header image
Start
Linki - Links
Kontakt - Contacts
Szukanie - Search
Administrator
- - - - - - -
Artykuły prasowe - Press
Galeria zdjęć - Gallery
Medycyna naturalna
Zdrowie - Health
Twórczość literacka
Podróże-Travel (Eng)
Indianie - Am. Północna
Indianie - Am. Południowa
Znajomi - Friends
Radio
Serwisy
Nowe Peru
Canyon Trading Post
Archiwalne strony (htm)
Grand Canyon Weather Forecast, AZ
Start arrow Zdrowie - Health arrow Nowotwory arrow Dlaczego niepalący chorują na raka płuc?
Dlaczego niepalący chorują na raka płuc? PDF Drukuj E-mail
Oceny: / 32
KiepskiBardzo dobry 
poniedziałek, 21 sierpień 2006

Dlaczego niepalący chorują na raka płuc?

 

David Karnofsky był znakomitym onkologiem. W 1969 roku ten niepalący lekarz, mając 55 lat, zmarł na raka płuc, spowodowanego prawdopodobnie przez kontakt z iperytem azotowym podczas II Wojny Światowej. Niedawno na tę samą chorobę zmarła niepaląca, 44- letnia żona Christophera Reeve’a.

 


W powszechnym mniemaniu rak płuc jest nierozerwalnie związany z paleniem. Tak myślą także lekarze. Jednak co roku chorują na niego dziesiątki tysięcy ludzi, którzy nigdy nie palili. Dlaczego?

Na przykład pani Reeve. Czy przyczyną mógł być stres związany z wypadkiem i paraliżem jej męża? A może to wina zadymionych klubów nocnych, w których kiedyś występowała, tudzież zmutowany gen? (...)

- Nie powinniśmy być zaskoczeni. Co roku zdarza się w USA 180 000 przypadków raka płuc i 150 000 zgonów z tego powodu. Jeśli około 80 procent ma związek z paleniem, pozostaje około 36 000 przypadków z nim niezwiązanych. Podobna jest liczba chorych na raka jelita grubego, prostaty i piersi - nawet gdyby udało się wyeliminować palenie, rak płuc nadal byłby trzecim w kolejności najbardziej zabójczym nowotworem - mówi dr Peter B. Bach pulmonolog i epidemiolog z centrum Sloan-Kettering w Nowym Jorku.

Nie tylko palenie zwiększa ryzyko raka płuc.

Bierne palenie – czyli przewlekłe narażenie na dym tytoniowy w domu czy miejscu pracy może podnieść ryzyko o 20 do 30 procent. Wprowadzone niedawno zakazy palenia w pracy, budynkach użyteczności publicznej i domach powinny zmniejszyć to zagrożenie.

Azbest - robotnicy mający z nim kontakt są siedmiokrotnie bardziej narażeni na śmierć z powodu raka płuc, zaś u tych, którzy w dodatku palą, ryzyko jest aż 50 do 90 razy większe w porównaniu z resztą populacji. Azbest jest szkodliwy, gdy znajdzie się we wdychanym powietrzu, zwykle w związku z niszczeniem, rozbiórką czy remontami budynków.

Radon - w domach zbudowanych na terenach, gdzie występują naturalne złoża uranu, mogą gromadzić się duże ilości radonu, co dwu-, trzykrotnie zwiększa ryzyko raka płuc u osób, które mieszkają tam przez dłuższy czas.

Czynniki kancerogenne - należą do nich radioaktywne rudy (na przykład uranu), lotne chemikalia w rodzaju chlorku winylu, beryl, iperyt azotowy, chromiany niklu, arsen, etery chlorometylowe, paliwa takie jak benzyna oraz spaliny z silników Diesla.

Choroby i iceh leczeni – bardziej narażone na raka płuc są osoby, u których często powtarzają się zapalenia oskrzeli i płuc oraz ci, których poddano napromieniowaniu klatki piersiowej z powodu choroby Hodgkina czy przerzutów raka piersi.

Zanieczyszczone powietrze - ryzyko jest nieco większe wśród podatnych osób, które mieszkają w silnie zanieczyszczonych miastach.

Niewłaściwa dieta – choć brak ostatecznych ustaleń, dieta uboga w warzywa i owoce może zwiększać ryzyko raka płuc.

Przyczyny genetyczne – ich rola może wzrosnąć, gdy naukowcom uda się je dokładniej poznać. W przypadku raka płuc u niepalących częściej spotykana jest nieprawidłowa forma białka zwanego nabłonkowym czynnikiem wzrostu (EGFR). Osoby, w których rodzinie często występował rak płuc, mogą zachorować, nawet jeśli paliły mało albo wcale.  Onet.pl


- Choć wśród niepalących a chorujących na raka więcej jest kobiet, może to wynikać po prostu z faktu, że dawniej kobiety zwykle nie paliły, a nie z tego, że są szczególnie narażone – wyjaśnia Bach.

 Jednak według dr. Jeffreya Porta, chirurga klatki piersiowej w szpitalu New York-Presbyterian Weill Cornell, płeć może mieć znaczenie - znalezione na powierzchni komórek raka płuca receptory dla estrogenów mogą sprawiać, że kobiety są bardziej wrażliwe na wpływ środowiska.

 Los pani Reeve był przypieczętowany niemal w momencie rozpoznania. Gdy rak płuc zacznie dawać objawy, jest już zwykle zbyt zaawansowany i nieuleczalny. Mimo postępów w leczeniu, główną nadzieją na długotrwałe przeżycie pozostaje wykrycie nowotworu, gdy jest jeszcze mały i ograniczony do płuca, w którym się pojawił.

 Wydaje się, że rak płuc to ostatnia rzecz, o jakiej myślą niepalący z objawami takimi jak przewlekły kaszel czy trudności z oddychaniem. Nawet lekarze nie podejrzewają u nich tej choroby. (...)

 Są dwa główne typy raka płuc - drobnokomórkowy, który jest niemal wyłącznie związany z paleniem oraz niedrobnokomórkowy, który dotyka zarówno palących, jak i niepalących. Z kolei rak niedrobnokomórkowy może być gruczolakorakiem - głównie u byłych palaczy – lub rakiem płaskokomórkowym. Wszystkie te nowotwory są zabójcze.

 Kolejna odmiana - rak oskrzelikowy - staje się coraz częstszy wśród kobiet, które nigdy nie paliły. Ten rak zwykle występuje w kilku miejscach lub w postaci rozsianej, nie tworząc zwartej masy.

 Nie ma pewnych metod, które pozwalałyby wcześnie wykrywać raka płuc, gdy jest jeszcze ograniczony do miejsca, gdzie się pojawił i nie zaczął dawać objawów. Badania śliny i zdjęcia rentgenowskie klatki piersiowej nie spełniły pokładanych nadziei. Trwają prace nad wykorzystaniem spiralnej tomografii komputerowej.

 Jednak, nawet jeśli tomografia polepszy szanse na przeżycie, prawdopodobnie nie da się jej zastosować do przesiewowych badań całej populacji – zbyt wiele fałszywie dodatnich rozpoznań wymaga dalszych badań. - Lepszym rozwiązaniem mogą być badania śliny, które wykrywają zmiany genetyczne, markery białkowe czy lotne związki organiczne typowe dla komórek raka płuca - informuje dr Bach. Najlepszą formą zapobiegania rakowi płuc pozostaje walka z paleniem tytoniu.

pytanie do lekarza 

 Czesc.Mam 20 lat i pewien problem.od dwoch i pol miesiaca mam duszacy kaszel.zaczelo sie od przeziebienia.poszlam do lekarza okazalo sie ze mam zawalone drogi oddechowe.ogolnie zapalenie oskrzeli czy cos w tym stylu.przyjelam jeden antybiotyk,po ktorym nie widzialam zadnej poprawy,po kilku dniach zmienilam antybiotyk,jakies lekarstwa na noc przeciwkaszlowe.Antybiotyk sie skonczyl a kaszel nie ustal.Fakt nie byl tak meczacy,jak wczesniej,ale...Po miesiacu kaszel nadal "ukazywal sie".byl suchy i meczacy,duszacy,az czlowiekowi zbieralo sie na wymioty.bolaly mnie pluca.dzis juz minelo od mojej choroby jakies dobra 2,5 miesiaca.kaszel nadal jest.zdecydowalam sie z kolezanka ze pojdziemy na przeswietlenie pluc i wymaz z gardla,bo stwierdzam,ze nie jest to normalnie.chcialabym dowiedziec sie czy jest to poprostu zwiazek z nie doleczana choroba,czy moze cos bardziej powaznego.przyznaje ze palilam,rzucilam i znow pale,czy to tez ma jakis wplyw na to?jesli jest tu jakis konkretny lekarz, ktory moglby dac jakas rade w jaki sposob sie leczyc i gdzie siegnac po rade lub jakie badania zrobic?to bede bardzo wdzieczna!czy wogole jest sie czym przejmowac?wiem,ze duzo ludzi choruje na astme,czy moga to byc jakies poczatki?czy tez inna choroba.prosze o wszelka wypowiedz i rade.dziekuje!

 do tych co zetkneli sie z choroba - pomozcie ! 

