Tolerancja

 

Aktualnie na całym świecie nie tylko u nas można zaobserwować dziwne tendencje związane z religią

chrześcijańską.

 

Pierwsza z tych tendencji to brutalne ataki na kościół katolicki i religię chrześcijańską w ogóle. W

atakach tych (nie bez powodu zresztą) przedstawia się Kościół w najgorszym świetle ukazując kościół

jako wylęgarnie brudu i zgnilizny moralnej funkcjonującą w ten sposób od stuleci. Z drugiej strony

uderza się w same korzenie chrześcijaństwa, kwestionując autentyczność ewangelii a nawet

Chrystusa.

 

Druga tendencja to próby przedstawienia Chrystusa i Jego nauki w innym świetle, dowodząc

buddyjskich bądź Hinduistycznych korzeni jego nauki, łączenia go z różnymi innymi ruchami religijnymi,

Eseńczykami, Zoroastranizmem lub nawet z kosmitami.

 

Oczywiście tego typu poglądy głoszą wrogowie Kościoła i chrześcijaństwa jako takiego, ponieważ

trudno sobie wyobrazić aby tego typu tezy mogły wyjść spośród prawych chrześcijan, czy nawet

rzetelnych badaczy zagadnienia. Myślę, że tego typu poglądy są produktem rozczarowania do Kościoła

ludzi, oraz poszukiwaczy taniej sensacji.

 

Inną tendencją jest “uatrakcyjnienie” chrześcijaństwa poprzez dodawanie do niego modnych

elementów religii wschodnich i tworzenie naciąganych teorii na poparcie tych elementów. Tworzą to

zapewne ludzie związani z chrześcijaństwem w intencji wykazania wyższości tej religii, co niestety

wprowadza tylko pomieszanie i w ostatecznym rozrachunku osłabia chrześcijaństwo. Intencja

kierująca tego typu poczynaniami wydaje się słuszna, ale jej korzenie leżą w niedocenianiu swojej religii

i w nieuzasadnionych kompleksach chrześcijan w stosunku do religii wschodu. Sama motywacja jest

niezgodna z duchem ewangelii nie wspominając już o metodach.

 

Kolejną tendencją jaką można zaobserwować jest wojujący fanatyzm w obrębie samego Kościoła (co

zresztą nie jest niczym nowym) gdzie środki nijak nie przystają do ducha ewangelii.

 

To co poniżej przedstawiam nie należy do żadnej z tych kategorii, chociaż może się nie spodobać

przedstawicielom wszystkich tych opcji. Jest to tylko moje zdanie i pewne moje przemyślenia. Inne

spojrzenie, które być może dla kogoś będzie inspiracją zaś dla zagorzałych zwolenników którejś z

opisanych tendencji mogą być nie do przyjęcia.

 

Zacznijmy od tego kim był Chrystus? Jezus był synem ludzkiej kobiety i istoty nadprzyrodzonej. Jego

narodzinom towarzyszyło wiele znaków natury duchowej. Próby “naukowego” tłumaczenia tego faktu

jak i znaków towarzyszących Jego narodzinom są całkowicie nienaukowe i pozbawione sensu.

Nienaukowe ponieważ żadne teorie po tak długim czasie nie mogą być zweryfikowane, pozbawione

sensu z tego samego powodu. Tego typu dociekania pozostaną na zawsze w sferze jałowych

rozważań.

 

Patrząc na to cudowne zdarzenie z szerszej perspektywy nie sposób nie zauważyć, że w wielu

kulturach można znaleźć wzmianki o cudownych narodzinach. W starym testamencie mówi się o

łączeniu aniołów z ludźmi. W mitologii greckiej (i nie tylko) mówi się o bohaterach, których ojcowie byli

istotami nadprzyrodzonymi. Współcześnie o tego typu zdarzeniach możemy znaleźć relacje z Tybetu

dotyczące narodzin wielkich nauczycieli. Narodziny wielkiej istoty zrodzonej w ten sposób towarzyszą

niezwykłe duchowe znaki i już w bardzo młodym wieku wykazywały się niezwykłymi zdolnościami.

 

Kwestionowanie tego, że Jezus był wielką istotą i Boskim nauczycielem, którego ojcem była

nadprzyrodzona istota nie ma żadnych podstaw dla wyznawców większości religii, oczywiście nie ma

też żadnych naukowych podstaw, ponieważ nie ma żadnego naukowego sposobu aby to potwierdzić

lub temu zaprzeczyć.

