Indiańskie ścieżki Krzysztofa Zawojskiego |
Wpisany przez Administrator | |||||
niedziela, 27 sierpnia 2006 17:16 | |||||
Indiańskie ścieżki Krzysztofa ZawojskiegoArtykuł pt. "Indiańskie ścieżki Krzysztofa Zawojskiego", opublikowany w rzeszowskich NOWINACH, przez tytułowego autora, który w swoich wyprawach spotkał się również ze mną i opisał spotkanie w artykule. Zapraszam do lektury... „W owym okresie wciąż jeszcze wędrowaliśmy Po preriach jak za dawnych dni. Przestrzeń, nieskończona przestrzeń była naszym żywiołem. Gdy dzisiaj zamknę oczy i pamięcią sięgnę do owej przeszłości, widzę przede wszystkim barwę rozległego widnokręgu, barwę sinoniebieską. Wzrok nasz wybiegał zawsze w dal.
Próba węży Krzysztof Zawojski mówi, że Indianie sami często szukają kontaktu z Polakami lubią ten naród. Gdy Polak znajdzie się w plemieniu indiańkim jest tam traktowany bez żadnej rezerwy. Przykłady? Człowiek z ziemi rzeszowskiej, Stanisław Smolak, Biała Chmura (zmarł 3 listopada 1968) został wodzem Indian szczepu Ottawa, był twórcą Muzeum Indiańskiego w Cross Village and jeziorem Michigan. W 1904 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Potem było jeszcze wielu polskich wodzów z rodziny Smolaków. Innym przykładem jest choćby Mieczysław Sobczak – polski uczeń Medicine Man u Nawajów (indiański
Nie było to łatwe, wymagało to do niego prawdziwie indiańskiego charakteru - przechodził na przykład próbę węży. Jak to wygląda? Rzuca im się pod nogi kilka setek jadowitych węży (głównie grzechotników). Jeśli to przeżyją - jest ok. Jeżeli nie to znaczy, że kandydat nie był przygotowany do tej próby i kierował się emocjami, a nie duchem. Z takiej próby, w której brał udział Mietek przeżyło zaledwie 4 na 10 kandydatów, to znaczy, że aby tam wejść, trzeba mieć silną wiedzę i wiarę która mówi, że człowiek ma od Boga wladzę nad każdym żywym stworzeniem. Żeby ją mieć trzeba posiadać wiarę nie w siebie czy własne siły, lecz zawierzyć Bogu i nie pozwolić, by opanował nas lęk. Bóg dał człowiekowi moc panowania nad żywym stworzeniem, ale tylko nieliczni potrafią ją w pełni wykorzystać.
Próba marketingu
- Kiedy założyliśmy w Wałbrzychu Stowarzyszenie Wspierania Tubylczych Amerykanów "KONDOR" szybko okazało się, że nie damy rady pomagać Indianom bez pieniędzy. Był taki przypadek, że w Polsce znalazł się Indianin, który dostał wylewu krwi do mózgu. Nie był ubezpieczony. Potrzebna była ciężka, droga operacja. Jako instytujca poruszyliśmy wszystkie możliwe organy pomocowe i udało się, ale trzeba było myśleć o przyszłości. Założyliśmy zespół „Catawba”. Nikt nie wierzył, że taka rozrywka jest ludziom potrzebna. Ja wiedziałem że to jest dobry produkt i już w fazie organizacyjnej tj 6 miesięcy przed sezonem pojawiły się pierwsze oferty występów - choć zespół był dopiero w fazie budowy programu i zbierania środków na stroje. Później zbudowalismy pierwszy w Polsce plenerowy skansen indiański w Starych Bogaczowicach. Z czasem poszerzyliśmy naszą ofertę o teatr indiański by ponownie wrócić do rozbudowy zespołu i dziś jest to nie tylko największa Polska formacja tancerzy Pow Wow, ale i w Europie. Mamy nie tylko piękne stroje do różnych rodzajów tańca ale także country, na imprezach budujemy wioski z tipi, robimy szamańskie kręgi szczęścia, uczymy wyplatania indiańskich łapaczy snów, wykonywania bransoletek z koralików i proponujemy wiele, wiele innych atrakcji - opowiada Zawojski. Dodaje, że ziemia rzeszowska wiele dla nich znaczy. W ubiegły roku byliśmy gośćmi Przemyśla, a w tym roku otwieraliśmy Leskie Country w Bieszczadach, od trzech lata jesteśmy stałymi gośćmi Pikniku Country w Mielcu i ponownie zagościmy na podkarpaciu we wrześniu – tym razem w Krośnie. Prowadzimy okrojoną kampanię marketingową – ograniczając się do regionów, w których chcemy występować lub miejsc nam bliskich. Na razie wzmacniamy swoją obecnosć od Przemyśla do Szczecina . Ciężko jest nam się uaktywnić w Krakowie – ale jest to tylko kwestia czasu. Na początkujpierw organizatorzy byli nieufni, nie wierzyli, że nasza ofertą możną zadziwić ludzi, rozbawić. Ale dali nam szansę. Potem stwierdzili, że współpraca z nami jest owocna dla obu stron dlatego mamy np. zapewnione wizyty w Mielcu do 2008 roku - śmieje się Krzysztof. W Mielcu byli już trzeci raz. - I tu rozgrzewamy ludzi, którzy tańczą albo obserwują, śmieją się, bawią. W sierpniu Catawba przekroczyła morskie i lodwe granice kraju dając pokaz taneczne na największym promie naszej floty - Polonia (na trasie Świnoujście – Ystad), a tydzień wcześniej gościła w Czechach na renomowanym festiwalu Country – Karvinsy Totem. Kolenym etapem zagraniczych tegorocznych wojaży będzie Słowacja… a gdzie dalej - życie pokaże. Aby osiągnąć taki efekt „Catawba” ćwiczy co najmniej raz w tygodniu po prawie 2-3 godziny. Stowarzyszenie spotyka się raz w miesiącu lub w zależności od wagi i pilności aktualnie załatwianych spraw. O sobie Jestem z wykształcenia inż. mechanikiem, pracuję w spółce „PKP Energetyka” przy wprowadzaniu danych, mam 48 lat. W zespole, tańczy żona Elżbieta, syn Konrad i córka Ewa.
|
|||||
Poprawiony: wtorek, 22 marca 2011 14:30 |
Komentarze
pozdrawiam wszystkich zafascynowanych -tak jak ja- indiańskimi klimatami