 Hej,podobnie jak twój tata mój też zachorował na raka płuc swego czasu.Lekarze nie dawali większych szans, mój tata palił od 13 roku życia-po 40 roku życia wypalał już po 2 paczki papierosów dziennie. Lekarze skierowali go tylko na chemie bo w przypadku tego nowotworu operacji raczej sie nie wykonuje,niestety.

I co sie wydarzyło? Otóż po pierwsze rzucił całkowicie palenie, po drugie miał i ma cudowne nastawienie do wszystkiego,choroba go nie załamała, najgorsze to zdołowanie sie i poddanie!!!

No i pokonał chorobe,to cud ale żyje już 6 lat i wszystko jest ok. Moja rada - nie wolno nigdy sie poddawac bo wiara czyni cuda!!!!!

 U mojego taty lekarze wykryli raka pluc kilka miesiecy temu, przez zupelny przypadek- nie mial w zasadzie zadnych objawow. Rak okazal sie nieoperacyjny. Dostal chemie, ktora go o malo nie zabila. Teraz lekarze nie chca juz nic robic i to jest chyba najbardziej zalamujace bo tata nie wyglada na chorego i czuje sie tez wcale nie tak zle ale psychika mu siada. Szukamy pomocy wszedzie gdzie sie da: modlitwa,ziola, bioenergoterapia...to daje chociaz jakas nadzieje. Jedyne co moge Ci poradzic to wlasnie to, ze nie mozna tracic nadziei, trzeba wierzyc nawet w cud bo to daje sily. Wiem tez jak wazne jest bycie z tata w kazdym momencie. Wazne dla niego ale tez dla mnie...Zycze Ci duzo sily i wiary. Zycze Ci tez, zebys nie zmarnowala ani sekundy czasu jaki Wam jeszcze pozostal, czy to bedzie rok czy dziesiec a moze wiecej...

 Moja mamusia(45 lat) umarla 4 miesiace po diagnozie nowotworu watroby Ten wyszedl z pluc -drobnokomorkowy....Mama palila papierosy i to zle ale to jej w ostatnum stadium choroby przynosilo ulge Mama byla pielegniarka i wiedziala ze umiera -zwlaszcza ze jej ojciec tez palil i umarl z powodu nowotworu 10 lat wczesniej)Mamy nie ma a ja i moja rodzina zastanawiamy sie i winimy sie za chemie- Ta Trucizna skrocila zycie MAMUSI Ona byla przeciwna. Jestem pewna ze gdyby nie chemioterapia mama byla by dluzej choc miesiac ale to bardzo duzo. Mamy nie ma ponad rok i wiem pamietam ze najwazniejsze jest to ze miala nas Tego sie trzymaj w walce o zycie taty

Pozdrawiam i zycze sily ADZIAO

Moja mama ma raka pluc. Jesteśmy w trakcie chemioterapii. Ja wspomagajaco podaje mamie , ECOMER w aptece, sok NONI i sprowadzam z USA Transfer Factor PLUS Advanced FORMULA zapisalałam sie nawet do obu firm jako dystrybutor by kupowac taniej. TFPAF podje sie w wyzszych dawkach, ktore zabijaja komorki nowotworowe o odzywiaja zdrowe i wzmacniaja uklad immunologiczny (odpornosciowy). Podobnie wzmacniajaco dziala Noni. Kupuje tez plastry KINOTAKARA, ktore dzialaja oczyszczajaco i odtruwajaco(przyklejam je na stopy w miejscy odpowiedzialnym za pluca. Na stopach znajduja sie receptory odpowiedzialne za rozne organy. Znalazlam tez kontakt do Novicky Pharm w Austrii, tu po chemioterapii zamierzam kupic dla mamy lek UKRAIN jest bardzo drogi ale znam osoby, ktore zaryzykowaly i wyleczyly sie. Mojej kolezanki mama po terapi UKRAIN'em robila badania w instytucie w Bydgoszczy, ktore wykazaly calkowity brak komorek nowotworowych w jej organizmie. Ja rozmawialam z kilkoma profesorami i oni znaja lek UKRAIN ale nie moga potwierdzic ani zaprzeczyc temu czy i jak dziala bo nie maja doswiadczenia i badan z tym lekiem. Bardzo wazne jest nastawienie sie pozytywnie do terapii wiara i chec wyzdrowienia. Od poczatku chemioterapii trzeba pic pokrzywe i jesc dyzo szpinaku i burakow. Chodzi o to ze spada liczba czerwonych plytek (sa zle wyniki krwii) trzeba temu przeciw dzdzialac bo zle wyniki krwi wykluczaja podawanie chemioterapii. Moja mama ma raka drobnokomorkowego nieoperacyjny. W USA ludzie lecza sie Transfer Factor Plus Advanced Formula tam udaje sie wyleczyc 60% chorych w Europie zachodniej tez jest to bardzo popularne tam wyleczalnosc wynosi 50% w Polsce 20-30%

 Strasznie mi przykro. Ja straciłem tatę ponad rok temu po około roku od zdiagnozowania. Rak płuc jest rzeczywiście bardzo wredny, ale dużo zależy od rodzaju nowotworu (mało- czy wielkokomórkowy, mój tata miał jasnokomórkowego gruczołowego - paskudny) oraz od stanu zaawansowania choroby. Niedobrym symptomem jest brak chęci operowania Twego taty, chociaż może to być spowodowane także umiejscowieniem głównego ogniska - trudne do operowania nacieki na np. głównej tętnicy. Ja nie jestem lekarzem, ale po przeczytaniu wyników wstępnych badań histopatologicznych mojego taty i zorientowaniu sie w temacie w internecie na wielu stronach poświęconych temu zagadnieniu, wiedziałem, że jego szanse są niemal równe zeru. Zastanawiałem się nawet nad sensownością kontynuowania leczenia, które jest wyjątkowo wyniszczające i tak naprawdę tylko wydłuża powolne umieranie. Myślę, że gdybym sam znalazł się w takiej sytuacji, wolałbym, aby ten etap trwał jak najkrócej. A naprawdę niektóre diagnozy co do rodzaju nowotworu płuc to po prostu wyroki śmierci. Smutne to wszystko, ale niestety prawdziwe. Jeśli będzie źle, to starajcie się dać tacie jak najwięcej od siebie w czasie, jaki mu pozostał. A życzę jemu i wszystkim zdrowia!!!

U mnie niestety sytuacja wyglądała tak samo jak u Ciebie. tata rzucił palenie 10 lat przed diagnozą. Niestey cała sprawa go załamała, nie miał siły, słabł,chudł. Chorował tylko 4 miesiące, ale miał przerzuty w momencie diagnozy.

 Jestem psychologiem i wiem, że batrdzo ważne jest nastawienie. 

Nie można mu się poddawać a trzeba walczyć.

 a mimo zawodu nie pomogłam mojemu Tacie.

 Jeśli chcesz rzeczywiście wiedzieć jak to dalej będzie wyglądało  mogę dać Ci numer telefonu to pogadamy. A może przypadkiem jestes z Łodzi?

 rzymaj się, wiem,że można z tego wyjść i wiem, że Ci ciężko.

 Justa

 Mój Tata umarł na raka płuc w czerwcu zeszłego roku. Jego heroizmu w walce z tą chorobą nie w sposób opisać. Ale do końca walczył.Wierzył , bardzo chciał żyć.W szpitalu w W-wie na Płockiej powiedziano mu i rodzinie ,że to koniec i odmówili pomocy bo ponoć "chemia" by Go zabiła. Ale na szczęście lekarze w szpitalu Onkologicznym byli innego zdania. Miał podawaną "chemię" i miał nawet sukcesy. Każdy sukces w walce z rakiem dodawał Ojcu sił. Niestety serce nie wytrzymało, trzeba było wstrzymać kurację i dopiero wtedy drań pokazał na co go stać. Zaatakował ze zdwojoną siła. Ojciec do końca wierzył, wierzył ,że mu się uda. Miał pomoc najbliższych. Otoczony był miłością i był w domu z nami.Patrząc wstecz jesem przekonana ,że wiara i chęć walki są tu bardzo potrzebne, trzeba choremu dodawać otuchy. Nie wolno się nad chorym użalać, trzeba Mu pomóc ale traktować jak istotę zdrową i pomagać w tej ciężkiej walce.

Brak mi Taty ale każdemu choremu życzę przede wszystkim wielkiej wygranej a tym którzy przegrywają życzę z całego seca aby do ostatniej minuty byli z bliskimi.

