchylam się w tył z nogą na gazie
Nagle osadza mnie w miejscu; pisk hamulców - PRZYŁAZI!
Kłębi się dym fabryczny, wszędzie beton, stal, szkło I smutek
Patrzę wytrzeszczając oczy poprzez żelazne drzewa
Myślę – odejdźmy marzyciele jako ludzie – pradawnych epok
Przed nadejściem czasu szczęścia; komputerów,tanich rakiet
Sztucznego świata, chemicznego jadła
My szukający Boga **-w ZAPOMNIENIE
Zbyt długo byliśmy w obiegu – Myślimy że każdy z nas jest sobą
Niewiedząc że jesteśmy tylko przeciwwagą NIEZNANEGO I ukrytego INTELEKTU…
Czyż łatwiej nam żyć widząc wokoło umysły wielkie UCZONE bez WIEDZY
Które jako dodatek do komputera przez dawnych wprzęgnięte – nie myślą…
Ludzi obojętnych wpatrzonych w TV. Gdzie nawet za NICH się śmieją…
Komputerowej racji „indywidualności”; przekornej, kapryśnej, chodzącej w okół
Programowane I nakręcane systematycznie przez węch, słuch, dotyk I to co w oku
Lepiej jest pewnie nie wiedzieć nic o „dziwnej” sprężynie
Niż chodzić jak MY – też nakręcani – znać ruchu tego przyczynę…
Choć mimo to MY potrafimy I możemy wybierać kierunek
Gdy ONI pędzą już tylko gdzie los kierowany ich niesie…
Ulice wyprute; gaz telefon, woda, elektryka I kanaliza
Gleba przeżarta, zatruta cóż zrodzić może
Wiecznie zmieniane udogodnienia I ułatwienia
Krępujące nas od nowa. Choć mimo to Nic co wygodne
Nie przetrwa bez zmiany. A MY BEZ WEWNĄTRZ ODMIANY!!!
My ludzie z poza marginesu (nawet ku temu nie dorośli)
Dziwacy spoza epoki, marzyciele przegrani ze światem
Nie uznający słowa; PRZYPADEK, MUSZĘ,” PRAWO”
„OSZUŚCI” okrutni gdyż I sami się oszukują
Szukający Boga nie tu na ziemi czy w niebie, lecz wnętrzu innych I własnym
Szukający miłości dziecinnej naiwnej. Jakież to obłudne I zakłamane dla świata
Niedbający o byt gdy „szczeście” IM się samo w łapy pcha – „w czepku urodzeni”
Nic dla nich jutro, wczoraj: jedno za „mgłą” którą przejrzeć mogą
Drugie zapomniane w cierpieniu… TU I TERAZ dwa słowa okrutne sa ICH WYKLADNIĄ…
Czasami widzących oczyma duszy (Past & Future) w oka mgnieniu
Niedbających o to że są nabierani, okradani i jako frajerzy wyśmiewani
Z dziecinna ufnością podchodzący do wszystkiego I wszystkich.
Jak duże dzieci „igrające z ogniem” lecz już STRACH opiekunów im mniej się udziela
Marnujący swe „talenty” dla innych tak krwawo zdobywane lub nieosiągalne…
Nie „wierzących” w nic co „świete”, PRAWDY I PRAWA objawione przez innych
Gdy tego nie CZUJĄ, niedbający o rację, opinię – wieczne sobki, ignoranci
Najlepszy sposób na to; unikać zdradliwych spojrzeń ich duszy. A słów nie słuchać sercem
Być na to obojętnym. A ziemski spokój rozumu będzie osiągnięty
Bo tylko my możemy jak upiory żyć między żywiołami, obojetni bo prawa ich znamy
Głupcy odwieczni, bezimienni – dziwne światełko błędnego ognika
Zagubione w bezmiarze mroku mądrości I wiedzy – mocnych świateł tego świata……
**** Dziki Mietek**** listopad 1984 Chicago
Powered by AkoComment 2.0!
|