 

Będąc dzieckiem Jezus nauczał w świątyni a jego mądrość zadziwiała mędrców, nawet jeśli trudno

dowieść cudownych narodzin Jezusa, to nie sposób zaprzeczyć faktowi, że nawet dzisiaj rodzą się

cudowne dzieci, więc podważanie niezwykłej mądrości Jezusa jest zupełnie pozbawione sensu.

 

Osobiście wierzę w to, że Jezus był tym za kogo się go uważa; wielkim nauczycielem, dzieckiem

Boskiej istoty, który pojawił się po to, by przekazać ludzkości cudowną naukę w trosce o nią.

 

Z punktu widzenia Buddyzmu można powiedzieć, że Chrystus był Bodhisatwą, doskonałą istotą

duchową, która z nieograniczonego współczucia dla czujących istot narodziła się w ludzkim ciele aby

przynieść pożytek czującym istotom i wyzwolić je z cierpienia. Hinduista z kolei uznałby jezusa za

Awatara czyli emanacje Boga manifestująca się w ludzkim ciele aby przekazać boskie nauki. Jako

Bodhisatwa czy Awatar Jezus od początku posiadał by oświeconą mądrość, nie potrzebował by więc

udawać się do Indii czy Tybetu po nauki, ponieważ nauki Bodhisatwy bądź Awatarem są poza czasem

i uwarunkowaniami kulturowymi. Bodhisatwa przekazuje te doskonałe nauki w obrębie kultury w jakiej

się manifestuje i są one przejawem jego wewnętrznej mądrości. (Twierdzenia o podróży Jezusa do

Tybetu świadczą o zupełnej ignorancji ponieważ w czasach Jezusa Tybet był dziką krainą do której

Buddyzm miał dotrzeć dopiero za kilka stuleci). Twierdzenie jakoby Jezus przywiózł swe nauki z Indii

czy Tybetu, gdzie miał je studiować nie są wymysłem buddystów, ponieważ z buddyjskiego punktu

widzenia jako wielki Bodhisatwa nie potrzebował by w ten sposób zdobywać wiedzy. Poza tym Jezus

nie przekazywał klasycznych Buddyjskich czy Hinduistycznych nauk, czego nie mógłby się ustrzec,

gdyby jego wiedza pochodziła z jakiegoś uniwersytetu, a nie z wrodzonej mądrości.

 

Jeśli Jezus nie był zwykłym człowiekiem tylko Awatarem czy Bodhisatwą udzielił ponadczasowych i

kompletnych nauk więc nie ma potrzeby ich wzbogacać ani udoskonalać, wystarczy tylko je zrozumieć

i za nimi podążać.

 

Posiadają one moc i błogosławieństwo czego dowodem jest wielu świętych jak np. św. Franciszek,

którzy podążając za tymi naukami osiągnęli świętość czego dowodem oprócz ich życia były różne

cudowne znaki potwierdzające ich dokonania. Wniebowstąpienie Chrystusa w oczach Buddysty

potwierdziło by jego pełną realizację i żaden Buddysta nie zafałszowywał by nauki poprzez ujmowanie

jej czegoś lub dodawanie do niej czegoś, byłby dumny z tych nauk i darzył je najwyższym szacunkiem

czego nie można powiedzieć o tzw obrońcach Chrześcijaństwa próbujących ulepszyć naukę Chrystusa

poprzez wprowadzanie do niej przefarbowanych elementów z innych tradycji.

 

Próby dodania do tej nauki czegokolwiek jest nie tylko pozbawione sensu, ale zafałszowuje tę naukę.

 

 

 

Spójrzmy teraz na naukę Chrystusa zawartą w ewangeliach. Niewątpliwie jest ona bliska naukom

Buddyjskim czy Hinduistycznym, aczkolwiek pojęcia jakimi posługuje się Chrystus nie są pojęciami

związanymi z tymi religiami, tylko pojęciami związanymi z uwarunkowaniami kulturowymi w jakich

nauczał. To ze nauka ta została przekazana w określonym kręgu kulturowym nie umniejsza jej i nie

pozbawia ponad kulturowego i ponad czasowego znaczenia. I jako taka jest nauka bliską każdej istocie

ludzkiej. Nie znaczy to, że jest ona łatwa do praktykowania, wręcz przeciwnie jest tak samo trudna do

praktykowania teraz jak była w czasach Chrystusa i tak samo trudna do praktykowania w naszym

kręgu kulturowym jak była trudna do praktykowania w kulturze w której nauczał Chrystus czy w

jakiejkolwiek innej.