 Witaj.mam juz 18 lat..2 lata temu moj tata zachorowal..mial 44   lata, wazyl prawie 120 kg/180cm wzrostu.byl silny..prawie nie chorował.. palił jednak papierosy.. mam mamę ona tez miala raka+nawroty.. tata mial raka ploc..jak pewnie czytalas sa rozne jego rodzaje.. moj tata mial ten drobnokomorkowy.. jesli to cos pomoze.. jest to nowotwor w postaci ''cieczy''-plynu..   boje sie twojej reakcji..ale skoro tego potrzebujesz.. plul zolcia, starsznie sie męczyl..nie moglam na to patrzec.. ze poteznego mezszczyzny przeistoczyl sie w czlowieka przypominającego zaglodzonego afrykanina z nabrzmialym brzuchem..nikl w oczach DOSLOWNIE I SZYBKO.meczyl sie pol roku.pamietam jak kiedys chcial sie napic..po lyku wody, zwymiotowal. wymiotowal dosc czesto, krztusil sie, dusil.. przerazliwie cierpial.. widac bylo tylko bol..wykanczal się..nie mogl potem juz chodzic..udzwignac swego ciala..oddychal przez maskę..inchalował się..mial 9 roznych chemii, serię naswietlan . zapamietalam go jak siedzial .. ... .. taki biedny..umeczony.. niemowleta..noworodki..przy nim to byly goryle..mocne i silne..;(... siedzial tak..rekami zakladalnoge jedna na drugą, siedzial po turecku..skulony.. nieszczesliwy..wykonczony.. uchodzilo z niego zycie..mial sile walki.. ale jednak.. jego skora byla w plamy..biala jak nigdy.. zrosly mu się brwi.. na glowie wylysial..choc niezupelnie.. momentalnie osiwial..strasznie za nim tęsknię ;( cholera..przepraszam..a wiec jeszcze jedno..kazdy gen jest inny..a ra to przedewszystkim zmotowane komorki.. dlatego tez nie zalamuj sie.. sa ludzie ktorzy z tego wychodzą.. KAZDY pamietaj KAZDY PRZYPADEK JEST INNY i kazdy ma szanse wyjsc z tego obronną ręką.. ale nie marnuj chwili..bądz ze swym tatą duzo z nim rozmawiaj o codzienosci..pamietaj sprawiaj kazdego dnia by sie usmiechal..powiedz mu wszytstko to czego nie powiedzialas.nie kaze ci sie  nim zegnac.. ale to taki moment..poprostu trzeba to zrobic.. kochaj calym sercem i kochaj bliskich on musi widziec ze trzymacie sie razem ze zyjecie w milosci.. jesli masz za co przepros od razu nie zwlekaj.. ja nie zdązylam ;( zabraklo odwagi.. a czas mi go zabral ;( przynies mu kwiaty..ciesz sie z nim kazdą chwilą i naucz go tego. jest wiosna wszystko rozkwita ptaki spiewają..zwroc jego uwagę na te najdrobniejsze rzeczy.. na najdrobniejsze chwile.. nie zegnaj sie.ZAGRZEWAJ GO DO WALKI..ALE MUSI BYC PELEN OPTYMIZMU..DLATEGO MUSI CIESZYC SIE ZYCIEM! WTEDY UWIERZY..wtedy bedzie walczyl naprawdę i uda mu się..uda.. i tobie tez tego życzę. powodzenia..macie moje błogosławieństwo..doskonale was rozumiem..doskonale;(

Justa niestety jedynym skutecznym sposobem leczenia raka pluc jest obciazająca operacja- usunięcie fragmentu płuca lub nawet całego płuca. Jednak tylko niewielki procent chorych kwalifikuje się do operacji, we wczesnym stadium choroby. W moim szpitalu procedura jest taka- jeśli wykrywa się guz w zdjęciu rtg wykonuje sie dwa badania- tomografię klatki piersiowej (pozwala dokładniej zlokalizowac guz, okreslić jego wielkośc i czy sa zmienione wezły chłonne) i bronchoskopie, czyli ogladanie oskrzeli specjalnym aparatem- wtedy można pobrac wydzieline do badania i okreslic jaki jest to typ raka. Najgorszy jest rak drobnokomórkowy (po łacinie ca.microcellulare) jego leczy sie tylko chemią ale chorzy nie zyją długo. Przypuszczam ze twój tato miał juz badania i z jakiegoś powodu nie można go operować. Pozostaje wam być w stałym leczeniu pod kontrolą lekarza onkologa, wspierac ojca w tej strasznej chorobie a gdyby miał silną duszność lub nagle pogorszyło sie jego samopoczucie wezwać lekarza rodzinnego lub pogotowie albo zawieźc go na ostry dyżur do szpitala. Pozdrawiam i współczuje

 a także pracuję w służbie zdrowia na oddziale chorób płuc ,gdzie spotykam chorych w różnych stadiach choroby nowotworowej od diagnostyki przez leczenie po niejednokrotnie śmierć. Nowotwory płuc są bardzo podstepną chorobą gdyż w wiekszości przypadków późno dają jakiekolwiek wyraźne objawy . Duża część leczonych w naszym oddziale przypadków była rozpoznana > , tak jak u twojego taty . Leczenie tak jak napisała Lekarka zależy od zaawansowania , rodzaju i umiejscowienia nowotworu. Leczenia operacyjnego nie podejmuje sie w przypadku  np. zaawansowanej choroby oraz nowotworów o rozpoznanej dużej złośliwości ( leczenie jest nieefektywne z powodu możliwości powstania tzw. przerzutów).Chemioterapia jest jedną z podstawowych metod leczenia obok radioterapii i zabiegów poeracyjnych. Metody te mogą być stosowane łącznie o tym decyduje lekarz na podstawie badań. chemioterapię najczęściej stosuje się cyklicznie w tzw kursach (podawanie leku - okres przerwy itd...).Chemioterapia jest dość uciążliwą dla chorego metodą leczenia ,poza komórkami nowotworu niszczy i osłabia inne. Większośc chorych źle znosi ją psychicznie i fizycznie mogą wystąpić ;wymioty ,nudności ,brak apetytu (wstrę do niektórych pokarmów) ,obrzęki ,zmiany nastroju drażliwość, wypadanie włosów . Objawy uboczne chemioterapii uwidaczniają się najczęściej już po powrocie chorego do domu . Ważne jest wparcie ze strony rodziny i wręcz anielska cierpliwość . Pomimo trudnych do zaakceptowania zachowań chorego powinniście jako bliskie osoby zawsze być przy nim i dawać mu do zrozumienia że może na Was liczyć.

Taka postawa rodziny może pomóc więcej niż bezsensowne lekarstwa typu.....tatarak (beznadziejny wpis). Życzę Ci dużo wytrwałości i zrozumienia ,a dlą twojego Taty pomyślnych rezultatów leczenia ( znam pacjentów którzy żyją wbrew postawionym diagnozom). Będzie trudno ,ale musicie walczyć ,każdy dzień życia nie jest dniem straconym .  

 Justo, mój Tata zmarł 5 miesięcy temu, po 2.5-letniej walce z chorobą. Podobnie jak u Twojego taty powiedziano mu, że rak jest nieoperacyjny a stan Taty serca wyklucza podawanie chemii. Nie poddaliśmy się, szukaliśmy różnych innych opinii (Lublin, Centrum Onkologii na Ursynowie, Wawelska), doprowadziliśmy do podania chemii (a potem do radioterapii). Tata znosił chemię ciężko, ale efekty były wspaniałe - 1.5 roku spokoju, kiedy odzyskiwał siły i optymizm. Niestety, potem rak zaczął znów rosnąć a druga chemia nie dała już takich rezultatów jak pierwsza. Przegraliśmy wojnę, ale wygraliśmy 2 lata życia. Ale chyba najważniejsze było nastawienie Taty do życia - po pierwszym załamaniu - walczył. Każdego dnia, o każdy dzień. Wiem, że teraz są leki, które łagodzą objawy choroby i spowalniają jej przebieg. Zapytaj lekarzy, może wam się uda. Te leki to IRESSA i TARCEVA. Nie leczą, ale dają trochę czasu... 

U Taty za późno wykryto raka, czy raczej za późno skierowano go do onkologa - zmiany widać było 2 lata przed diagnozą. Do końca nie miał przerzutów (bardzo rzadki przypadek), ale podobno nie wytrzymałby wycięcia jednego płuca. Nie wiem, czy to prawda, ale wiem, że wg lekarzy miał nie przetrzymać pierwszej chemii... Rada dla was - nie wierzcie jednej opinii lekarskiej, wypożyczcie dokumentację i starajcie się uzyskać jeszcze inną opinię! Próbujcie! Dla nas te 2.5 roku było cudem... Wiem, że u niektórych ludzi można uzyskać jeszcze lepsze wyniki, zwłaszcza po leczeniu operacyjnym. Więc trzymam kciuki i życzę wam szczęścia i nadziei!

 Mój wujek miał raka płuc i poprostu je wypluł:( ale to była jeden z najgorszych odmian raka płuc i w dodatku późno wykryty pamietam ze zawsze kolo jego lozka stalo wiaderko, ale chyba nie cierpial bo ciocia bardzo go kochala i dbala o niego z calych sil. pamietam jak bardzo bylam zaskoczona kiedy w otwartej trumnie na pogrzebie zobaczylam mojego usmiechnietego wojka odrazu przestalam plakac. musisz przy nim byc. dla pocieszenia powiem ze moja przyjaciolka miala raka pluc zachorowala w wieku 10 lat przerzut z kosci na pluco wszystko o najwyrzszym stopniu zlosliwosci i w tej chwili ma prawie 30 lat zyje sobie co prawda z jednym polcem ale po nowotworze nie ma sladu:). z twoim tata tez napewno tak bedzie pozdrawiam

 Z rakiem pluc jest tak wlaśnie jak opisujesz. Mój ojciec też wyglądał zdrowo,szok że jest chory. Też nie był operowany-guz był tak niefortunnie umiejscowiony, że operacja była wykluczona. Walczyłem, postarałem się o leki podano w  "kroplówce". Ból po podaniu był tak okropny, że jak mi powiedział nastepnej dawki nie przeżyje. Niestety przepowiedział, dzien przed podaniem leku nastapił wewnętrzny krwotok i koniec. W  szpitalu był tylko miesiąc i tam umarł.Zeby Ci dodać otuchy znam przypadek, że guz  był  zoperowany i człowiek ten żyje juz siódmy rok, chociaz bez lewego płuca. Myślę, że powinnaś się udać do onkologów, specjalistó chorób płucnych i starać się walczyć ojca na rózne sposoby. Dopóki zyje wszystko jest mozliwe. Cuda też się zdarzają, mówie poważnie.

