header1.jpgheader2.jpgheader3.jpgheader4.jpgheader5.jpgheader6.jpg

logo

Artykuły prasowe

Wild Mitch - Polak z Arizony

Ocena użytkowników:  / 33
SłabyŚwietny 

Wild Mitch - Polak z Arizony

Dziennik Związkowy 15-17 Lipca1989 r Marek Brzeziński -Tramp Trawel

Nie każdemu pisane jest w życiu spełnienie marzeń, chociaż życie wśród Indian nie było wcale marzeniem dla Mieczysława Sobczaka, bo gdzież mógł kiedyś, w PRL-u poważnie marzyć o Ameryce... Dzisiaj jednak wie, że to miejsce na drugiej półkuli czekało na niego, było jego przeznaczeniem. Mietek, Wild Mitch, jak nazywają go Indianie Navajo, Hopi, Apache, wylądował w Ameryce w grudniu 1981 roku w St. Louis, Missouri.

Zaczął od pracy na farmie, potem była dorywcza praca przy remontach i renowacjach, potem znów stała praca w browarze itd, itp. W 1982 Samotnie rozklekotanym autem rusza w Amerykę i przez pomyłkę ląduje w Meksyku Z powrotem było już gorzej -złapany na granicy bez dokumentów ląduje w obozie razem  z meksykami koło Yumy co po ielu perypetiach owocuje zmianą imienia i zieloną kartą.W drodze powrotnej zatrzymuje się parę tygodni u Navajo .Dalej po drodze dotarł do Black Hills w Południowej Dakocie, gdzie spotkał sędziwego już, znanego rzeźbiarza Korczaka, który pracował nad swoją skalną rzeźbą wodza Sioux'ów Szalonego Konia (Crazy Horse). Artysta powiedział mu wtedy, że Mietek nie zostanie już w mieście, ale wróci do Indian.

Wreszcie "zahaczył" o Chicago.Nagły kaprys kazał mu stamtąd wyjechać i zobaczyć zachód.

W 1984 roku, Mieczysław Sobczak wraz z przyjaciółmi Jimem i Jolą wsiedli w Chicago do rozklekotanego i wysłużonego "campera" (domku campingowego na kółkach), i postanowili wyruszyć do Arizony.W drodze powrotnej w Kansas City - dramat; strzeliła stara, łysa opona rzucając leciwy pojazd, bez ważnej rejestracji i ubezpieczenia zresztą, do pobliskiego rowu, lądując kołami do góry. Potem pozostała już tylko ucieczka z policyjnego parkingu z obawy przed poważnymi konsekwencjami, no i z powrotem znaleźli się w Chicago.

Po niecałym roku, Mietek już lepiej przygotowany i w innym składzie, z kolegą Leszkiem i swoim starszym synem Pawłem spróbowali jeszcze raz i szczęśliwie dotarli do Arizony. Tam znaleźli stary, zaniedbany, samotnie stojcy budynek trading post do wyrentowania wraz z pustymi zbiornikami stacji benzynowej. Buda nazywała się "Lonely Wolf" (Samotny Wilk). Cały ich kapitał wynosił $700 oszczędności, a oddając swój samochód pod zastaw, pożyczyli jeszcze $800. Za te pieniądze zapłacili rent, podłączyli światło, przywieźli wodę, kupili propan i benzynę i znów zostali bez pieniędzy. Aby choć trochę odzyskać zainwestowane pieniądze, cenę benzyny ustalili na $2.15 za galon z obsługą i $1.95 bez obsługi. Ponieważ w innych stacjach benzyna kosztowała średnio $0.95, musieli swoją stację otwierać wtedy, gdy inni zamykali i zamykać, gdy inni otwierali. Jako pamiątki, sprzedawali w swoim sklepie pocztówki po 95 centów, kamienie polne tłuczone młotkiem, korzenie drzew wyglądające jak rzeźby i kawałki suszonych kaktusów.

Leszek rzeźbił w drzewie jałowcowym różne figurki, a Paweł malował pejzaże Wielkiego Kanionu, głównie w kolorze niebliskim, zielonym i czerwonym, gdyż tylko takie farby posiadali. Paweł służył również za tłumacza, bo najlepiej znał j. angielski uczęszczając do szkoły w Williams. Mietek natomiast szlifował kamienie, głównie turkusy i agaty na pożyczonej maszynie, którą później kupił.