 

Chrystus mówi do swoich uczniów (Mt5-48)Bądźcież wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski

doskonały jest. Stańcie się doskonali , spróbujcie się stać doskonali. Budda nauczał dążcie do

doskonałości aby osiągnąć stan Buddy. Obydwaj wielcy nauczyciele ludzkości wskazywali tę drogę i

jako metody jej osiągnięcia wskazywali doskonałość etyczną. Mimo iż czynili to w różnych kręgach

kulturowych w różnych czasach ich nauki pozostały ponadczasowe, wolne od uwarunkowań

kulturowych Systemy religijne zrodzone w oparciu o ich nauki różnią się miedzy sobą jako, że wyrosły

w różnych kulturach i w różnym czasie, rozwijały się w odmiennych warunkach. W przeciwieństwie

do ponadczasowych treści tych nauk systemy religijne ulegają uwarunkowaniom kulturowym

zmieniając się zależnie od warunków i mentalności ludzi którzy je kształtują. Takie zmiany zachodzą

ciągle, nawet dzisiaj. Różnice w zewnętrznej formie religii są wyraźne nawet w obrębie tego samego

wyznania, ale o ile nie wpływa to na istotną treść przekazu to tak naprawdę jest bez znaczenia.

 

Istotą nauki Chrystusa jest rozwój etyczny poprzez doskonalenie swojego postępowania: “Wszystko

tedy, cokolwiek chcecie, aby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie: to jest bowiem zakon i

prorocy.”(Mt7-12). Chrystus wyraźnie mówi, że kwintesencją całej religii, całego nauczania jest

postępowanie w stosunku do innych oparte na współczuciu. “Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe.”

Pomyśl jak ty byś się czuł gdyby ktoś postąpił wobec ciebie w określony sposób i postępuj wobec

innych tak jak byś chciał aby inni postępowali wobec ciebie. Ta sama zasada stanowi podstawę

Buddyzmu Mahajany, idea nie krzywdzenia jest również podstawą Hinduizmu. Nie oznacza to wcale,

że Chrystus zaczerpną ją z którejś z tych religii oznacza to tylko, że jest to zasada ponadczasowa

niezależna od czasu i kultury, która wielcy nauczyciele przekazują ludzkości bez względu na czas i

miejsce. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała: “Jesteś Crześcijaninem bądź dobrym Crześcijaninem.

Jesteś Muzułmaninem bądź dobrym Muzułmaninem. Jesteś Hinduistą, bądź dobrym Hinduistom.

Swami Trvekaram wyjaśniając nauki Bhanawadgity powiedział: nie chodzi mi o to abyście zostali

Krisznowcami tylko abyście lepiej zrozumieli swoją religię i stali się lepszymi Chrześcijanami. Chrystus

w rozmowie z samarytanką nie powiedział porzućcie Bala wyznawajcie Jahwe zapytany kto właściwie

czci boga, żydzi w Jerozolimie Jahwe czy samarytanie Bala. Odpowiedział, że Boga należy czcić w

prawdzie i w sercu. Wszyscy prawdziwie oddani Bogu i miłości wskazują na to samo i nie twierdzą, że

jedna religia jest lepsza od innej. Zewnętrzne różnice pomiędzy religiami nie mają znaczenia jeśli “czci

się Boga w sercu i prawdzie” .Istota wszystkich religii sprowadza się do tego samego:

 

Pomyśl jak ty byś się czuł gdyby ktoś postąpił wobec ciebie w określony sposób i postępuj wobec

innych tak jak byś chciał aby inni postępowali wobec ciebie.

 

Stańcie się doskonali , spróbujcie się stać doskonali, dążcie do doskonałości.