 Wiem o czym mówisz bo sam jestem chorym.Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba.Dowiedziałem się po zrobieniu rutynowego badania (rentgena) klatki piersiowej i jej opisie,że są zmiany.Pobrane wycinki( fiberobronchoskopia ) potwierdziły że mam raka płuc.Obecnie jestem po operacji usunięcia całego płuca i po częściowej chemioterapi ( przerwano leczenie - niska tolerancja organizmu ).

Powiem tak - lekarze leczą , Pan Bóg uzdrawia.

Jestem pełen wiary ,że uda mi się pokonać chorobę.

Wierzę że i z twoim tatą będzie wszystko dobrze.Twój tata tak na prawdę musi uwierzyć,że pokona chorobę. Miłość,wiara i pokora czyni cuda.

Wiara i nadzieja czyni cuda...

Czesc, czytajac wiekszosc wypowiedzi stwierdzam, ze rak pluc jest niewyleczalna choroba... tak, statystycznie wiekszosc pacjentow umiera krotko po rozeznaniu choroby, ale nie wszyscy odchodza. Moja mama zachorowala na raka pluc w 2000 roku, bylo z nia naprawde zle, lekarze tez nie rokowali jej wiecej niz pare miesiecy zycia, wszyscy w rodzinie probowalismy przyzwyczajac sie do mysli "zycie bez niej" co bylo bardzo bolesne i nie do zniesienia. Mame zaczeto leczyc chemioterapia , na poczatku nie dawala efektu, chociaz mama ja dobrze znosila (miala apetyt, nie chudla) lekarze oficjalnie skazali ja na smierc, nie zapomne nigdy tej wizyty, kiedy dowiedzialam sie ze nie ma dla niej ratunku. A jednak... mamy 2006 rok, moja mama nie poddala sie, byla dobrej mysli i chciala zyc, zyje do teraz i patrzac na nia nikt nie pomyslalby nawet co przeszla (a przeszla naprawde wiele) wiec pisanie o negatywnych skutkach chemioterapii jest dla mnie niezrozumiale, to wlasnie chemia uratowala jej zycie, jest wiele skutkow ubocznych, ale silny organizm je zwalcza. Mysle tez, ze najskuteczniejszym lekarstwem jest sama wiara i chec do zycia, Twoj tata nie moze sie poddac a pomoc mu w tym mozesz tylko Ty i Twoja rodzina, wiec przestancie myslec juz o smierci i myslcie wszyscy pozytywnie. Wiem, ze to jest ciezkie, sama przez to przeszlam, ale uwierz mi, zycie jest wielka zagadka i czesto nawet lekarze nie potrafia wytlumaczyc niektorych "cudow". Mam nadzieje ze z Twoim tata bedzie dobrze i wroci do zdrowia,uwierz mi, ze psychika jest glownym bodzcem w chorobie, psychika czlowieka moze wiele zdzialac, wiec mysl pozytywnie i tak nastawiaj Twojego tate a wszystko bedzie dobrze. Pozdrawiam Cie i zycze wytrwalosci w tej wielkiej tragedii, nie zalamuj sie bo nie warto tylko walcz!

 Witaj Justa! Czy ktos umrze na raka czy wyzdrowieje- na to nie ma reguly. Wszystko zalezy od organizmu i rodzaju raka. Bardzo waznym elementem w czasie choroby jest psychiczne podejscie chorego, jego zdeterminowana chec pokonania raka, pozytywne nastawienie do zycia i wiara w wyzdrowienie. Zalamanie to najgorsze co moze sie przytrafic. Organizm ulega wtedy chorym komorkom, ktore mnoza sie z powodu oslabienia w systemie immunologicznym, ktore spowodowane jest depresja psychiczna. 

A wiec nalezy zadbac o dobra kondycje mentalna, chory nie moze myslec tylko o chorobie, o tym co w zyciu negatywne, ale musi znalezc pozytywne strony zycia. To trudne, ale moze pomoc.

Wszystkim dotknietym ta wstretna choroba bezposrednio lub posrednio zycze samego optymizmu i wszystkiego dobrego.

 Justo bardzo mi przykro! Pamiętaj musisz być siłą napędową dla taty. moja mama odeszła 8 miesięcy temu też na raka płuc. był niepoeracyjny. Zastosowano chemię, ale po pierwszej dostała udaru mózgu, a organizm po chemii był tak osłabiony, że nie wyszła z tego. Trzy miesiące leżała sparaliżowana. Miała 58 lat. Bardzo mi jej brakuje...

 Masz wierzyc, ze sie uda!!!!! Nawet jesli innym sie nie udalo - to bez znaczenia. Tez slyszalam o klaczach tataraku ale ich jeszcze nie kupilam bo nie wiem gdzie. Tata potrzebuje z cala pewnoscia pomocy w kwestii odtruwania organizmu duza uwage trzeba zwracac na watrobe bo chemia na raka pomaga ale dla organizmu jest trujaca, toksyczna. Jaki rodzaj nowotworu ma Twoj tatus? Glowa do gory i dowalki z tym parszywym wrogiem sancie cala rodzina a na pewno sie uda. Tata ma walczyc i ma chciec wy go wspierajcie niech czyje sie wazny i potrzebny. Moja mama okropnie sie dusila ale po chemii zaczela normalnie oddychac bo on sie zmniejsza. Ten rodzaj nowotworu, ktory ma moja mama jest bardzo wrazliwy na chemie. Wiem o nim wszystko ale wierze w to w co trzeba wierzyc wiem, ze wygramy i nie slucham zlych rokowan. Pozytywne myslenie sie udziela a mama nie wie wszystkiego o swoim raku. Chore osoby mowia ze chca wiedziec wszystko ale tak nie jest i jesli ojciec bedzie wiedzial wszystko to go zabijecie. Mam nadzieje ze postapicie rozsadnie nie mowcie rodzinie i znajomym prawdy mowcie ze jest dobrze. Trzeba wiedziec ze moze sie znajdzie jakas nawiedzona ciocia ktora przyjdzie do ojca i powie" bo ja sie tak martwie a ty jestes smiertelnie chory i lekaze nie daja nadzieii" Jak taka durna sie pojawi to trzeba z niej zrobic glaba ze predzej sama umrze i ze nie wiecie o czym mowi bo trzeba pamietac ze nie kazdy rak to smierc!!!!!!!!!!!! Badz twarda i nie martw sie

 przecierz kazdy ma prawo wiedziec!!!Wam jest tak latwiej zyc odsuwacie to od siebie zamiast sie z tym pogodzic i zaczac walczyc.Polecam ksiazke pod tytulem "nic mi nie jest poprostu mam raka". Znajomi i rodzina powinna pomagac a zrobią to nalezycie gdy beda znali powage sytuacji.Ty ich ejszcze oszukujesz i odsuwasz od matki kiedy ich najbardziej potrzebuje szkoda gadac poprostu rece opadaja...

 Mój tata zmarł na rak płuc 4 dni temu. Walczył z chorobą od półtora roku, kiedy lekarze w styczniu 2005 roku postawili diagnozę rak płaskonabłonkowy płuca prawego okazało się,że jest on nieoperacyjny, dostał 4 cyle chemi i 10 naświetleń i guz zmalał do 2,5 cm z 8 cm. Niestety po roku nastąpiły przeżuty i już kolejne chemie nie zadziałały. Ale liczy się wiara, mój tata wierzył do ostatniej chwili, wierzył nawet w momencie kiedy umirał a ja razem z nim, że zdaży się cud, przecież lekarz nie jest wyrocznią, zawze trzeba mieć nadzieję. Postaraj się ten czas wykorzystać jak najlepiej okarz mu dużo miości i nigdy nie okazuj przy min,że się boisz. Ja się bałam przez całe te półtora roku ale starałam się tego nie okazywać i dawać mu siłę, która w takich momentach jest bardzo potrzebna. Niech twój tata widzi na twojej twarzy uśniech a nie smutek. Niech wie,że jesteś z nim na dobre i złe. Życzę dużo zdrowia twojemu tacie i niech zawsze ma tą nadzieję, że jutro bedzie lepiej.