Po czterech miesiącach życia w tych pionierskich warunkach, trzeba było się poddać. Nawet dla tak twardego i pełnego determinacji Mietka był to byt nie do zaakceptowania.

Mietek znalazł więc pracę w tartaku w pobliskim Williams, a Leszek wrócił do Polski, by później osiąść na stałe w Kanadzie. W międzyczasie Mietek również remontował też swój obecny Trading Post, który wówczas wydzierżawił z możliwością kupna i po 7 miesiącach kupił.

Dziś tysiące turystów podążających do Wielkiego Kanionu drogą nr 64 z Williams zatrzymuje się przy okazałym Canyon Trading Post. Sklep antyczno-pamiątkarski, stacja benzynowa i stylowa restauracja przyciągają wiele turystów, w tym coraz więcej polskich.

Największe wrażenie robią unikalne eksponaty indiańskiej kultury z przeszłości i przyszłości (nie wszystkie na sprzedaż), a przede wszystkim niepowtarzalna indiańska biżuteria, wyjątkowo czysta w swoim gatunku i szczęśliwa dla każdego, kto posłucha Mietka przy jej wyborze. Mietek nie sprzedaje biżuterii jak sklepikarz, bo nie zależy mu, by klient kupił najdroższy naszyjnik. Zależy mu - i tego nauczył się od Indian - aby dany kamień był rzeczywiście tym szczęśliwym, dodającym energii i prawdziwej radości nabywcy. Niewłaściwie dobrany kamień może bowiem nawet zaszkodzić posiadaczowi.

Mietek jest również wspaniałym znawcą indiańskich zwyczajów i wielkim ich przyjacielem. Jest jednym z niewielu białych, którego dusza jest bliska ich wielkiej mądrości, uczciwości i ich rozumieniu sensu naszego życia na ziemi. Nauczycielem Mietka jest sławny szaman, Medicine Man z plemienia Navajo - Charlie Zadumany Orzeł - absolwent amerykańskiego uniwersytetu Yale, świadomy mądrości i wiedzy swoich przodków.

Obcując w świecie zapomnianym przez ludzi, świecie przyrody i całkowitym odludziu, Mietek znalazł swój sens życia i miejsce na ziemi, nie wyobrażając sobie powrotu do wielkiej aglomeracji miejskiej, pełnej stresów, chaosu i widocznej pogoni za pieniądzem.