 

Waśnie religijne, spory wykazywanie wyższości jednej religii nad inną są wymysłem ludzi, którzy nie

rozumieją podstaw swojej religii. Motywacje za tym się kryjące są sprzeczne z duchem każdej

prawdziwej religii. Chrystus powiedział: “Nie sadźcie, abyście nie byli sądzeni”(Mt7-1), “Czemuż to

widzisz źdźbło w oku brata twego, a belki w oku twoim nie widzisz”(Mt7-3), przysłowie Buddyjskie

mówi: Widząc błędy innych naprawiaj własne. “Ten kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci

kamieniem”. Czy chcieli byśmy aby wyznawca innej religii dowodził iż religia która wyznajemy jest

gorsza? Czy już jesteśmy doskonali i osiągnęliśmy Boską mądrość że możemy wyrokować która religia

jest dobra i prawdziwa a która błędna i zła? Skoro Jezus tego nie robił, Budda tego nie robił to czy

uważamy się za mądrzejszych od nich aby uzurpować sobie prawo do oceniania innych religii?

 

Wielcy nauczyciele uczyli nas jak powinniśmy żyć, jak postępować, przekazali na te nauki i uczyli aby

za nimi podążać: Pomyśl jak ty byś się czuł gdyby ktoś postąpił wobec ciebie w określony sposób i

postępuj wobec innych tak jak byś chciał aby inni postępowali wobec ciebie.

 

Stańcie się doskonali , spróbujcie się stać doskonali, dążcie do doskonałości.

 

Chrystus powiedział: (Mt5-16)”Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby widzieli dobre

czyny wasze i chwalili Ojca waszego, który jest w niebiesiech”. Oznacza to, że powinniśmy

postępować tak aby dla innych być przykładem. Nasza dobroć i czystość powinna mówić sama za

siebie to powinno wystarczyć. Samo mówienie, że jestem Chrześcijaninem wyznawcą super religii nie

wystarczy. Jeśli inni zobaczą, że nasze życie jest pełne dobroci i szlachetności będzie to nieskończenie

bardziej przekonywujące niż tysiąc tomów genialnie dowodzących wspaniałości naszych religii.

Najwspanialsze jednak słowa poparte boskimi objawieniami na nic się jednak nie zdadzą jeśli nasze

życie będzie złe. “Po owocach ich poznacie”. “Nie może drzewo dobre złych owoców rodzić ani też

drzewo złe dobrych owoców rodzić”(Mt7-18). Gdyby Chrześcijaństwo było złe nie mogło by wydać

św Franciszka czy matki Teresy. Gdyby Hinduizm był zły nie mógł by wydać Gandhiego ani Sri

Siankara, gdyby Buddyzm był zły nie mógł by wydać Milarepy ani Ksu Yuna.

 

Chrystus w całym swoim nauczaniu, kładł nacisk na doskonałe etyczne postępowanie, za swych

uczniów uważał tych którzy podążali za jego nauką o wzajemnej miłości i czynieniu dobra, które jest

wolą Boga. Bóg o którym nauczał Chrystus był bogiem dobroci, był nie sekciarski czego dowodzi cała

jego nauka w szczególności rozmowa z Samarytanką przy studni. “Kto by bowiem czynił wole Boga,

ten bratem moim i siostrą moją i matką moją jest” (Mt28-20) powiedział Chrystus. Budda był jego

bratem, Gandhi był jego bratem podobnie jak i wielcy święci wszystkich religii. Kto poważnie traktuje

naukę Chrystusa dąży do doskonałości, czyni dobro i dostrzega braci we wszystkich czyniących dobro

bez względu na ich wyznanie. Ktoś kto atakuje innych uważając, że tylko przezeń wyznawane

koncepcje są słuszne, uważa się za lepszego od innych z powodu swojego wyznania, staje się

przyczyną cierpień innych nie powinien uzurpować sobie prawa do miana ucznia Chrystusa a co

najwyżej może nazwać siebie faryzeuszem. Ci którzy atakują kościół, czy jakiekolwiek inne wyznanie,

ci którzy “udoskonalają naukę” Chrystusa w rzeczywistości są jego wrogami, a ich owoce są złe. Jeśli

zaś ktoś nie uważa się za Chrześcijanina wówczas kwestie istnienia bądź nie istnienia Chrystusa czy

prawdziwości jego nauki nie powinna go zaprzątać ponieważ po dwu tysiącach lat nie sposób nic

dowieść ani niczego obalić