  Mozna z tego wyjsc, tez mialem raka ale teraz jestem zdrowy. Moja rada 1.nie ufac zadnym cudownym lekarstwom typu wilkakora energoterapia i inne czary ,strata czasu a nie wiedomo ile sie go ma! 2.Optymizm to polowa sukcesu , trzeba trzezwo ocenic sytuacje :moge miec malo czasu wiec niech przezyje go jaknajlepiej (na poczatku choroby trudno o to bo trudno sie pogodzic z tymi torturami ale jednak trzeba)3.Normalne zycie w miare mozliwosci, nie rezygnowac z tego co sie lubi chyba ze juz centralnie nie ma innego wyjscia:-)4.Bliscy muszą sie nauczyc tolerowac napady zlego nastroju  podczas chemi co jest normą , przy takich meczarniach (jakby ktos nie wiedzial to wymiotujesz przez tydzien  i w kazej minucie tego tygodnia jest ci nie dobrze , bole glowy, oslabienie , a po jakims czasie lysiejsz, do tego dochodza spadki wartosci krwi ale to mnie na szczescie ominelo, da sie przezyc ale wolal bym miec wszytkie zeby borowane niz jeden dzien chemi...)

 

  

 

 

  

 

 

Komentarze
Dodane przez Gość w dniu - 2009-02-15 09:22:36
Proszę o radę. Mój mąż jest po operacji /3 dzień/ usunięcia lewego płuca / wysokodojrzały guz neuroendokrynny typu APUDOMA z indeksem poliferacyjnym poniżej 2 %. Wycięcie całego płuca było podyktowane skomplikowanym umiejscowieniem oraz naciekiem na oskrzele. Torakochirurg zapewnia, że nie bedzie innego leczenia i nie mamy myśleć o zadnych przerzutach ,gdyż węzły chlonne sa czyste i pozostale narządy również/ potwierdziło to badanie tomografem komputerowym oraz bronchofiberoskopia. Pomimo zapewnień nie jestem do końca ufna, boje sie.
Dodane przez Gość w dniu - 2009-01-08 13:20:30
Wszystkim chorym na jakiegokolwiek raka polecam obowiązkowo przeczytać książkę pt.Antyrak można kupić w internecie. Ściśle przestrzegać dietę dr Budwig . Proszę poszukać w internecie. Stosować duże dawki Transfer Factor Plus. pozdrawiam wszystkich i nie lękajcie się modlcie się i walczcie . pozdrawiam
sprzedam tarceva 150
Dodane przez Gość w dniu - 2008-11-05 05:31:45
tak jak w tytule odstapie lek tarceva 150 mg cena do uzgodnienia kontakt lub GG 6135127 
pozdrawiam!
moj tata
Dodane przez Gość w dniu - 2008-10-13 06:26:01
co mam powiedzieć wstępna diagnoza rak płuc jeszcze szczególowych badań nie było a ja już nie mogę dać sobie rady jak mam żyć jak go wspierać ?sama nie wiem co dalej
psychika
Dodane przez Gość w dniu - 2008-08-09 04:19:22
z serca piszę. ni jak to sie ma dla rozumu i logiki. 
kiedy się zachoruje na cokolwiek trzeba się z tym pogodzić, przyjąć to takie jakie jest. nie wolno się załamać. trzeba się modlić, walczyć z chorobą jak się da. dobra psychika to dzisiaj wiara w Boga, Chrystusa. każde cierpienie związane z chorobą, każdy dzień walki i modlitwy trzeba ofiarować Bogu. trzeba być jak św Jakub który na siłę od Boga chciał coś dostać. zawsze prosić, mieć ufność, być w zgodzie z Wolą Boga, ale jednocześnie wierzyć i wierzyć. trzeba dać z siebie wszystko, a resztę zostawić Bogu i zdać się na jego miłosierdzie. za każdy dzień dziękować i każdy dzień dobrze wykorzystać, choćby tylko po to aby z każdym dniem zbliżyć się do Boga. by móc mu w pewnej chwili powiedzieć ; bierz mnie stąd do Królestwa swego. żeby się narodzić na nowo. pozdrawiam. wiem że to trudne, ale warto szukać.
Dodane przez ania w dniu - 2008-08-02 19:18:39
3 dni temu dowiedzielismy sie ze moj tata 56 lat ma droibnokomorkowego raka pluc. tata czuje sie dobrze i wyglada swietnie. przerzutow do innycg organow nie ma , czekay na wyniki biopsji wezllow chlonych. lekarz stwierzdil ze rak jest nieoperacyjny ze wzgledu na polozenie blisko tchawicy i rodzaj drobnokomorkowy. za tydzien chca zaczac chemie. dodam ze ja mieszkam z siostar w stanach a rodzice sami w pOLSCE. serce mi sie kraja jak pomysle ze nie moge byc przy nich nonm stop., za dwa mieisiace wychodze za maz. nbilety dla rodzicopw sa kupione. zatsanawiam sie czy po 2 cyklach chemi tata bedzie w stanie pokonac dluga podroz? mam matlik w glowie i serce roizdarte na pol. prosze o opinie moze rady. moze sa jakies ziola lub inne leki ktore warto byloby sprobowac 
MÓJ TATA MA RAKA!!!!!!!!!!!!!!!!
Dodane przez ANIA w dniu - 2008-07-28 12:55:16
Czy ktoś spotkał się z przypadkiem żeby podawano chemię 2-3 kursy prtzed operacąć docięci płuca???
Co o raku mówi Nowa Germańska Medycyna
Dodane przez Gość w dniu - 2008-07-28 11:41:22
http://www.germanska-nowa-medycyna.pl/
Dodane przez Gość w dniu - 2008-07-21 14:24:05
a ja mam dośc nadzieja umiera i cały czas mysle ze robie za mało dla mamusi.nie mam siły ona coraz gorzej sie czuje -rak płuc z przezutem zoperowanym do mozgu-lekarze znieczuleni, tata zaczął pic a mam ciagle spi spi leży nie ma siły.a ja powoli trace nadzieje mam dosc tego wszystkiego.prosze o pomoc, co mam zrobic gdzie mam isc 698185599
Rak płuc
Dodane przez Przemek w dniu - 2008-06-21 05:23:46
W lutym tego roku zdiagnozowano (przez przypadek- RTG po wypadku na rowerze) u mnie niedrobnokomórkowego raka lewego płuca, nie operacyjnego. Naszczęście bardzo dobrze zareagował na radioterapie i po 22 seriach nie ma po nim już śladu. 
Teraz czeka mnie co miesięczna kontrola, ale jestem dobrej myśli.
Niepewność
Dodane przez Gość w dniu - 2008-05-03 11:48:04
Witam, mój tata ma 63 lata 2miesiące temu wykryto u niego raka płuc - nieoperacyjny 4,5cm.Jest po chemii , psychicznie i fizycznie czuje się dobrze .Za dwa dni ma rozpocząć radioterapie, pali papierosy 40lat,jak przebywał w szpitalu to miał przerwę teraz znowu pali, czy to mu pogarsza jego stan.Proszę jeżeli ktoś spotkał się z takim przypadkiem moja prośba o radę jak można mu pomóc ?, co można jeszcze dla niego zrobić?Jakie ma szanse ?Dziękuję za każdą rade.
Witam
Dodane przez Gość w dniu - 2008-04-07 12:25:15
Mój tata ma niedrobnokomórkowego raka płuc z przerzutami min. do nadnerczy, drugiego płuca i wątroby. Miał serię naświetleń i 2 dni temu miał chemię i... nie może chodzić właśnie po tej chemi, tak mi się wydaje. Czy to przejdzie? Czy u kogoś był taki sam przypadek?
rak płuc niedrobnok. z przerzutami
Dodane przez Gość w dniu - 2008-02-12 21:58:11
Jeżeli ktoś może mi pomóc to proszę podac w jaki sposób mozna załatwić Tranfer Factory,błagam mamy mało czasu,bo już sa przerzuty i stan chorego się pogarsza
SELOL lek eksperymentalny
Dodane przez ANIA w dniu - 2007-12-31 12:18:23
Moj tata zmarl na raka pluc niecale dwa miesiące temu. Bral chemię oraz eksperymentalny lek, opracowany przez polskich uczonych, o nazwie SELOL. Niestety tata mial nowotwor w stanie bardzo zaawansowanym i zmarl po 5 miesiącach od diagnozy. Ale ponoc selol jest BARDZO SKUTECZNY w leczeniu RAKA PROSTATY - zainteresowanych odsylam do artykulu na stronie http://www.eduskrypt.pl/czy_nastapi_przelom_w_walce_z_rakiem-info-321.html 
Selolem zajmuje sie dr Suchocki ze szpitala na Banacha w Warszawie oraz prof. Kuraś z Wydzialu Biologii Uniwersytetu Warszawskiego (obaj są wymieniani w artykule) - my wlasnie z prof. Kurasiem mielismy kontakt - przemily, niezwykle zyczliwy czlowiek! 
 