Marek Brzeziński


Komentarze  

0 #8 Mitch 2011-10-14 15:51
Dzięki za pamięć od prawie 4 lat mieszkam na stałe w Peru w La Merced dzielnicy Nijandari 6 km od centrum jest to okręg Junin to dokładnie 305 km na wschód od Limy. Prowadzimy tu Klinikę Naturalistyczną , Hotel, Restaurację i gospodarstwo ekologiczne. Jesteśmy w 80% samowystarczaln i jeśli chodzi o warzywa, owoce drób jajka i ryby. Resztę jak świeże mleko, masło kupujemy o kolegi z Holandii blisko nas co ma krowy i kozy oraz też małe gospodarstwo. Inne produkty kupujemy na Ferji czyli targu piątkowo-sobotn im. Staramy się aby wszystko było w miarę świeże nie dłużej jak 30 minut od zerwania do podania na stół. Bo po tym czasie pożywienie według Indian zmienia się już w jedzenie a wszystko wysoko przetworzone chemicznie konserwowane i z upraw monolitycznych przechowywana w lodówkach i zamrażalkach to już bardziej lub mniej żarcie, które na dłuższą metę powoduję więcej szkody niż pożytku w organizmie. Oczywiście potem dalej leczy się czystą chemią zamiast naturalnymi ziołami czy uzupełnia się naturalnymi witaminami oraz minerałami zawartymi w świeżych warzywach czy owocach bez oprysków i sztucznych nawozów a o to coraz trudniej w tym zagonionym świecie a zwłaszcza dużych miastach. Na to nakładają się nieodreagowane i kumulowane stresy. Tutaj żyje się dniem dzisiejszym jedyna różnica że może trochę popadać a słońce jest 360 dni w roku ze stałą temperaturą 24 do 31 st cel. Mój tel 51 945338333 lub żony 51 988331915 adres e-mail a na Skype Mietven. Pozdrawiam Mitch z rodziną i zespołem.
Cytować
0 #7 Bogdan 2011-10-14 04:24
Witam panie Mietku Kilka lat temu mielismy okazjie rozmawiac o panskim nowym miejscu pobytu Peru Jesli byloby to mozliwe prosze o kontakt ze mna Pozdrawiam Bogdan Chicago IL
Cytować
0 #6 Beata or Greeneyes 2011-06-04 10:08
...koło się zamknęło.... okazało się, że pierwszy komentarz napisałam 4 lata temu...ale zdania nie zmieniłam. Kto mnie zechce zasponsorować ?! :lol:
Cytować
0 #5 Beata or Greeneyes 2011-06-04 10:04
Być może to nierozsądne z punktu widzenia białego człowieka ale.... chętnie bym też szlifowała kamienie, robiła z nich biżuterię i za to żyła. Mówię tak nie dlatego, żeby zdobyć kasę ale dlatego, że lubię pracować manualnie, mam talent plastyczny i zdolności manualne, sprawia mi to ogromną przyjemność a gdyby przy okazji zechciał to ktoś kupić byłoby cudownie. No i nie wiem skąd ten sentyment ... może poprzednie życie... ale wolałabym żyć tak jak Wild Mitch. Żyć z dala od pośpiechu, wszechobecnego stresu i wyścigu kto pierwszy, kto lepszy. Co roku jestem na Pow Wow... w Polsce. Moim marzeniem jest pojechać do Stanów, może do Williams i pobyć trochę w tym otoczeniu. Nie znam jednak nikogo w Ameryce... czy zechciałby mnie ktoś zaprosić i zasponsorować .... mogę pracować, pomagać, parzyć kawę lub robić biżuterię :) proszę o kontakt !!!!
Cytować
+2 #4 Paweł 2009-01-03 09:29
Witam.Mam na imię Paweł .proszę o informację na temat ziół na wzmocnienie kości dla mojego syna ,który jest chory ma wrodzoną łamliwość kości,ma dwa i pół roku .Proszę również o informacje o ziołach na wątrobę ,ponieważ mam wzw typu C .Polecił mi pana nasz wspólny kolega Roman Woronowicz.Mój kontakt y dziękuje za pomoc.Pozdrawia m i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku:-))
Cytować
0 #3 waldemar 2008-08-16 05:08
Czytajac ten artykul przypomniala mi sie moja droga emigranta.Wiedz ie ona przez stara europe nie to co Twoja droga.Po wielu eropejskich podrozach osiedlilem sie w Szwajcari i myslalem ze to koniec mojej podrozy,jednak tak sie nie stalo po kilkunastu latach spedzonych w szwajcarii, zamieszkalem w Hiszpani.Jestem szczesliwy. Jestes Wielki Mietek. Czapka z glowy. Waldemar
Cytować
0 #2 John K 2007-12-20 21:35
Ciekawy artykuł -ciekawe życie -Chciało by się tak pożyć ,ale tu w Chicago prawie nie możliwe .Wiem że mieszkał Pan tu kiedyś i w końcu wyrwał się z tego wietrznego i stresującego miasta ,Teraz wiem że znów coś Pana w świat gna powodzenia życzę i zrealizowania planów -a do tego wiem że trzeba odrobinę wyobraźni i trochę odwagi czego jak widać Panu nie brak Pozdrawiam John K z Chicago :-x:-)
Cytować
+1 #1 Greeneyes 2007-04-09 05:47
Czytam ten artykuł w wielkanocny poniedziałek 2007 roku. To wspaniałe mieć przyjaciół wśród Indian. Jestem dopiero na początku drogi ze znajomością kultury tych ludzi. Mają tak wiele wspólnego z nami, że aż trudno uwierzyć. Bardzo bym chciała pojechać a i daj Boże tak żyć jak Mietek ale nie wiem czy to wyjdzie samotnej kobiecie. Nie znam nikogo w USA ani w Kanadzie kto mógłby podać rękę i po prostu pomóc.
Jesteś wielki Wild Mitch ! i tak trzymaj
Cytować

Dodaj komentarz


Odśwież

Joomla templates by a4joomla