Tacie niestety już nie udało się pomóc. Dziś staram sie zorientowac, czy lekarzowi, który doprowadzil tatę do tak poważnego stanu, mozna wytoczyc sprawę w sądzie: tata od ponad trzech lat leczyl sie u lekarza pulmonologa (ten zdiagnozowal mu wczesniej rozedme pluc, dzis nie wiem juz, co o tym myslec). Lekarz ten nie widzial u taty nic podejrzanego nawet wowczas, gdy tata skarżyl sie juz na silny ból w klatce piersiowej, nie dal mu zadnego skierowania na jakies powazniejsze badanie. Dopiero kiedy tata zaczął juz pluć krwią, wymusił w koncu od lekarza rodzinnego skierowanie do specjalistycznego szpitala, gdzie lekarz, jak tylko go zobaczyl, stwierdził ze stan jest bardzo poważny. Ale wtedy tata miał juz przerzuty, m.in. na węzly chłonne (miał spuchniętą całą prawą stronę szyi i twarzy - na co, nawiasem mówiąc, lekarz ogólny powiedział: "To to nic takiego, to samo przejdzie"). Czy mozna sobie wyobrazic gorszych partaczy?  
Pytam: jak to mozliwe, ze czlowiek leczy sie od trzech lat u pulmonologa, robi okresowo przeswietlenia, skarży sie na pewne dolegliwości, przy tym wszystkim nalezy do grupy podwyższonego ryzyka, bo całe życie palił i ma juz swoje lata, a lekarz nie widzi żadnego problemu i doprowadza pacjenta do stanu, w którym na ratunek jest już za późno! Nie mogę się z tym pogodzić i nie zamierzam tego tak zostawic. Gdyby ludzie w tym kraju częściej wytaczali lekarzom sprawy o zaniedbania, ci zachowywaliby się bardziej odpowiedzialnie i lepiej by nas wszystkich leczyli.  
Wszystkim tym, których bliscy są poważnie chorzy, życzę dużo siły i nadziei - wiara naprawdę może uczynić cuda. Mojemu tacie się nie udało, ale my - jakoś tak wbrew wszystkiemu - do ostatniej chwili nie traciliśmy nadziei - dzięki temu unikneliśmy poczucia rozpaczy i BEZnadziei, które są chyba jeszcze gorsze niż sama choroba. Trzeba sie starac zrobic to, co mozliwe, zeby pomoc choremu i zachowywac sie tak, jakby sie panowalo nad sytuacja, nawet jesli tak nie jest. Nie ma chyba nic gorszego dla chorego, jak widziec cierpienie i bezsilnosc osob bliskich, bo to odbiera nadzieje. A gdy zabraknie nadziei, to koniec. Sciskam Was mocno. Ania
rak płuc
Dodane przez Z nadzieja.... w dniu - 2007-12-13 10:39:43
Witam wszystkich,chcialabym ustosunkowac sie do niektorych wypowiedzi.Otoz mam tatusia chorego na raka pluc,i wierze wierze ze bedzie dobrze,,,Moj tatus ma 45 lat,jest fantastycznym czlowiekiem i dla mnie najwiekszym autorytetem, do tego bardzo madry pomocny i pracowity i niestety ta choroba....POWIEDZCIE MI CZEMU takie pijaki zlodzieje zabojcy nie choruja tylko ludzie ktorych ta choroba powinna omijac.Ostatnio rozmawialam ze starszym panem po 80-tce i zalil mi sie ze nie chce sie jemu zyc ze meczy sie...czemu takim ludziom dane jest zycie dlugo?NAJGORSZA JEST TA BEZSILNOSC KTOREJ NIE JESTESMY POKONAC!!!!!.WIERZE ZE WIARA CZYNI CUDA CHOC JUZ TROSZKE ZWATPILAM BO POGARSZA SIE......POWIEM WAM (MAM 18 LAT) ODDALABYM ZYCIE ZA MOJEGO TATUSIA ZEBY TYLKO ON BYL ZDROWY I ZYL.SKORO JEST TAKA WOLA BOGA MOZE MI ZABRAC ZYCIE BYLE TATUSIA OCALIL
Dodane przez Gość w dniu - 2007-12-11 15:11:38
Witam!!!4 mc temu umarł moj tata miał miec tylko operacje przepuchliny.2.5 roku temu zachorowała moja mama ,miała usuniety płat płuca miało bydz wszystko dobrze jednak tak sie nie stało,doszło do nastepnej wznowy a teraz sa przerzuty do przewodu pokarmowego i watroby.Dzis prosiłam ordynatora mówiac ze nikt mi nie został aby podali mamie chemie nie wiem czy to dobrze czy zle.Zawsze zastanawiałam sie nad pojeciem szczescia teraz wiem szczescie było wtedy kiedy siedielismy z mama i z tata w ogrodzie pilismy kawe ismialismy sie.Kiedy mama zachorowała mówiłam sobie ze nic gorszego nie moze sie stac a tu...umiera nagle moj tata.PAMIETAUJCIE ZAWSZE MOZE BYC JESZCZE GORZEJ.pozdrawiam Angelika.
Rak płuc
Dodane przez Mitch w dniu - 2007-12-08 13:05:13
Jest to jeden z najtrudniej poddający się leczeniu ,Sam to pszechodziłem ,Może dlatego że wykryto u mnie zbyt puźno -wszak płuca nie bolą . 
Miałem w prawym płucu 2 duże guzy przeżuty do prawgo płuca gdzie ich było 8 mniejszych 1-2,5 cm na to nałożył płaskonabłonkowy no i przeżuty na żołądek i jelito grubę poniepotrzebnej przerwie na święta wbrew woli lekarza prowadzącego doszły jeszcze oskrzela co wydłużyło terapię ale dzięki Bogu,Shamanom i lekarzom ,mojej żonie i wielu innym ludziom żyję i jak na razie nie ma nawrotów a badam sie systematycznie 2-3 rzay w roku .Jak ktoś zainteresowany może poczytać na tej stronie w artykółach Papużka...I moje leczenie w Limie  
lub skontaktować się bezpośrednio ze mną info w Kontakty pozdrawiam Mitch
niedrobnokomórkowy rak płuc
Dodane przez ewelina w dniu - 2007-11-23 09:13:44
u mojej mamy wyktyto tego raka z przezutami do węzłów śródpiersia i drugiego płuca,mama czuje sie super ,chcą jej podac tylko chemie ,czy naprawde jest aż tak żle?czsem myśle że lekarze ida na łatwiznę i odrazu stawiają na człowieku kreskę,w przyszłym tygodniu mama zaczyna chemie ,co podać jej za leki,witaminy -kompletnie sie na tym nie znam pomóżcie!!
Już 13 miesišc walczę!
Dodane przez w dniu - 2007-11-19 02:01:01
W pazdzierniku ub.roku wykryto u mnie 
raka drobnokomórkowego płuc,pól roku chemioterapi,28 cykli radioterapi,leczenie zakończyłem 23 sierpnia br.Zmiany nowotworowe wycofały się,guz był w œrudpiersiu 4x5 cm był do pprzezut do wezłow chłonnych.Narazie czuje się zdrowy to juz 13 m-cy,pomalutku wracam do zdrowia.
Dodane przez aga w dniu - 2007-11-06 10:23:00
witam moj tata ma 47 lat miesiac temu wykryto u niego drobnokomorkowego raka pluc z przerzutem do watroby.cala rodzina jest zrozpaczona. jest po pierwszej seri chemi znosi ja bardzo dobrze.lekarze nie dawali mu nadzieji.mowili ze nie doczeka chemi ale cale szczescie mylili sie.jesli ktos byl w podobnej sytlacji prosze niech napisze jakie sa rokowania i jak dlugo z nami zostanie.na razie psychicznie czuje sie dobrze.cieszymy sie z kazdego dnia bycia z nim.nie chce zeby umal.prosze o odpowiedz.
renia
Dodane przez Gość w dniu - 2007-10-24 02:16:12
u mnie podobnie jak u większości z was ktoś z rodziny ma raka, to mój tata. ja obecnie jestem na 4 roku studiów i nie wiem czy uda mi się je skończyć. Tata poszedł do lekarza w lipcu bo żle się czuł, pani doktor stwierdziła zatoki ( tylko że tata nigdy nie chorował na zatoki), przy wizycie następnej u innego lekarza wyszło na jaw że ma on wodę w lewym płucu i tak się zaczęło. Wtedy dowiedzieliśmy się o chorobie i to było dla nas szokiem bo przecierz tata nigdy nie polił papierosów, nie nadużywał alkocholu itd. Podano mu 2 chemie ratujące życie bo nie można było ustalić głownego źródła. W pewnym momencie było już naprawdę źle bo miał sparaliżowaną lewą stronę i nie chciał nikogo widzieć oprócz mamy. Teraz już jest sprawny, ustalono źródło i właśnie się dowiedziałam że jest to rak płaskonabłonkowy płuca i że jest on zabójczy jak przeczytałam w internecie. Nie wiem jak powiedzieć o tym mamie i jak my to wytrzymamy.
Dodane przez Gość w dniu - 2007-10-17 09:32:48
Moj tata ma raka pluc zdiagnozowanego w sierpniu jest po drugiej chemii od kilku dni ma częste bole glowy czy to cos powarznego prosze o pomoc
Rak płuca
Dodane przez Edward w dniu - 2007-10-16 12:15:27
Choruję na raka niedrobnokomórkowca prawego płuca .wykryto go u mnie pod koniec lutego 2005r.Leczenie rozpocząłem w kwietniu.W/g lekarza jest to rak nieoperacyjny i jestem leczony chemią w Centrum Onkologii na Ursynowie.Oprócz chemii brałem lek w tabletkach o nazwie TARCEVA.Efekt był mizerny.Nie czułem poprawy i przerwałem leczenie,oczywiście za zgodą lekarza.Ostatnią chemię dostałem 4X. Czuję się,na dzień dzisiejszy,dobrze,ale boję się że to nie potrwa długo.Czy ktoś brał TARCEVE i z jakim skutkiem.Czekam na odpowiedź.
"Prosze o pomoc"
Dodane przez Gość w dniu - 2007-09-07 12:47:59
Witam!!! 
Nie wiem jak mam się zachować,jak pomóc mojej mamie.Dowiedziała się,że ma gruczolakoraka a przy okazji o tym ,że już żadne leczenie nie wchodzi w grę tzn żadna chemio czy tez radioterapia.Ponieważ guz jest tak duży,że nie mogli go wyciać a o jednym płucu by nie umiała samodzielnie oddychać,także radio i chemioterapia mogłaby ją wykonczyć. 
Ciągle zadaje sobie pytanie jak się czuje człowiek,który wie ,że wydali na niego wyrok???Czy wogóle warto mieć jeszcze jakąś kolwek nadzieję. 
Bardzo to przeżywam tym bardziej,że jestem w zaawansowanej ciąży,ale mimo wszytkiego chciałabym pomóc mojej matce,tylko jak???Może ktoś zna odpowiedż na to pytanie...???
Transfer Faktor Plus Advance Formuła
Dodane przez Beata w dniu - 2007-08-28 06:25:54
Bardzo was proszę pomóżcie mi znalesć kontakt zeby mozna było sprowadzic ten Transfer Factor, mój tata ma raka łuc płaskonabłonkowego, jutro ma pirwszą chemię, boje sie bardzo zeby go nie zniszczyła. 
mój mail:
pomozcie
Dodane przez kamila w dniu - 2007-08-27 05:52:28
mojamama choruje na zwapnieniepluca ostatnio dr powiedziala ze ma na prawymplucu drobne zmiany wlokniste cotojest pomocy kamila
Rak płuca prawego
Dodane przez Jola w dniu - 2007-08-14 14:06:53
Czy ktoś podawał grzyba Reishe, też wzmacnia system odpornosciowy przy nootworach.300 zł 60 tabletekPodaję ojcu zobaczymy.Ponoć b,dobry.
Odpiszcie
Dodane przez Gość w dniu - 2007-08-03 07:41:12
Witam...mam 23 lata i czuje ze z moimi plucami nie jest dobrze...Az wstyd sie przyznac ze trwa to juz ponad rok i w przeciagu tego czasu bylem tylko 2 razy u lekarza.Lekarz przepisal mi banki na plecy jednak nie pomoglo.Bola mnie pluca,czuje dusznosci,mam powiekrzone wezly chlonne,migrene,stan podgoraczkowy i jestem notorycznie oslabiony.Do tego brak apetytu i chudniecie.Pale paczke papierosow dziennie,moze to powod dusznosci jednak reszty obiawow nie potrafie wytlumaczyc a lekarz nie chce dac mi skierowania na przeswietlenie.Mam zamiar wiec zrobic badanie bez skierowania.Czuje sie naprawde zle,ukrywam to bo nie chce nikogo martwic,jednak zmeczenie i bol trudno ukryc.Moze to grozlica,albo inna przewlekla choroba?W moim wieku rak jest chyba ewenementem,jednak moj przyjaciel majac 23 lata zmarl na raka ploc.Pisze bo dobrze sie czasem wygadac w sytuacji gdy cos sie w sobie dusi.Pozdrawiam :/
okreslenie badania
Dodane przez Gość w dniu - 2007-07-25 23:05:54
Witam, 
 
Chcialabym prosic o pomoc, czy TK klatki piersiowej z ponizszym opisem wskazuje, ze ktos ma raka? : Zagęszczenia z częściowo widocznym bronchogramem w czesci przypodstawowej segmentu 3 plata gornego, zmiany niedodmowo-zapalne, zmiany naciekowe, zwloknienie w płacie środkowym pluca prawego oraz u podstawy plata dolnego pluca lewego bez cech plynu w j. oplucnowych, nie ma powiekszonych wezłow chlonnych. 
Bardzo dziekuje za odpowiedzi
Coś nie tak.
Dodane przez Marcin w dniu - 2007-07-20 10:45:09
Mój tata umarł w lipcu tego roku. Miał raka płuc 6 na 5 cm, który obumarł i się rozpadł. 15 lat temu miał operację serca. Byliśmy w szpitalu onkologicznym na ursynowie. Na początku miał tylko chrypkę, ale po badaniu bronchoskopii podczas, której przebija się tchawice by wprowadzić sonde do płuc jego stan drastycznie się pogorszył. Zaczął odczuwać silne bule w płucu prawym, gdzie miał jamę po obumarłym guzu. Słabł z dnia na dzień. Po tym badaniu lekarz stwierdził, że nie mogą operować, ani dać chemii, ani radioterapii ze względu na przebytą operację serca i niskie ciśnienie krwi. Zastanawiam się po co wogóle przebijali tchawice i ruszali tego raka skoro juz wcześniej jasne było dla nich, że nie pomogą mu wcale. Może chcieli poćwiczyć? Lekarz nie doradził wogóle nic co brać w razie bólów tylko kazał przyjść na kontrolę za miesiąc. Zupełnie nic nie pomógł. Po tygodniu męki taty wezwaliśmy karetkę i wzięli tatę do szpitala na solec, bo na ursynów wogóle nie chcieli przyjąć z braku miejsc. Tam dali tlen i kroplówkę, po ktorej w płucach u taty jakby zaczęła zbierać się woda. Wcześniej miał bóle, ale nie miał wody w płucach. Przenieśli tatę na erkę i podawali kroplówką jakieś leki i podali morfinę. W końcu nerki przestały pracować i serce stanęło. Zresztą ten szpital to teraz makabra. Niedoświadczony personel, zamiast pielęgniarek chodzą siostry zakonne bardzo słabo przygotowane do tej pracy. Bardzo żaluję, że wogóle poszliśmy do lekarzy. Z tego co teraz widzę to wizyty u nich tylko pogarszały stan. Po bronchoskopii tata żył tylko półtora tygodnia.
prosze o podanie nazw ziol i diet wspom
Dodane przez Martyna w dniu - 2007-06-17 13:39:43
moj narzeczony mieszka wNiemczech ma raka watroby zprzerzutami na mozg najprawdopodobniej( ta nieumiejetnosc jezyka..ma jakies plamy na mozgu i ma miec naswietlany..jest po chemii..ale nie to wazne 
bylam teraz ( mieszkam i pracuje w POlsce nie moge na razie z nim byc w Niemczech i co sie okazuje lekarz nie przepisal zadnej diety..nie rozumiem dlaczego? Powiedzial,ze palic mzoe bo teraz za pozno na rzucenie..zrozumialam ze to ostatnie miesiace..n bo zadnej diety? Ale pomnoc lekarz twierdzize naswietlania i ze moze wcale nie koneic . Wiec ja juz nic nie rozumiem skoro jest szansa to zcemu nie podal diety? Czemu powiedzial,z dieta to rzecz niesprawdzona??? ? Ja slyszalam ze jedzenie wedlin , miesa zwieksza ilosc rakowych komorek..a tu angle nie ma diety..moj ojciec umarl na raka waroby mial podobne lekarswta wsumie to te same..ale i mial diete ..przestal palic walczyl 4lata..umarl wszpitalu.nie zdazylam go zabrac do domu jak chcial ,mial jechac na drugi dzien rano a w nocy umarl..z usmiechem na twarzy.. 
Mnie trapi tylko to,ze lekarz twierdzize nie ma potrzeby stopsowac zadnej diety..wiec albo ju na wszystkoz a pozno wiec po co jeszcze naswietlania? A jesli jest szansa , ze ma wiecej czasu niz kilka mzoe miesiecy to zcemu nie wpsomagac dietami? Nic nie powiedzial o sokach buraczanych i innych..to ja sama zawiozlamz Polski tachajac soki..buraki , mloda b otwinke..prosilam narzeczonego zebys tosowal diete ale on za lekarzem powtarza ze po co? skoro nie potwierdza to emdycyna ze dieta wskazana!!!!! Ja zglupilam calkiem..nic nie rozumiem..Myslalam,ze tamw NIemzcech to juz ta slynna ich znajomosc zagadien jest wieksza..a moze tylko maja wiecej pieniedzy i lepsza aparature?? Szukam ziol jakie bym pogla podawac narzeczoinemu..nie stac mnie an te drogie specyfiki jakie podaliscie ten Urain i te amerykanskie..mamy powazne problemy finansowei w sumie to na nic juz nas nie stac..wiec zostaje dieta , wiemze warzywa drogie ale chociaz to..moze jakies ziola. Podaje adres..mail 
walka z rakiem
Dodane przez Gość w dniu - 2007-06-13 05:41:01
to trudne pogodzic sie i patrzec jak osoba ktora kochamy i nie wazne czy to maz brat czy mama cierpi i ze nie ma juz ratunku jak mozna byc optymista patrzac na kogos kto umiera?
Dodane przez MONIKA w dniu - 2007-06-07 13:42:52
CZESC.JA Z TAKIM ZAPYTANIEM MOJ NARZECZONY OD MIESIACA MA JUZ ZNACZNA CHRYPE.BYL JUZ U LEKARZA KTORY STWIERDZIL POCZATKOWO ZE TO PRZEZIEBIENIE POZNIEJ ZE TO JEST ZWIAZANE Z ZOLADKIEM ALE TAK NAPRAWDE SAM CHYBA NIE WIE CO MU DOLEGA.JA SIE BOJE ZE TO COS POWAZNEGO .CZY MOZECIE MI DAC NAMIARY NA JAKIEGOS DOBREGO SPECJALISTE OD GARDLA ,KRTANI W NOWYM YORKU Z GORY DZIEKUJE.
rak płuc osób po 80 roku życia
Dodane przez Gość w dniu - 2007-04-12 15:53:27
Mój dziadek ma 85 lat. kilka tygodni temu z wycinków pobranych w badaniu bronchofiberoskopowym rozpoznano raka niedrobnokomórkowego. Dano nam nadzieję, że jest to jeszcze zmiana oeracyjna, mimo wieku dziadka. ma bardzo dobre wyniki, jest w bardzo dobrej formie. Jednak doktor nie podjął się wykonania operacji, twierdzac, ze w tym przypadku konieczne moze być usunięcie całego płuca a tego dziadek może nie przeżyć. Teraz mamy skierowanie do poradni radioterapii gdzie doktor ma podjąć decyzję o ewentualnym leczeniu radioterapią, jesli nie bądą się zastanawiac nad jakąs chemioterapią.Dzadek czuje się dobrze, jest ciekawy życia, jednak meczą go te ciągłe wyjazdy na badania, z których nic nie wynika. Nie wie otym, że ma raka. Widać, że się boi kolejnych wizyt u lekarzy. dlatego zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby pozostawić sprawy własnemu biegowi. Nie męzyć go. Czy ktoś z was ma w rodzinie osobę chora na raka płuc w tym wieku. Jakie jest postępowanie. Bo ja mam dość ciągłego "odsyłania" nas gdzieś indziej. Chciałabym zaznaczyć, ze doktor chirurg konsultował dziadka w szpitalu, w którym był diagnozowany. Mimo to kazał nam przyjechac do ośrodka torakochirurgii, który mieści się 80 km od naszego miejsca zamieszkania, kazał nam wykonać dodatkowe badania min. USG serca i konsultację kardiologiczną (170zł) po to by nam powiedziec, że nie będzie operował. Czy nie mógł tego zrobić podczas konsultacji i zaoszczędzić starszej osobie tego wszystkiego. Zaczynam tracić wiarę w lekarzy.
Witajcie
Dodane przez Aneta w dniu - 2007-03-28 07:45:19
Ja i moja rodzina pozegnalismy naszego Ojca 3 marca.Rozpoznano u Niego drobnokomórkowego raka płu w sierpniu ubiegłego roku.Zmarł z powodu przeżutów do mózgu.Poprostu zasnął...Miał 52 lata.Do końca wszyscy mieliśmy nadzieję i nie dopuszczaliśmy myśli o najgorszym,ale Ojciec był coraz słabszy.Jednego jestem pewna.Tego,że cieszyl się,że ma nas.Nigdy nie należy się podawać i do końca podtrzymywać w chorym nadzieję,że będzie dobrze. 
Pozdrawiam wszystkich.
Boże pomóż mojej mamuni
Dodane przez Renia w dniu - 2007-03-25 12:47:40
W styczniu tego roku dowiedziałam się,że moja mamunia ma raka płuc: niedrobnokomórkowy,prawdopodobnie płaskonabłonkowy rak płuca prawego.Mama ma 55 lat, jutro jedzie na pierwszą chemię.Jak czytam powyższe wypowiedzi wasze,to potwornie się boję.Tak bardzo ją kocham nie mogę jej stracić.Napiszcie coś więcej o tym typie raka.
Dodane przez Gość w dniu - 2007-02-24 14:04:47
adenocarcinoma pulmonis sinistri cum metastates ad lymphonodulorum przetłumaczcie to proszę
Odpowiedź dla Arura
Dodane przez Mitch w dniu - 2007-01-29 09:49:22
Sz.Panie Nie podał pan żadnych danych w sprawie kontaktu.Ja miałem podobne schorzenie z tym że z przerzutami Co jest opisane na tej stronie w paru artykułach miedzy innymi w Promyk.... itp proszę o kontakt ze mną telefoniczny 928 635 2787 lub E-mail  
Jest duża możliwość wyleczenia w moim stanie na chemioterapie było już za późno choć z tego co mi wiadomo to przy tego typu raka chemia jest mało skuteczna czasem wręcz szkodliwa.Pozdrawiam Mitch
Rak niedrobnokomórkowy płuca lewego
Dodane przez Artur w dniu - 2007-01-26 17:47:08
TK-klatkipiersiowej z dnia 24.01.2007.wykazuje po stronie lewej w lokalizacji segmentu1/2 nieregularne ognisko dochodzace do wymiaru 6cm przemawiajace za npl z towarzyszacymi zmianami niedodmowo-zapalnymi.Zmiana dochodzi do wneki,gdzie nacieka okolice podzialu lewej tetnicy plucnej.Poza tym w miazszu pluc bez uchwytnych zmian ogniskowych.Niw uwidoczniono powiekszonych wezlow chlonnych 
-KONSULTACJA TORAKOCHIRURGICZNA 25.01.2007.carcinoma non microcellulare pulmonis sinistri.Ze wzledu na mozliwosc naciekania tetnicy plucnej proponuje chemioterapie.po 2-3 cykle kontrolne TK klatki piersiowej i konsultacje pod katem leczenia operacyjnego. 
 
Karte Informacyjna o takiej tresci odebralem w raz z moim tata dwa dni temu ze szpitala. 
Ludzie blagam was napiszcie co o tym myslicie jakie mogo byc rokowania,czy sa jakies szanse jak najpierw podaja chemie a potem dopiero operacje,Bardzo prosze jesli ktos z was mial taki przypadek zeby napisal jak sie zkonczyla taka historia
Palenie
Dodane przez Mitch w dniu - 2007-01-20 18:49:07
To zależy jakie papierosy-najgorsze są typu Lights bo mają wyciągnięte najwięcej nikotyny średnio zawierają jej tylko 3-5% tego co liście tytoniu.Dlatego wielu palaczy pali coraz więcej.Rzucenie palenia zwłaszcza w młodym wieku szybko regeneruje i oczyszcza pęcherzyki płucne choć nie do końca dlatego zalecane są komory tlenowe proszę sobie poczytać Lima komory tlenowe z poważaniem Mitch
Dodane przez Gość w dniu - 2007-01-20 11:44:50
Pale juz 2 lata czy moje pluca sa bardzo zanieczyszczone ? prosze o odpowiedz...aha i czy po rzucenie pluca sie jakby czyszcza ??
jakakolwiek informacja o Ukrain
Dodane przez Ania w dniu - 2006-11-05 12:32:12
proszę również o informacje na temat sposobu sprowadzenia tego leku do Polski, dla bliskiej osoby jest to ostania szansa. 
Rak Płuc
Dodane przez Mietek w dniu - 2006-10-21 10:09:58
Sam miałem raka płuc z przerzutami na żołądek i jelito grube oraz oskrzela i wyszedłem z tego dzięki Ayahuasce, Guanabanie i innych ziół oraz Dr .Gustavo Elera z San Ramon 
Stosuje bardzo niekonwencjonalne metody. 
Proszę o kontakt. Jestem w tej chwili w La Merced w Peru Mietk  
Moj kontakt
Lek Ukrain i Transfer Factor Plus
Dodane przez Kris w dniu - 2006-10-20 00:26:35
Witajcie 
Mój ojciec tez ma raka pluc z rzeżytami. 
Onkolodzy rozlozyli ręce że na ten typ raka chemia nie działa i pozostawili nas samych. Żadnej chemi i naświetlań nie będzie. 
Chwytamy się ostatnich szans nadziei. 
Zaczymany podawać Transfer Factor Plus Advance Formuła. 
Czy ktoś z was ściągał i stosował lek o nazwie Ukrain do Polski ? 
Trzymajcie się !

Napisz komentarz
Pamiętaj o wpisaniu KODU antyspamowego.
Imię:
Tytuł:
BBCode: Web AddressEmail AddressLoad Image from WebBold TextItalic TextUnderlined TextQuoteCodeOpen ListList ItemClose List
Komentarz:



Kod antyspamowy:* Code

Powered by AkoComment 2.0!

Następny >
 Dziki Mietek
Proszę o komentarze i wpisywanie kodu antyspamowego (pomarańczowe 5 cyferek wpisać w okienku) pozdrawiam Mitch
Kto jest Online
Aktualnie jest 75 gości online
Statystyka
Użytkownicy: 15
Newsy: 228
Odnośniki: 79
odwiedzających: 453383
Sprzedane
canyonpic8.jpg
Canyon Tradnig Post